Wybierając się na ten koncert byłem ciekaw jak na żywo wypadnie OCN. I tu bez skrupułów powiem, że przeżyłem srogi zawód. Aż musiałem się upewnić, czy ten zespół faktycznie nagrał płytę z znamym producentem Vance Powell'em (m.in The White Stripes, Kings Of Leon, The Dead Weather). Rzeczywiście mieli taką przyjemność, ale lekcji wyniesionej z takiej współpracy (bo chyba tak mogę powiedzieć) nie było za bardzo słychać. Tym bardziej, że nie zaprezentowano żadnej piosenki z tamtej płyty ("Waterfall"). A kompozycje zaśpiewane po polsku kompletnie mnie nie ujęły, momentami aż łapałem się za głowę. Cały koncert aż tak zły nie był, jakieś dwie, trzy piosenki nawet fajnie wybrzmiały, potężne nagłośnienie - ale to za mało. Szacunek jednak dla wokalisty za koszulkę Royal Blood!

PM