Ja już wiem jaką płytę będę najczęściej odtwarzał podczas słonecznych dni tegorocznych wakacji. Czwórka hiszpańskich dziewczyn z zespołu Hinds podbija serca całego świata, podbiły również moje. I nie dlatego, że ta płyta jest wybitna, nie dlatego, że piosenki są niepowtarzalne. Nie. Prostota, surowość, radość, bezpretensjonalność, lekkość - tak można określić to co dostajemy na ich debiutanckim albumie. Coś jest takiego, że słuchając tych piosenek człowiek totalnie wsiąka w ten muzyczny świat. Już pierwszy numer "Garden" sprawia, że chce się zamknąć oczy, wziąć do ręki jakiś alkohol i odpływać ;) I tak niemal przez całą płytę. Można zarzucać, że piosenki oparte są na podobnym schemacie, ale do jasnego gwinta! Ani razu nie wyczułem u siebie znużenia! Czuje się też od razu dobrą chemię między dziewczynami, świetnie uzupełniające się wokale, gitara w tle lekko płynie - wszystko ma taki nieodgadniony flow w sobie. Aż chce się człowiekowi bawić i imprezować z szerokim uśmiechem na twarzy.  Szczególnie w środkowej części płyty, gdzie mamy trzy kapitalne utwory: "Chilli Town", "Bamboo" i "San Diego". Nie oznacza to, że cała płyta ma wymiar totalnej beztroski. Mamy też utwory troszkę wolniejsze, spokojniejsze, wprowadzające lekki powiew świeżości - instrumentalne "Solar Gap", "And I Will Send Your Flowers Back", I'll Be Your Man". Wszystko dobrze zbalansowane. Niemniej, właściwie cały czas człowiek się zastanawia co jest w tym takiego szczególnego? I za cholerę nie odpowiem Wam na to pytanie. Tego się po prostu dobrze słucha. Wytwarza się jakiś magnetyzm między tą płytą a słuchaczem. Nic dziwnego więc, w tym, że dziewczyny są rozchwytywane przez wszelkie festiwale i imprezy muzyczne. Na festiwalu SXSW zagrały aż 17 koncertów! Dziś zawitały również na plakat Glastonbury. I co najfajniejsze: pojawią się w Polsce na Soundrive Festival! Brawa dla organizatorów za ten booking! Wracając do płyty, daję ocenę 8/10. 

PS Dziewczyny mają kapitalnie proste teledyski, świetnie uzupełniające ich piosenki! 

PM