Maraton Piosenki Osobistej 2016 - Kortez i Piotr Zioła

/
0 Comments



Kortez


Wyjątkowo zacznę od kwestii technicznych, gdyż realizacja tego koncertu przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania. Co prawda szkoda, że w tym roku MPO nie odbył się w zamku krzyżackim (remonty), ale wybór sali kinowej na ten koncert też miał swoje ogromne plusy.  Nagłośnienie - mistrzostwo! Dawno nie słyszałem tak krystalicznego, soczystego i nieskazitelnego brzmienia. Wszystko się tu zgadzało. A w komplecie jeszcze rewelacyjne oświetlenie, które idealnie współgrało z atmosferą i dynamiką poszczególnych piosenek. Zaistniały więc idealne warunki do odbioru charakterystycznego, ciepłego głosu Korteza i podziwiania kunsztu towarzyszących mu muzyków. A było co podziwiać, gdyż utwory z płyt na żywo nabierają zdecydowanie jeszcze większego kolorytu. Wystarczy tu wspomnieć dwa genialne, instrumentalne outra zagrane dla piosenek: "Z imbirem" (notabene jedna z moich ulubionych, na żywo w pełni ukazująca cały swój przebojowy potencjał) i dla kończącego podstawowy set, utworu "Uleciało". Szczególnie w tym ostatnim byłem zachwycony grą perkusisty (miałem dziwne skojarzenia z grą pałkarza Sigur Rós) i zharmonizowaną do tego, bardzo ekspresyjną grą świateł. Kortez nie był wielce rozmowny, ale to muzyka miała tu grać pierwsze skrzypce i na moich emocjonalnych strunach zagrała piękną arię. Przesadzam z tą metaforą? Okej, to wróćmy na ziemię. Setlista była znakomicie ułożona. Chwile spokojniejsze i te bardziej żywiołowe świetnie zostały przeplatane. Nie było więc mowy o jakimkolwiek znużeniu. Usłyszeliśmy bodaj niemal wszystkie utwory z jego płyt. Nie zabrakło znanego wszystkim "Zostań", czy niezwykle poruszającego utworu "Ludzie z lodu". Pięknie kołysało wykonanie "Od dawna już wiem". Najmocniej z całego repertuaru wybrzmiały "Kominy". Ja osobiście bardzo cieszyłem się, z ważnego tekstowo dla mnie, utworu "Co myślisz?". "Bumerang", "Pocztówki z kosmosu" - pełna klasa.  Jednak najpiękniejszy moment nastąpił, gdy na dwie ostatnie piosenki na scenie został już sam Kortez. Najpierw przy akompaniamencie samej gitary zaśpiewał "Ćmę barową", a następnie przy fortepianie, wykonał przejmującą balladę "Dla mamy". Świetne rozwiązanie i cudowne zakończenie tego pięknego koncertu. Podejrzewam, że nikt by się nie obraził gdyby tak właśnie wyglądał cały jego występ. 




 

Piotr Zioła 

Zanim o Piotrku, krótko jeszcze o tym co wydarzyło się w Kameralnej Przestrzeni Widowiskowej przed jego występem. Na scenie zagrała ubiegłoroczna laureatka konkursu MPO - Brzózka. Występ zbiegł się z wydaniem jej debiutanckiej płyty. Był to przyjemny koncert, świetny zespół, wokal. Najbardziej podobały mi się utwory zahaczające o energiczny soul, funk. Nieco mniej liryczne ballady, gdzie warstwa słowna mnie nie przekonywała. Można jednak śmiało stwierdzić, iż Brzózka do zdolna osóbka. Następnie wysłuchaliśmy koncert laureatów konkursu MPO. Wystąpiło siedmiu artystów i były to ciekawe, nieraz zaskakujące występy. Najbardziej spodobała mi się Odetta Dąbrowska (piosenka utrzymana w francuskim stylu była wyśmienita), która jednak zajęła drugie miejsce. Wygrał Mr. Spark - dla mnie troszkę dyskusyjny wybór, gdyż w moim odczuciu nic nadzwyczajnego ten artysta nie pokazał. Jego barwa głosu była naprawdę fajna, na gitarze też grał nieprzeciętnie, ale jego kompozycje nie trafiły do mnie zupełnie. Przede wszystkim czekałem na koncert Piotra, więc przejdźmy już dalej.


To było moje drugie spotkanie z Piotrkiem w tym roku. Po dużym, opener'owym koncercie, tym razem przyszedł czas na warunki kameralne i od razu powiem, że wybawiłem się lepiej niż w Gdyni. Czasami właśnie takie mniejsze koncerty potrafią być bardziej angażujące i tak było w tym przypadku. Mimo, iż nie było dużej frekwencji, to świecka publiczność świetnie się bawiła. Po minach całego zespołu widoczne było zadowolenie. Warsztatowo? Nic do zarzucenia - płyta "Revolving Door" świetnie brzmi zarówno w domowym zaciszu, jak i w wykonaniu live. Duża w tym zasługa świetnego bandu, na czele z Michałem Sękiem za klawiszami (notabene gra również w zespole Dawida Podsiadło). No i oczywiście sam Piotr jest frontmanem z prawdziwego zdarzenia, charyzmatyczny, obdarzony świetnym wokalem. Najbardziej żywiołowo zostały przyjęte polskie kawałki: "Podobny", "Safari" i zagrane dwukrotnie "W ciemno". Szczególnie przy tym pierwszym nie było już osoby, która spokojnie stałaby przy przy scenie. Ja wyróżnię jeszcze otwierający koncert utwór "CFTCL", świetną kompozycję "Let It Go", przebojowe "Django" i piękną, jakby niemal wyjętą z jakieś klasycznej amerykańskiej płyty, balladę "Amy". Myślę jednak, że dopiero po wydaniu drugiej płyty (o ile utrzyma ten poziom, w co spokojnie wierzę) jego koncerty będą o poziom lepsze. Nie zrozumcie mnie źle - już teraz jest bardzo dobrze, ale wyczuwam jeszcze w tym jego projekcie pokłady niewykorzystanych możliwości. Mam jednak jedną małą uwagę do realizacji koncertu. Wiem, że przestrzeń i scena niewielka, ale jednak szkoda, że nie pokuszono się przy tym występie o choćby małą grę świateł. Odbiór tego koncertu byłby wtedy jeszcze lepszy. Niemniej, po raz trzeci z rzędu uznaję Maraton Piosenki Osobistej za świetne muzyczne wydarzenie i czekam na kolejną edycję :) 




PM


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.