PM relacjonują: Buslav! [Świecie, Cafe Kultura, 18.11.2016]

/
0 Comments




Buslav, czyli Tomasz Busławski, intensywnie promuje swój debiutancki album. Album, który w moim odczucie jest naprawdę solidną pozycją na tegorocznej liście polskich premier. Buslav w swojej wędrówce dotarł również do Kameralnej Przestrzeni Widowiskowej, w świeckiej Cafe Kultura. Duży plus dla organizatorów, że udało się zaprosić tego artystę, a jeszcze większy dla Tomasza, gdyż zdecydował się tu przyjechać prosto w Budapesztu, gdzie grał showcase'owy koncert. 

Na początek jednak muszę powiedzieć, że po wejściu do sali przeżyłem rozczarowanie. We wszelkich relacjach z większych koncertów Buslava dziennikarze podkreślają umiejętności rolę mu muzyków.  Do Świecia przyjechał w okrojonym składzie, a dokładniej uściślając, to stworzył na scenie duet z perkusistą. Jak więc odegrano na żywo płytę bogatą w różne instrumenty?  Tu z pomocą przychodzi nowoczesna technologia, głównie laptop z gotowymi samplami. No cóż, pozostaje mi wierzyć, że z całym zespołem byłoby równie dobrze, a pewnie i lepiej. Niemniej, muzycznie wszystko ze sobą dobrze współgrało i było niezwykle dopieszczone jakościowo - słuchało się wyczynów tego duetu z przyjemnością. Gra na perkusji robił duże wrażenie i zdecydowanie dodawała smaku temu występowi. Buslav zza klawiszy w pełni oddawał się muzyce, a jego ciepły wokal był kojący w ten wieczór. Nie wiem czy tak zawsze jest, czy to zasługa kameralności tego występu (widzów nie było zbyt dużo), ale pomiędzy utworami artysta był bardzo rozmowny. Bardzo ciekawie wprowadzał w publiczność w klimat i znaczenie poszczególnych utworów. Momentami bywało również żartobliwie. Jeśli chodzi o sam występ to w pamięci najbardziej utkwiły polskie piosenki - zagrany na wejście i bis utwór "Swit"oraz "Tysiąc". Oczywiście przeważały, tak jak na płycie, w setliście utwory anglojęzyczne. Tu wyszczególniam żywiołowe wykonanie "Searching For You", "Hope" oraz balladowe "It's Alright". Pod koniec jednego utworu Tomasz popisał się niesamowitą solówką na saksofonie - był to naprawdę rewelacyjny moment i pokazał jak utalentowanym jest on instrumentalistą. Znalazło się również miejsce na dwa covery. Usłyszeliśmy przyjemną wersję utworu  "Yesterday Was Hard On All Of Us"  Finka (jak powiedział perkusista: "Nie mylić z Pink") oraz bardzo zaskakujący cover Sinéad O'connor - "Nothing Compares To You". Ten ostatni został aranżacyjnie bardzo zdynamizowany i trzeba przyznać, że najbardziej poruszył publiczność. Pojawiło się z naszej strony wsparcie rytmicznymi oklaskami. Może w refrenie nie było wokalnie tak dobrze jak w oryginale, ale sam pomysł na ten cover zasługuję na duży komplement. Gdyby tak na drugiej płycie więcej tak dynamicznych utworów? Ja jestem za. Mimo pewnego niedosytu, to był naprawdę niezły koncert. Widzę potencjał w tym projekcie Tomasza Busławskiego. Liczę jednak, że następnym razem będę miał okazję posłuchać tego materiału w wykonania pełnego zespołu.




PM


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.