Festiwalowe zapowiedzi: Colours of Ostrava 2018!

/
0 Comments
Zapowiedź festiwalu Colours Of Ostrava 2018


Festiwalowe lato już za moment! Ogłoszenia większości imprez dobiegają końca, więc postanowiłem subiektywnym okiem przyjrzeć się kilku wydarzeniom, które w tym roku mnie interesują. A w planach nowe miejsca do odwiedzenia. Wśród nich: Colours of Ostrava 2018! 

Colours of Ostrava to czeski festiwal bardzo atrakcyjny dla polskich fanów muzyki. Usytuowany blisko polskiej granicy, w klimatycznej postindustrialnej przestrzeni kompleksu hutniczego Dolni Oblast Vitkowice, corocznie zapraszający mnóstwo ciekawych artystów prezentujących różnorodne gatunki, ponad 16 scen, 4 dni muzycznego święta, stosunkowo atrakcyjna scena oraz niezwykła atmosfera. Ten festiwal obserwuje od dawna. Bardzo dobrze prezentowała się ubiegłoroczna edycja (Jamiroquai, Justice, alt-J, Imagine Dragons, Norah Jones, Midnight Oil i wielu innych), która nieco mnie kusiła, ale jeszcze nie na tyle, by podróż stała się obowiązkowa. W tym roku jednak organizatorzy mają dla mnie prawdziwego asa w rękawie - London Grammar! Coraz mniejsze szanse, że tę formację zobaczymy w tym roku w Polsce, a dobrze wiecie, że jest to jedno z moich muzycznych marzeń do spełnienia. Nie będę ukrywał, że to po tym ogłoszeniu rozpocząłem  przyglądać się festiwalowi uważniej i z zainteresowaniem śledziłem kolejne ogłoszenia. Line-up już mocno obsadzony, więc można wyciągnąć pewne wnioski i spróbować odpowiedzieć na pytanie, czy warto w tym roku wybrać się do Ostrawy w dniach 18-21 lipca.

Kiedy przewijam sobie listę artystów, którzy wystąpią w tym roku na Colours of Ostrava moje myśli oscylują wokół haseł: "o, kolejny ciekawy artysta", "tego zespołu jeszcze nie widziałem", "intrygująca nazwa", "oni też?", "ale różnorodnie", "wow, ich trzeba zobaczyć" itd. Siła tegorocznej edycji tkwi w bardzo szerokiej i zróżnicowanej drugiej linii. Jest tu wiele nazw, które powodują u mnie szybsze bicie serca. Rewelacyjna Joss Stone, Seasick Stevie, Aurora, George Ezra, Declan McKenna, Algiers, Kensington, Kaleo, Mura Masa, Calexio, Jacob Banks, Nathaniel Rateliff, Slaves, Nick Mulvey, Lewis Capaldi, Alice Merton, Yellow Days, Marlon Williams, Jon Hopkins, Black Pistol Fire, Future Islands, Cigarettes After Sex i wielu innych, bo nie sposób wymieniać wszystkich mniejszych, ale intrygujących nazw. O ile druga linia zachwyca, o tyle pierwsza powoduje jednak duże rozczarowanie. Formacja N.E.R.D  to oczywiście mocna nazwa, ale trochę nie z mojej bajki. Pamiętam jeszcze beznadziejny występ Pharella na Open'erze, ale może jednak w tym kolektywie zaprezentuje się z nieco lepszej strony? Headlinerką została również Jessie J. Artystka pop, która chyba jednak w ostatnim czasie zupełnie przepadła. Przejrzałem fragmenty jej występów live i nie można odmówić dziewczynie świetnego wokalu i dobrej energii prezentowanej przez cały zespół, ale jednak obecnie na rynku znajdziemy artystki, które zdecydowanie bardziej zasługują na miano headlinera. O taneczne zakończenie imprezy ma zadbać Kygo. Artysta ogromnie popularny, ale jego koncerty potrafią być raczej rozczarowaniem niż prawdziwą taneczną bombą. Największą czcionką wyróżniony również Paul Kalkbrenner - postać kultowa sceny elektronicznej, ale również poza orbitą moich muzycznych upodobań. Z zestawu największych gwiazd broni się na pewno Grace Jones - legenda, klasa sama w sobie. Line-up ułożony jednak tak, iż drugiego dnia miano co-headlinerów zyskały formacje Kaleo i London Grammar (ja właściwie nie narzekam). Pierwsza linia to od lat pięta achillesowa tego festiwalu, ale zazwyczaj udawało im się ściągnąć jedną, dwie mocne nazwy, które podnosiły atrakcyjność całego line-upu. W tym roku wygląda to nieco gorzej. Widać to też po reakcjach czeskich fanów. Wiele osób próbuje odsprzedać karnety i nie ukrywają swojego rozczarowania. Doszło do sytuacji w której jednego dnia fani na Facebooku mogli zadawać pytania dotyczące tegorocznej edycji, a odpowiadała im sama szefowa imprezy. Generalnie odniosłem wrażenie, że w przypadku większych nazw wiele spraw nie potoczyło się po myśli organizatorów. Przykładowo: podobno byli bardzo blisko zakontraktowania... The Killers, ale ci zdecydowali się, że akurat w ten weekend zrobią sobie przerwę w trasie... Ambicje organizatorów na pewno są duże, ale realia (w dużej mierze też finanse) nie zawsze pozwalają na stworzenie wymarzonego line-upu. Kołem ratunkowym jest więc ta druga linia, w której ja widzę progres względem poprzednich lat. Z własnego doświadczenia wiem, że te mniejsze koncerty nieraz potrafią sprawić więcej radości niż wielkie gwiazdy, więc uważam, że line-upu Ostrawy nie można przekreślać. Więcej, śmiem zaryzykować stwierdzeniem, że powinien on sprawić dużo radości jeśli tylko macie otwarte umysły na nowe i różnorodne brzmienia.

Ostrawa ma jeszcze jeden mocny atut - klimat. Wiele osób poleca mi ten festiwal właśnie ze względu na atmosferę, która panuje w tym miejscu. Już pod samym tym względem wyjazd do Ostrawy może okazać się wspaniałą przygodą. Polecam w tym miejscu fantastyczny vlog zrealizowany przez Joannę i Mateusza z poprzedniej edycji:





Wszelkie potrzebne informacje odnośnie tegorocznej edycji znajdziecie na polskiej stronie tego wydarzenia: https://www.colours.cz/

Wszystko wskazuje na to, że Ostrawa będzie w tym roku moim nowym punktem na festiwalowej mapie. Jeśli Wy również jesteście zainteresowani wyjazdem, poszukujecie kompanów do Podróży Muzycznej - zapraszam do naszej grupy FB: Podróżujmy Muzycznie Razem!

Poniżej plakat z podziałem na dni i zapowiedzi mniejszych scen. Organizatorzy jednak jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa i wciąż zaskakują kolejnymi ogłoszeniami.









Sylwester Zarębski
PM
06.05.2018


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.