Fest Festival 2019 - powiew świeżości?

/
0 Comments



Ogłoszenie organizacji nowego festiwalu Fest Festival przez Follow The Step to jedno z największych zaskoczeń ostatnich dni. Oczywiście, nie ma w tym nic niezwykłego, że młodzi promotorzy próbują swoich sił w takich projektach, ale już dawno nikt nie zrobił to z takim przytupem. W zeszłym roku mieliśmy nowości od Go Ahead, ale ani Rock In Summer, ani Late Summer w mojej ocenie nie mają szansy rozwoju w wielkie imprezy. Dzięki Follow The Step moje nadzieje, związane z godną konkurencją dla monopolistycznej władzy Alter Art w naszym, kraju.ponownie odżyły.

Data ujawnienia nowego projektu festiwalowego padła w odpowiednim momencie. Open'er Festival po dwóch tygodniach beznadziejnego milczenia (od zapowiedzi ogłoszenia) w końcu zaprezentował większy rzut artystów, który, pomimo perełek, okazał się rozczarowaniem. Następnego dnia nastąpiło trzęsienie ziemi i poznaliśmy pierwsze szczegóły Fest Festival! 

Jeśli mam oceniać pierwsze ogłoszenie wyłącznie pod względem doboru artystów, to nie jestem w pełni zachwycony, bowiem troszeczkę te nazwy nie trafiają w mój gust. Obiektywnie muszę jednak muszę pochwalić za mocnego headlinera w postaci Wu-Tang Clan. W przeciwieństwie od tego co proponuje Alter Art, postawienie na klasyczną, oldschoolową formację hip-hopową budzi satysfakcję. Little Dragon to z kolei bardzo ciekawa propozycja dla fanów alternatywnych dźwięków, choć ja nigdy nie spędziłem z ich muzyką dłuższej chwili. Dzieła belgijskiego producenta, który kryje się pod pseudonimem Lost Freqencies, są zapewne Wam znane z radiowych stacji. Ten artysta zadba o taneczną zabawę pierwszego dnia i myślę, że wywiąże się z tego zadania całkiem nieźle. Dla fanów nieco bardziej ambitnej elektroniki organizatorzy ogłosili Vitalic pres. Dima (LIVE)

Wierzę, że to jednak dopiero początek. Organizatorzy zapowiadają zróżnicowany program, sześćdziesięciu artystów, pięć scen i, co istotne, aż trzech headlinerów w ciągu dwóch dni. Warto może w tym miejscu prześledzić portfolio Follow The Step. W ostatnich miesiącach zapraszali nas na koncerty takich wykonawców jak m.in.: Skepta, King Krule, Jungle, Mando Diao, The Internet, JMSN,  Nilüfer Yanya, Rhye, Boy Pablo, Chk Chk Chk!!!, Chrysta Bell, Fatboy Slim, Charlotte De Witte,  Flatbush Zombies, Kelela  i wielu innych. To oni stoją za takimi muzycznymi projektami jak World Wide Warsaw, Undercity Festival i Wisłoujście. Wygląda to naprawdę fajnie i w kwestii line-upu można im chyba zaufać. Nie oszukujmy się jednak, o wielkoformatowych gwiazdach możemy jeszcze w tej chwili zapomnieć, a połowę najprawdopodobniej będą stanowili polscy artyści. Swoje uczestnictwo zapowiedzieli już chłopaki z zespołu Kolory, co może oznaczać, że jedna scena będzie przeznaczona dla młodych talentów. Mam nadzieję, że zapowiedzi o zróżnicowanym programie nie są mrzonką i po cichu liczę, że jeden z headlinerów okaże się wyczekiwanym zespołem, w którym rządzą gitary. O kim myślę? Właściwie sam nie wiem w co wierzę, bowiem przykładowo Foals i Royal Blood odpadają. The National są chyba jednak za mocnymi kandydatami. Twenty One Pilots i Franz Ferdinand nie mają wolnych dat. Sobotę mają do dyspozycji Two Door Cinema Club. Nowy album w drodze, a i na co-headlinera to chyba całkiem niezły wybór. A może Catfish And The Bottlemen? Hmm, zaczyna mi brakować pomysłów... Może jednak nie będzie tak pięknie, gitarowo, jakbym sobie życzył? Z drugiej strony Follow The Step mogą wciąż zaskoczyć fajną drugą linią. Kilka muzycznych perełek oraz młodych, utalentowanych artystów sprowadzili już do Polski, więc są do tego zdolni. Cóż, wystarczy tego gdybania. Musimy uzbroić się w cierpliwość i poczekać na wincyj konkretnych wiadomości dotyczących line-upu! Oby tylko strategia prezentacji kolejnych artystów rodziła mniej negatywnych emocji niż ta przyjęta przez ekipę Mikołaja Ziółkowskiego! A chyba nie jest o to tak trudno zadbać.

Najbardziej ujęło mnie jednak wizja kolorowego, pełnego dobrej energii festiwalu, którą organizatorzy roztaczają przed wyobraźnią. Zachwyt wzbudza już sam wybór miejscówki. Park Śląski w Chorzowie to jeden z największych parków miejskich w Europie. I choć sam nigdy tam nie byłem, wystarczy wyszukać zdjęcia w internecie, by z uznaniem przytaknąć głową. Powstanie tam kompleksowa infrastruktura festiwalowa, która, co podkreślają osoby odpowiedzialne za ten projekt, ma stanowić niemal tak samą ważną część jak program artystyczny. Ba, spotkałem się nawet z wypowiedzią, że za wzór stawiają sobie Sziget Festival!  Możemy spodziewać się atrakcji związanych ze sportem, teatrem, sztukami wizualnymi, nie zabraknie obecności organizacji pozarządowych czy innych ważnych projektów społecznych. Dostępne dla uczestników również pole namiotowe, które nie będzie oddzielone od terenu stricte festiwalowego. Mam nadzieję, że uda im się stworzyć unikalny charakter festiwalu na skalę krajową.

Machina promocyjna ruszyła pełną parą! I trzeba przyznać, że umieją w social media! Pierwsze co zwraca uwagę, to podkreślenie związku festiwalu z lokalizacją na śląskiej ziemi. Już przecież sama nazwa festiwalu, może nieco śmieszna, odnosi się do gwary śląskiej. I w kolejnych materiałach promocyjnych nie uciekają od tej formy. Strategia budowania hype'u na Instagramie nieco przypomina mi historię z Fyre Festival (jeśli jeszcze nie oglądaliście dokumentu na Netflixie - musicie to szybko nadrobić!). Organizatorzy angażują znane osoby, influencerów, artystów, blogerów czy też inne osoby z branży muzycznej w tworzenie radosnych zaproszeń. Nie muszę chyba dodawać, że Alter Art mógłby się sporo w tym względzie od nich uczyć. Mam przy tym nadzieję, że cały ten projekt nie podzieli losu wspomnianego Fyre ;) 

Wizja festiwalu wydaje się jednak być bardzo dobrze przygotowana. Ja zwracam uwagę na jeszcze jeden element, który w pierwszej chwili wydaje się nieistotny, ale jest chyba kluczem do sukcesu. Głównym sponsorem całego przedsięwzięcia jest Coca-Cola. Firma, która niegdyś sponsorowała zawsze ciepło wspominany Coke Live Festival, wraca poważnie do tematu festiwali w naszym kraju. Szczegółów partnerskich nie znamy, ale obecność takiej marki musi napawać optymizmem.

I czas na element, który chyba najbardziej zadziwił. Ceny! Karnet dwudniowy w tej chwili kosztuje 229 zł, a jego maksymalna cena wyniesie 279 zł. Pole namiotowe to koszt rzędu 100 zł. Bardzo atrakcyjnie! Aż śmiem stwierdzić, że za atrakcyjnie, ale mam nadzieję, że wszystko jest dobrze przeliczone i festiwal odpowiednio na siebie zarobi. Bo możemy mówić o pięknych ideach, pasji twórców, ale to wciąż jest biznes.

I by było jasne, nie jest to tekst sponsorowany. Naprawdę szczerze zainteresowałem się tym projektem i postanowiłem szerzej odnotować ten fakt. Jest szansa, że w końcu otrzymamy dwudniowy festiwal z prawdziwego zdarzenia. Orange Warsaw Festival i Kraków Live Festival organizowane przez Alter Art za o wiele większą kwotę oferują znacznie mniej: dwie sceny i średnio 16-18 artystów. Fakt, stać ich na ściąganie większych gwiazd, ale najczęściej dla mnie programy obu tych festiwali pozostawiają niedosyt. Czy z Fest Festival będzie inaczej? Wiara w powiew świeżości jest, ale wciąż pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi. 

Swój udział w wydarzeniu oczywiście uzależniam od kolejnych zapowiedzi, ale jeśli organizatorzy będą ciepać fajnymi nazwami, to w sierpniu wsiadam w cug do Chorzowa!


Fest Festival odbędzie się w dniach 23-24 sierpnia w chorzowskim Parku Śląskim. Więcej informacji szukajcie na oficjalnej stronie: festfestival.pl





Sylwester Zarębski
PM
19.02.2019


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.