PM komentują: The Raconteurs gwiazdą Orange Warsaw Festival, czyli tradycyjny szach-mat w wykonaniu Alter Art

/
0 Comments



The Raconteurs kolejną gwiazdą Orange Warsaw Festival 2019! Jack White i jego koledzy dołączyli do Solange, Cardi B, Troye Sivana, Marshmello i Quebonafide (również dziś ogłoszony). To dobry moment, by w końcu krótko skomentować nadchodzącą edycję warszawskiej imprezy.

Dzisiejsza wiadomość podniosła temperaturę i wzbudziła ogromne emocje. Nie był to jednak wyłącznie napływ radosnych myśli. Bowiem ogłoszenie The Raconteurs na drugi dzień Orange Warsaw Festival, gdzie (na nieszczęście) mamy Cardi B i Troye Sivana jest bardzo groteskowe, ale zarazem wpisuje się w standardy ostatnich lat działalności Alter Artu. Czyli totalnie mieszamy mainstream z muzyką alternatywną bez zachowania racjonalnych proporcji. Dzięki temu wszystkie biznesowe cyferki się zgadzają, a zróżnicowana publika niech się ze sobą męczy. W przypadku dwudniowych festiwali w Warszawie i Krakowie takie sytuacje z roku na rok wywołują u mnie uśmiech politowania na twarzy. I co roku modlę się, by tylko nie dorzucili nazwy, która dla mnie w danym sezonie jest na liście: "koniecznie do zobaczenia". Ale stało się...

Niestety, chyba trochę wykrakałem taką możliwość. Po tym jak Rock Werchter zamknął swój line-up bez ogłoszenia The Raconteurs, byłem już pewien, że Jacka nie będzie w Europie na przełomie czerwca i lipca. Tym samym naprawdę warto uciąć wszelkie zażalenia: "dlaczego nie na Open'erze?". Po prostu panowie nie mieli tego w planach (najprawdopodobniej w wakacje odwiedzą USA) i już. Koniec tematu. Cóż, Mikołaj Ziółkowski mógłby jeszcze zaprosić ich na osobny koncert, ale pewnie korzystniej (finansowo, logistycznie) jest wciskać Jacka na festiwal. A może to po prostu zespół na ten moment zakłada wyłącznie występy festiwalowe? Jedyną opcją pozostał więc Orange Warsaw Festival i właśnie pod tym kątem rozważałem ostatnio ich przyjazd do Polski. I spełniło się. I to jeszcze ten najgorszy scenariusz: panowie zagrają w sobotę...  Ciekawe czy Jack White jest świadomy towarzystwa i sytuacji w jakiej się znajdzie...

Powiem tak. Jestem w stanie przełknąć pozostałe grono artystów, którzy pojawią się w sobotę na Orange, ale bardzo obawiam się atmosfery jaka będzie panować pod barierkami głównej sceny. Nie oszukujmy się. The Raconteurs zostaną wsadzeni pomiędzy Troye'a i Cardi B, co zwiastuje katastrofę... Dysproporcja pomiędzy fascynacjami muzycznymi osób spod sceny będzie przeogromna. Nie do pogodzenia. W Polsce niestety jest ten zwyczaj, że ludzie na festiwalach czatują pod barierkami, a przecież fani Cardi B raczej nie będą mieli zamiaru bawić się przy muzyce gitarowej. Doświadczyłem tego zresztą na własnej skórze podczas edycji 2017. Pierwszego dnia Kings Of Leon zagrali jak na siebie naprawdę przyzwoicie, ale publika bez energii - więcej osób wyczekiwało Martina Garrixa.  Jeszcze gorzej wyglądało to drugiego, gdy podczas energicznego występu Two Door Cinema Club pod sceną trwała stypa, tylko gdzieś nieliczni odlecieli w indie-rockowym tańcu. Oczekiwałem o wiele więcej. Publiczność jednak czekała już na Imagine Dragons (od biedy trzeba uznać, że jeszcze wtedy jakoś to na plakacie wyglądało). Uwierzcie, choć pewnie jesteście tego świadomi: sytuacja nie będzie o wiele lepiej wyglądało na tegorocznej edycji. A może być tylko gorzej Tym bardziej, że zauważam, iż nawet fani Jacka poddają się, odpuszczają. I ja całkowicie te głosy rozczarowania rozumiem i szanuję.  Idealnym rozwiązaniem byłoby ustawienie The Raconteurs na koniec dnia, ale to jest chyba niemożliwe. Jest jednak jakiś cień szansy, że w okolicach północy pojawi się elektronika z nieco bardziej alternatywnego, ambitniejszego kręgu niż dzień wcześniej Marshmello. W poprzednich latach mieliśmy Die Antwoord, Justice, LCD Soundsytem... Tylko czy mamy w ogóle jakieś szanse na przybliżone nazwy? Nie będzie chyba o to łatwo. Ze współczuciem więc patrzę na siebie i innych fanów Jacka, którzy jednak się ostatecznie zdecydują na ten koncert.

Moja miłość do Jacka jest przeogromna i chyba nie będę w stanie odpuścić takiej okazji. Zdaję sobie sprawę w jakie bagno mogę wpaść. Wiem, że może to się skończyć rozczarowaniem. Wiem, że wydawanie tak pokaźnej sumy na jednego wykonawcę jest szaleństwem. Biorę pod uwagę możliwość, że The Raconteurs mogą powrócić w późniejszym terminie do Europy na osobne koncerty. Wiele głosów w głowie mówi mi: "to nie ma sensu!, wiesz jaki będzie finał tej historii!", ale chyba jednak zaryzykuję. Raz na tym świecie żyjemy... Ale pragnę mocno podkreślić wcześniejsze słowo "chyba". Nic nie jest przesądzone.

No ale jak sami widzicie na moim przykładzie, machina manipulacji Mikołaja Ziółkowskiego działa niezwykle sprawnie. Paradoks jakich mało. Od lat krytykuję zwłaszcza te średnie festiwale Alter Artu, a jednak utwierdzę  ich w przekonaniu, że robią to dobrze. Czuję się z tym naprawdę okropnie, ale co mogę poradzić. Na ten moment nie widzę innej opcji, by w tym roku zobaczyć The Raconteurs, więc... Cóż, przyjemniej ktoś pod sceną będzie zdzierał gardło przy "Steady As She Goes"...

Znamienny jest również fakt, że tuż po ogłoszeniu The Raconteurs organizatorzy potwierdzili również występ Quebonafide. Doskonale zdawali sobie sprawę, że część młodszej publiki będzie skonsternowana "jakimś tam nieznanym Jackiem White'em", więc od razu postanowili ich "udobruchać" topową nazwą z naszego hip-hopowego podwórka. Odwracanie kart między (zeszłorocznym) Taco a Quebo (pojawił się rok temu gościnnie, bo wiadomo - Taconafide) wygląda z kolei na tanią zagrywkę i mnie śmieszy. Na szczęście on pojawi się pierwszego dnia. I tylko szkoda będzie mi Solange, ale oczywiście Ziółek musiał zagrać szach-mat w kierunku fanów ambitniejszej muzy i tak zanęcić, by co poniektórzy połknęli haczyk i zakupili karnet. W tym roku raczej nie zapowiada się na dobry połów, ale podejrzewam, że wszyscy będą zadowoleni. Bo o to, że docelowa grupa miejska zakupi karnety i zjawi się tłumnie - jestem spokojny. Możemy głośno narzekać, ale niewielkim wysiłkiem ta formuła festiwalowa jest kurą znosząca złote jajka. I chyba jeszcze długo nic w tym względzie się nie zmieni.

Czas kończyć wywód na dziś. Mam jeszcze wiele przemyśleń odnośnie tegorocznego sezonu w wykonaniu Alter Art, ale na pewno będą jeszcze okazje, by zabrać głos. Do usłyszenia! 






Sylwester Zarębski
PM
06.03.2019


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.