Festiwalowe zapowiedzi: Open'er Festival 2019!

/
0 Comments




Ostatni komentarz dotyczący tegorocznej edycji pisałem przy okazji ogłoszenia The Strokes. Sporo czasu minęło od tamtej chwili. Chciałbym teraz napisać, że od kwietnia organizatorzy Open'era nie próżnowali i domykali line-up w bardzo dobrym stylu, ale... Ekhm, no niekoniecznie...

Najistotniejsza kwestia z ostatnich dwóch miesięcy: poznaliśmy dwójkę ostatnich headlinerów. Zostały nimi artystki z dwóch odmiennych pokoleń.  W poprzednim wpisie odrzuciłem możliwość ogłoszenia Lany Del Rey jak co-headlinerki i... pomyliłem się. A może nie aż tak bardzo, bo gdzieś jednak kilka miesięcy temu poważnie obstawiałem jej wizytę w Gdyni. Dawne przewidywania jednak się sprawdziły. Zastanawiam się tylko czy była ona od początku planowana? Tu i ówdzie plotki mówią, że aż trzech pierwotnie zabookowanych headlinerów odpadło z tej edycji! Biorąc pod uwagę jak mozolnie i z trudem szło tegoroczne ogłaszanie - jest to wielce prawdopodobne. Wracając do Lany, to dla mnie jej wizyta w Gdyni była tylko kwestią czasu. Sam nigdy jej nie widziałem na żywo, więc jest jakaś we mnie ciekawość (tym bardziej, że ostatnie single bardzo mnie pozytywnie zaskoczyły), choć na pewno nie była to nazwa wyczekiwana przeze mnie. Swoje jednak Lana zrobi - przyciągnie spore grono swoich oddanych fanów. Od sporego zaskoczenia rozpoczął się ostatni rzut artystów na największe sceny (no, jak się później okazało, to był on przedostatnim...) Bo proszę rękę w górę osoby, które spodziewały się Kylie Minogue? Nikt? No właśnie! Cóż, osobiście gdzieś miałem w sobie odrobinkę nadziei na Bon Ivera, ale pomału już się z tą porażką godzę. A Kylie to jednak bardzo fajny wybór i artystka, która wciąż jest w świetnej formie, a jej przeboje z lat 90. nie zestrzały się, a wręcz nabrały z wiekiem swoistego uroku. Wydaje mi się, że dość ciekawie komponuje się ona z The Smashing Pumpkins, w takim seansie, że ten piątek (podobnie jak rok temu) to taki ukłon w stronę starszej publiczności (dodajmy do tego jeszcze sensacyjny powrót Cool Kids Of Death). W przypadku Kylie też trudno uciec od wrażenia, że to awaryjny booking. Ta edycja to zresztą chyba jeden wielki Czarnobyl dla organizatorów. W ostatniej chwili swój występ, bez podania powodów, odwołał Lil Uzi Vert. Tu jednak Alter Art zareagował bardzo zaskakująco. Podejrzewam że dla fanów hip-hopu zastępstwo w postaci ASAP Rocky'ego jest jak gwiazdka z nieba. A jeszcze dwa miesiące temu pisałem: "W terminie Opka kręci się ASAP Rocky, ale rok temu grał w Krakowie - to chyba wystarczy". No cóż, najwyraźniej nie wystarczy. No ale okej, rozumiem, że sytuacja kryzysowa, nadarzyła się okazja, a i ASAP podciągnie sprzedaż biletów na czwartek, gdyż ta pewnie raczej w tym roku nie cieszy organizatorów. W momencie ogłoszenie Rocky'ego pierwsza myśl jaka się pojawiła: "o nie, on może ukraść The 1975 slot o północy". I stało się. Dziś opublikowany rozkład czasowy koncertów nie pozostawił już żadnego złudzenia. Dla mnie to jest największa porażka tej edycji, bo naprawdę mam wrażenie, że wizualny aspekt koncertów The 1975 wygląda bardzo fajnie i podnosi atrakcyjność ich koncertów, ale my tego nie doświadczymy. Szkoda, bo w ostatnim czasie bardzo się nastawiłem na ich koncert. No dobrze, ale przejdźmy już do sedna: jak zatem prezentuje się cała rozpiska i finalny zestaw artystów? 

Odkąd jeżdżę na Open'era, czyli od roku 2013, jest to zdecydowanie najsłabsza edycja... A może inaczej - najmniej ekscytująca. Bo tak naprawdę jakość ocenię dopiero po imprezie, ale emocje, które siedzą we mnie, gdy spoglądam na plakat są już do zmierzenia. Gdyby nie zakup fan tixa, to poważnie rozważałbym rok przerwy, no może z wyjątkiem jednego dnia. Bo koncertu The Strokes w Polsce nie odpuściłbym za żadne skarby! Tak, to jest ten jeden jedyny headliner w tym roku, na którego czekałem niecierpliwie od lat. Zdaję sobie sprawę, że może okazać się on sporym zawodem (trudno rzec w jakiej formie są nowojorczycy), ale wierzę serduchem w energiczną, indie-rockową zabawę. Pozostałe nazwy? Cóż, możemy z jednej strony szukać usprawiedliwienia w tym, że cały ten festiwalowy sezon jest słaby. Dodając jeszcze do tego szereg domniemanych problemów, gołym okiem widzieliśmy, że skład był budowany w tym roku z wielkim bólem. Czy dałoby się wycisnąć coś więcej z tego sezonu? Myślę, że tak, no ale to już czyste dywagacje, kto mógłby, a kto nie zagra. Skupmy się więc na tej drugiej grupie. Bo choć może nie powala na kolana, to jednak znajduję tu sporo perełek.

Przebojowa Jain otworzy Main Stage. Bardzo ciekawa artystka, choć przyznaję, że tak duża scena w jej przypadku jest dla mnie zaskoczeniem, ale z drugiej strony wierzę, że to będzie bardzo pozytywne doświadczenie. Pierwszy koncert w Polsce Vamipre Weekend i to po wydaniu nowej, naprawdę fajnej płyty - cieszy ogromnie! Idles - punkowa rewelacja zapewni nam diabliki w oczach pod Alter Stage. Interpol... O mój Boże, dlaczego ja wcześniej o nich nie wspomniałem! Wszak w ostatnich tygodniach to było ogłoszenie, które chyba w naszej społeczności spotkało się z największą pozytywną reakcją, a i kilka osób, chyba zdecydowało się na wyjazd w środę właśnie dla nich. A fakt, że grają późnym wieczorem w Tent Stage - mistrzostwo. Po obejrzeniu show Robyn na Primaverze jestem przekonany, że jej występ będzie czymś wyjątkowym. Jestem pewien, że Jorja Smith zaczaruje publiczność i chyba będzie warto dla niej trochę się przebiec i wysilić między koncertami The 1975 a The Strokes. Nie jestem fanem dokonań Grety van Fleet, a już zwłaszcza mianowania ich przyszłością rocka, ale mam wrażenie, że koncertowo wypadną co najmniej przyzwoicie, a może nawet zachwycą. Dla głodnych bardziej ambitnych doznań kłania się Kamasi Washington. Missio - może taki czarny koń składu Alter Stage? Rosalia jest sensacją ostatnich miesięcy. The Smahing Pumpkins w niemal oryginalnym składzie i podobno w bardzo dobrej formie, jak relacjonował Podróżujący Wojciech z Nova Rock Festival. 2manydjs - tyle słyszałem dobrych opinii o ich kapitalnej imprezie na Opku w roku 2010. Teraz tylko jako DJ Set, ale i tak po raz pierwszy pragnę zameldować się na całym koncercie w Beat Stage! Do Rudimental mam spory sentyment za kapitalną zabawę pięć lat temu i pewnie teraz też będzie fajnie się przy nich pobujać (choć rozum mówi, że to jednak zmarnowany slot). J Balvin - obecnie jeden z najpopularniejszych artystów na świecie... Nie czuję fenomenu, ale powiadają, że potrafi rozkręcić imprezę. Nie wiem czego się spodziewać po Perrym Farrelu, ale może pozytywnie zaskoczyć. Anna Calvi - tu spodziewam się zjawiskowego koncertu! I taneczne zakończenie z Jungle! A i jeszcze Kodaline w Tent Stage. Są okropnym kotletem, ale może wybronią się w tej nieco bardziej zamkniętej, namiotowej przestrzeni. No i jeszcze cały skład polskich artystów! Tu mam mieszane uczucia w tym roku. Bo na przykład nie do końca chyba Bitamina i Daria Zawiałow zasługują na Maina. Choć na koncert Darii mam jednak ochotę. Powrót Coals trochę nieco naciągany. Kilku nazw jakby jednak brakowało. Natomiast cieszę się, że zobaczę m.in.: Cool Kids Of Death, Kwiat Jabłoni, Hanię Rani, Misię Furtak (tu jednak celuję w koncert na Open Stage), duet Ziela, Fisze Emade Tworzywo, EABS i może jeszcze kilku innych. A co najlepsze - właściwie rozpiska pozwala na zobaczenie niemal wszystkich wymienionych artystów. Nie jest rzecz jasna idealnie - będzie to wymagało poświęceń, biegania od Maina do Tenta, rezygnowania z fragmentów wybranych koncertów... A do tego dochodzą jeszcze zupełnie inne, trudne do przewidzenia czynniki, które potrafią sporo zamieszać w festiwalowym planie.  Dlatego mój poniższy rozkład jazdy, który zamieszczam pod każdym dniem, proszę traktować z dystansem. To jest wstępny plan. Jak będzie w rzeczywistości? O tym poopowiadam w swoim czasie ;)






Coals (ciekawostka - rok temu grali o tej samej porze również w Tent Stage) → Jain → Idles → Vampire Weekend → The Voidz → Travis Scott (? - jeśli już to tylko fragmencik z daleka) → Interpol → Death Grips → Robyn 





Kwiat Jabłoni → Marina (?) → Tom Walker (? - będę go widział również na Ostrawie, a zbytnio mnie nie zachwyca, więc może jednak niekoniecznie) → The 1975 (dlaczego tak wcześnie!) → Jorja Smith (chyba nie uda się na całość) → The Strokes → Greta van Fleet vs. Kamasi Washington (chyba jednak bliżej mi do Grety, choć nie nie jestem ich wielbicielem, ale o kilka minut koncertu Kamasiego też chyba uda się zahaczyć) → ASAP Rocky (sprawa wygląda podobnie jak z Travisem) → Fisz Emade Tworzywo (? - nowej płyty na żywo nie słyszałem, ale nie wykluczam też innych planów na zakończenie tego dnia) 





Ziela → Hania Rani vs Missio vs Daria Zawiałow (Na Hani pojawię się na pewno, ale końcówkę chyba odpuszczę, by dać kilka minut szansy dla formacji Missio, acz trudno jednak będzie mi zrezygnować z Darii, gdyż wciąż jej nie widziałem po wydaniu nowego albumu) → Wczasy (?) → EABS → Rosalia → The Smashing Pumpkins → Cool Kids Of Death → Kylie Minogue → 2manydjs 






Bitamina → P.Unity → Rudimental vs La Dispute (pół godzinki na Rudimental obowiązkowo i zobaczę jak będę się bawił, ale czuję, że roku 2014 nie przebiją, natomiast z twórczością La Dispute jeszcze za dobrze się nie zaznajomiłem, ale intrygują) → The Staurday Tea (?) → J Balvin → Kodaline (straszny kotlet i to jeszcze po wydaniu słabiuteńkiej płyty, ale jednak jestem ciekawy jak wypadną w Tentcie. Alternatywą jest Kamp!, ale zazwyczaj kieruję się myślą, że polskie zespoły można nadrabiać przy innych okazjach) → Lana Del Rey → Perry Farrell's Kind Heaven Orchestra (no szkoda mi w tym czasie chłopaków z Sonbird, ale tu ta sama myśl co chwilę wcześniej) → Anna Calvi → Jungle (w sumie to trochę mi szkoda, że przegapię show Swedish House Mafia, ale jednak Anna i Jungle to zdecydowanie wyższe priorytety)   


I jeszcze skład Gdynia Open Stage. Prawdopodobnie pojawię się tu 5 lipca, bo, tak jak już wspominałem, chciałbym zobaczyć Misię Furtak. Inne dni - no zobaczymy. Odpada niemal na pewno 4 lipca, gdyż do południa mam rezerwację w open'erowskim teatrze na spektatklu "Wyjeżdżamy".






No i cóż... Siódma z kolei edycja Open'era przede mną! Mimo słabszej formy, wierzę, że uda się wyłuskać z każdego dnia pozytywne wrażenia! Zresztą czuję, że potrzebuję już tego festiwalowego oddechu!

Trochę smutno, że w tym roku spotkamy się w nieco mniej licznym gronie Podróżujących. Doskonale rozumiem jednak falę rezygnacji. Ale wiem, że decydujecie się też na konkretne dni, czasu na polu namiotowym nie spędzę sam (pozdrówki dla Kai i Victorii), więc... Aj, będzie dobrze! Pewnie nie raz przybiję z kimś piątkę, wypiję piwko, potańczę w Silent Disc... OMG, właśnie! Zapomniałem! Silent w tym roku do 4 rana! Czy Wy zdajecie sobie sprawę co to oznacza? Przelom w moim życiu jest na wyciągnięcie ręki! I ja miałbym nie pojechać na tę edycję Open'era...


PS Bliżej Open'era założę specjalny czat na naszej grupie Podróżujmy Muzycznie Razem! dla osób, które się wybierają do Gdyni. Pozwoli to na komunikację, zapodawanie festiwalowych porad, łatwiej będzie się umówić na jakieś spotkanie itp. Proszę jednak też wziąć pod uwagę, że jestem festiwalowym kotem i często jednak chadzam własnymi ścieżkami, skupiam się na przeżywaniu koncertów, więc nie wymagajcie ode mnie za dużo w tej kwestii :D W miarę możliwości będę do Waszej dyspozycji! :) Do zobaczenia!






Sylwester Zarębski
PM
25.06.2019


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.