PM polecają: słoneczna EP-ka od Lor!

/
0 Comments
Recenzja EP-ki "Sunlight" zespołu Lor



Plan na ten tekst był zupełnie inny. Swoje wrażenia związane z premierą EP-ki "Sunlight" od dziewczyn z Lor (przedstawiać chyba nie muszę) chciałem powiązać z ich koncertem w Poznaniu, który miał się odbyć za tydzień. Niestety, sytuacja z koronawirusem sprawiła, że najbliższe plany uległy totalnym zmianom. W najbliższych tygodniach czeka nas wszystkich smutna przerwa od koncertowych emocji. Oby życie na naszej planecie jak najszybciej powróciło do normy, a w międzyczasie swój wzrok (i słuch) możemy skierować w stronę słońca! To właśnie w ponad 16-minutową podróż w tym kierunku zabiera nas Lor! Krótka przygoda? Gwarantuję Wam, że będziecie  powracać do "Sunlight" bardzo często!

Na swój debiut Jagoda Kudlińska (wokal) Julia Skiba (pianino), Paulina Sumera (teksty), i Julia Błachuta (skrzypce) kazały nam cierpliwie czekać prawie cztery lata. Nie zawiodły. Ciepło przyjęty w zeszłym roku "Lowlight" był wspaniałym ukoronowaniem pierwszego etapu ich kariery. Dziewczyny mogły odetchnąć z ulgą i... rzucić się w wir dalszej kompozycyjnej pracy! Jestem pewny, że pozytywny odbiór debiutanckiego materiału pozwolił dziewczynom nabrać dodatkowej pewności w swoje ponadprzeciętne umiejętności i rozwinąć utalentowane skrzydła. A przede wszystkim – zrzuciły z siebie ciężar oczekiwań fanów. Spełniły je idealnie, z pełnym poszanowaniem dla elementów, które w pierwszym kontakcie z nimi zachwycały. Myślę tu oczywiście o tym instrumentalnym minimalizmie. Ale już na "Lowlight" pojawiły się pewne symptomy (chór!), które świadczyły o bogatej wyobraźni muzycznej dziewczyn. I ta eksplodowała właśnie dziś z premierą EP-ki "Sunlight"! 

Muszę się przyznać, że o planach dziewczyn wiedziałem już od czerwca. Ba, wtajemniczony zostałem także w ten największy ficzer EP-ki, czyli obecność jednego z najzdolniejszych singer-songwriterów naszego pokolenia – Runforresta (Grzegorz Wardęga). Co prawda z wielu względów (głównie przez wyjazd Julii Skiby i Pauliny do Londynu) prace nad nią trochę się przedłużały, a po rozmowie z Grzesiem w Toruniu (supportował kolegów z Clock Machine) nabrałem nawet wątpliwości czy uda się ten projekt doprowadzić do szczęśliwego finału. Grzegorz zaznaczył jednak wtedy, że mimo wszystko bardzo chciałby stworzyć coś wspólnego z dziewczynami, a kilka tygodni później one na koncercie w Gdańsku zapowiadały, że rok 2020 będzie należał do Lor! I wtedy to ja odetchnąłem z ulgą i z niecierpliwością wypatrywałem kolejnych pozytywnych sygnałów. Te zaczęły pojawiać się początku tego roku. Dziewczyny na Instagramie zdradziły swoją obecność w studiu nagraniowym braci Michała Mamuta (członek m.in. zaprzyjaźnionego z Lorem zespołu Salk) i Mateusza Sarapatów. To był świetny pomysł, który zaowocował naprawdę światową produkcją (dodajmy jeszcze, że za mixy odpowiadał Maciej Stach)! I mam wrażenie, że zagwarantował także sporo swobody oraz luzu w trakcie komponowania i ozdabiania nowych kompozycji. Jest to zresztą w kilku momentach bardzo słyszalne na tej EP-ce. To dobry moment, by przejść już stricte do zawartości "Sunlight"! 

Wspominałem o swobodzie twórczej, ale generalnie mamy tu do czynienia z bardzo przemyślaną koncepcją w warstwie muzycznej i lirycznej. W kontrze do debiutu dziewczyny grają zdecydowanie weselej, poszukały muzycznych rozwiązań, które wzbogaciły ich brzmienie i wstrzyknęły dodatkowej energii. Lirycznie mamy tu do czynienia z poruszaniem spraw społecznych i położeniem nacisku na kwestie proekologiczne. To w dużym uogólnieniu, gdyż sam potrzebuję jeszcze czasu, by w pełni się zagłębić w interpretację tekstów Pauliny. A skoro o Paulinie mowa... Z nią jest związana pierwsza niespodzianka na tej EP-ce. Jej głos pojawia się klimatycznym intrze "welcome home, sun"! Pomysł z recytacją może prosty, ale jakże wspaniały! Nie zdziwię się, jeśli dziewczyny jeszcze kiedyś z niego ponownie skorzystają. Utwór "sun#2" przynosi oczekiwaną współpracą z Runforrestem. Zalążek tej kompozycji usłyszałem już w Gdańsku i byłem nim w pełni zachwycony. Pamiętam, że Julia Skiba nie do końca była pewna tego zaskakującego outra na pianinie. Na szczęście ono się pojawia i kto wie? Może dołożyłem niewielką cegiełkę w ostateczny kształt tej kompozycji? Oczywiście potraktujcie to z przymróżeniem oka. No ale już całkiem na serio, to prawdziwy mur emocji jednak zbudował tu oczywiście Runforrest. Przepięknie jego wokal połączył się z krystaliczną barwą Jagody! Cudo! Jagoda swoimi ponadnaturalnymi umiejętności wzorcowo popisuje się dalej w kapitalnym utworze "suntescobar"! Ta, jak na folkowe standardy, dość żywiołowa kompozycja przedpremierowo wybrzmiała wczoraj w audycji "Program Alternatywny" Agnieszki Szydłowskiej. Bez zapowiedzi. Wstyd się przyznać, ale naprawdę w pierwszej chwili nie skojarzyłem, że to kompozycja dziewczyn. Oczywiście piękny wokal wydobywający się z radiowego eteru otwierał powoli moje zmysły i budził skojarzenia, ale ciążyła nade mną myśl: "nie no, to jest za dobre, by śpiewał to ktoś z polski"... Mam nadzieję Jagodo, że wybaczysz i spojrzysz na to jako komplement, bo z takim zamiarem wspominam o tej małej anegdotce. Na trackliście intrygowała szczególnie pozycja zatytułowana "słońce". Pierwszy polskojęzyczny utwór? Nic z tych rzeczy (może kiedyś, choć dziewczyny chyba za dobrze czują się w angielskim i mają światowe ambicje, więc nie nastawiałbym się). To po prostu krótkie, instrumentalne (w roli głównej Julia Błachuta) interludium, które rozpoczyna się zabawną sceną z kulisów nagrań (te wszechobecne momenty budują immersję przyjaznej i radosnej atmosfery jaka panowała w studiu). Płynnie przechodzi w najbardziej melancholijną kompozycję, którą znajdziemy na tej EP-ce – "the sun is not my son". Przywodzi ona nieco wspomnienia nastroju, który towarzyszył przy odsłuchu "Lowlight". I może dlatego nie odznacza się tak szczególnie w tym materiale, ale jest w niej uwięziony całkiem spory ładunek emocjonalny. "Bye bye, sun francisco" to powrót do szybszego, "hiciarskiego" tempa! Nie bez przyczyny został on wybrany na pierwszy singiel. "Where did the sun go" to ponad minutowe outro, w którym wokal Jagody pojawia się w powabnej przestrzeni... elektronicznej. Intrygujące zakończenie! I może to jakaś wskazówka na przyszłość? Po tej EP-ce po dziewczynach można chyba spodziewać się już wszystkiego! Jedno jednak powinno na zawsze pozostać niezmienne: czarujące emocje! Niezależnie jakie szaty muzyczne dziewczyny będą w przyszłości  przymierzać, jestem pewny, że kreacją uczuć zawsze będzie celnie uderzać w nasze serducha! W przypadku "Sunlight" nawet nie tyle, co uderzają i przeszywają na wskroś, ale pięknie ogrzewają niczym letnie promyki słońca! Tak bardzo nam potrzebne w tym trudnym czasie! Dzięki dziewczyny! Jesteście naszymi muzycznymi klejnotami! Rozwijajcie się pięknie tak dalej!

Premiera nowego wydawnictwa została okraszona również pojawieniem się świeżutkiego teledysku do "sun#2"! Wyjątkowego! Oddajmy tu głos dziewczynom, które zapowiadały go takimi słowami: 

Klip jest animowany, został wykonany w warunkach domowych przez naszych współlokatorów (Jadzię Ligęzę i Miłosza Dobosza) i przez nas też. Nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z animacją poklatkową, więc jest to twór dość amatorski, ale włożyliśmy w niego mnóstwo czasu, całe serce i też trochę łez.

Według mnie wyszło przeuroczo! Sprawdźcie sami! 







"Sunlight" znajdziecie oczywiście na wszystkich platformach streamingowych! 










Sylwester Zarębski
PM
13.03.2020


Polecane

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.