Muzyczne Podsumowanie Roku 2021!
Wstęp, czyli refleksje Ojca Podróżnika
Rok 2021 przeszedł do historii!
Dla nas – fanów koncertów – to był zdecydowanie łaskawszy rok od poprzedniego,
ale wciąż daleki od naszych pragnień. Nie ma co jednak za dużo narzekać!
Cieszę, że od połowy roku udało się – pod oczywistymi restrykcjami, ale zawsze
– odblokować koncertowe wydarzenia, w tym te, których w zeszłym roku zabrakło
najbardziej – myślę rzecz jasna o festiwalach! Przybierały one różne formy,
ale najważniejsze, że tych możliwości ponownego posmakowania festiwalowych
przygód było co niemiara! Sprawozdanie z moich podróży muzycznych wraz z
odnośnikami do relacji zamieszczam w kolejnej części tego podsumowania.
Koncertowe nadzieje na ten rok są ogromne, ale na pełnowymiarowy powrót branży chyba jeszcze trochę poczekamy. Mam nadzieję, że doświadczenia wyniesione z ostatnich dwóch lat pozwolą organizatorom i artystom na odważne, odpowiedzialne decyzje i przyjdzie nam spotykać się na jeszcze większej ilości festiwali i koncertów, ale przygotujmy się na to, że mutujący wirus może nas jeszcze wszystkich pognębić i zmusić do pokornych działań. Ale nie traćmy nadziei!
Czas odpowiedzieć na pytanie, jaki to był rok dla mnie, jako blogera? No cóż… Nie da się ukryć, że moja skromniutka działalność w blogosferze jest coraz słabiej zauważalna. Trudniej jest dotrzeć do nowych odbiorców, zmieniają się oczekiwania, formy spędzania czasu w sieci, zasięgi są ucinane, kupowanie reklam mija się z celem itd. Może nie biegnę z duchem czasu (na Tik Toku mnie nie znajdziecie, w temacie podcastów jeszcze raczkuję), może odrobinę brakuje mi szaleństwa, może to kwestia charyzmy, a już na pewno brakuje czasu na realizację wielu pomysłów. W którym kierunku zmierzam, tego sam nie wiem…
Tym bardziej doceniam wszystkie sygnały i sytuacje, które podnoszą mnie na duchu i przywracają wiarę, że moja pro bono działalność szerzenia dobrej muzy i koncertowej kultury ma sens! Niezwykle cenne są wszystkie miłe wiadomości, które dostaję od Was Podróżujący, a jeszcze milej było się z Wami spotykać, rozmawiać, przybijać piątki i bawić się pod scenami na koncertach i festiwalach! Nieustannie z naszej niewielkiej, ale wspaniałej muzycznej rodziny jestem dumny!
Dziękuję wytwórniom płytowym, menadżerom, a zwłaszcza Artystom za podsyłane do mnie prezenty, wszystkie wiadomości (nie jestem w stanie na wszystkie odpowiadać, ale każdej się przyglądam!), spotkania na koncertach, polubienia i szerowanie moich treści (Artur Rojek polecający moją relację koncertową – kosmos!)! Wasze wsparcie i wszelkie przyjaźnie to ogromna, nieoceniona siła napędowa do dalszych działań!
A skoro o działaniach mowa… Pragnę szczególnie podziękować redaktorowi Wojciechowi Miśkiewiczowi za pomysł i realizację moich gościnnych występów na antenie Radia UWM FM! Niesamowita przygoda!
W ogóle to był bardzo udany rok jeśli chodzi o działania na blogu. Po raz pierwszy od 2016 roku odwróciłem spadkowy trend ilości publikowanych treści, powróciłem do tworzenia nieco dłuższych w formie recenzji, a konsekwencją odżycia branży muzycznej jest także większa ilość relacji koncertowych. Choć z bólem serca muszę się przyznać, że nie udało mi się przenieść na bloga wszystkich moich koncertowych wrażeń. Wybaczcie, choć pamiętajcie, że każdą podróż zaznaczam i relacjonuję także na Instagramie. Zaniedbałem niestety też dział PM odkrywają, ale mam nadzieję za moment do niego solidnie powrócić! Zawsze mogło być lepiej, ale generalnie jestem zadowolony z większości tekstów, które popełniłem w tym roku.
A jeśli chodzi o to, jaki to był rok pod względem stricte muzycznym? Fakt, że
spędziłem więcej czasu na słuchaniu muzyki niż w poprzednich latach, mówi już
całkiem sporo. Przełożyło się to na rekordową liczbę wyróżnień muzycznych
wydawnictw! Zawsze zachowywałem powściągliwość i umiar, ale tym razem odpiąłem
wrotki, szczególnie w sekcjach zagranicznych! I nie byłbym sobą, gdybym nie
wprowadził małego zamieszania do przygotowanych rankingów, ale to za chwilę
sami odkryjecie. Oczywiście pamiętajcie, że nie są to zestawy najlepszych, ale
moich ulubionych i najważniejszych płyt tego roku! Skrajnie subiektywne! Mam nadzieję, że
znajdziecie tu dla siebie dużo pięknych dźwięków, przy niektórych pozycjach
przybijecie ze mną piątkę, niektóre być może będą dla Was odkryciami, a jeśli
z czymś się nie zgodzicie – nikt tego nie zakazuje i zapraszam do dyskusji!
Wierzę, że będzie to jednak przede wszystkim interesująca i inspirująca podróż
przez ten muzyczny 2021 rok! Zapraszam!
➖➖➖➖➖
KONCERTY 2021
Ale najważniejszą festiwalową przygodą lata okazała się moja pierwsza podróż
na
Fest Festival!
Impreza zorganizowana z pełnowymiarowym rozmachem: cztery dni wypchane po
brzegi muzycznymi doznaniami, osiem scen, line-up z zagranicznymi gwiazdami
festiwalowe miasteczko z polem namiotowym... Tak, to było to! W niezwykle
urokliwym Parku Śląskim przeżyłem najbardziej emocjonalny koncert 2021 roku
w wykonaniu Kayah i Bregovica! Ponadto bagaż niesamowitych wspomnień
wzbogacił się o emocje z koncertów Sohna, Aurory, Kensington, Purple Disco
Machine, Jamesa Baya, Hani Rani, Sonbird, Natalii Przybysz, Kungsa, Kereli
Dust, Julii Pośnik i wielu, wielu innych! Naprawdę polecam moje obszerne
wspomnienia w podcaście!
➖➖➖➖➖
EP-ki / MINIALBUMY 2021
10. ANOTHER SKY – "MUSIC FOR WINTER VOL. I"
Cudowna i przejmująca to opowiastka, w której zjawiskowy wokal Catrin Vincent znów zniewala! A muzycznie? Alternatywno-rockowy miodzik! Dwadzieścia dwie minuty poruszających i falujących emocji! Another Sky fantastycznie rozwijają swój warsztat i muzyczną wizję! Polecam!
9. HELA – "NA SWÓJ KSZTAŁT"
8. VINCENT – "VINCENT"
7. KENNYHOOPLA, TRAVIS BAKER – "SURVIVORS GUILT: THE MIXTAPE//"
6. KEATON HENSON – "FRAGMENTS EP"
5. GRACIE ABRAMS – "THIS IS WHAT IT FEELS LIKE"
4. KAŚKA SOCHACKA – "MINISTORY"
3. HOLLY HUMBERSTONE – "THE WALLS ARE WAY TOO THIN"
Z całego materiału wyróżnia się również kompozycja "Please Don't Leave Just Yet", która powstała przy współpracy z frontmanem The 1975 i słychać w niej charakterystyczne elementy brzmienia tego popularnego zespołu. Już sam fakt wsparcia od takich kolegów z branży świadczy o tym, że Holly nie jest już anonimową postacią.
Osobiście jednak zauroczyłem się finałowym utworem "Friendly Fire", który pięknie rozwija się od początkowych delikatnych uderzeń gitary akustycznej po narastającą minimalistyczną elektronikę – twórczość i wrażliwość Holly Humberstone w pigułce.
"The Walls Are Way Too Thin" to, po ciepło przyjętej EP-ce "Falling Asleep at the Wheel", kolejny udany projekt tej 21-letniej Brytyjki, która zdaje się być skazana na wspaniałą karierę. Czas na długogrający album!
2. NOTHING BUT THIEVES – "MORAL PANIC II"
1. ALFIE TEMPLEMAN – "FOREVER ISN'T LONG ENOUGH"
Wyróżnienia:
- Oska – "Honeymoon Phase"
- Samia – "Scout"
-
Charlie Hickey – "Count The Stairs"
-
Ocie Elliott – "Slow Tide" / "A Place"
- Skullcrusher – "Storm In Summer"
- Damien Rice, JFDR, Sandrayati Fay – "Song For Berta"
- Keatsu – "Boil"
- Beabadoobee – "Our Extended Play"
- Oly. – "Sentimental.wav"
- Bloxx – "Pop Culture Radio"
- Matilda Mann – "Sonder"
- Natalie Bergman – "Keep Those Teardrops From Falling"
- Luna – "Caught In The Night"
- Feral Atom – "I Dream In Blue"
- Oysterboy – "Nostalgia Mnie Wykończy"
- Kristiane – "I Miss Myself, Sometimes"
➖➖➖➖➖
Zagraniczne Debiuty 2021
15. THE REYTONS – "KIDS OF THE ESTATE"
14. DODIE – "BUILD A PROBLEM"
13. IDESTROY – "WE ARE GIRLS"
12. BABY QUEEN – "THE YEARBOOK"
11. CLEOPATRICK – "BUMMER"
10. CLAUD – "SUPER MONSTER"
9. JOY CROOKES – "SKIN"
8. GIRL IN RED – "IF I COULD MAKE IT GO QUIET"
Nie brakuje jednak na tym krążku również nieco bardziej, melancholijnych momentów, zwłaszcza w drugiej części krążka, z której warto wyróżnić przygnębiającą kompozycję "Rue", do której stworzenia Ulven czerpała inspirację z postaci z serialu "Euforia". Delikatnie pulsujący bit połączony z ponurym fortepianem w utworze "Apartment 402" również grzeszy mglistą atmosferą. A nieco wcześniej kinowymi doznaniami otacza nas utwór "Midnight Love", traktujący o toksycznym związku. Ale to właściwie jedyne momenty, w których ten krążek nieco spowalnia.
Intymność tajemniczego utworu numer dziewięć kończy się właściwie na intrygującej nazwie złożonej z kropki ("."), mocną elektroniką uderza utwór "Body And Mind", delikatny fortepian w "Hornylovesickmes" dość szybko przykryty zostaje przestrzennymi perkusjonaliami, a niemal finałowe "I'll Call You Mine" sprawia, że chciałoby się wskoczyć na parkiet. Użyłem sformułowania "niemal finałowe", ponieważ cały krążek zostaje zwieńczony niewerbalną kompozycją z akompaniamentem fortepianu i smyczkowym tłem w roli głównej, która zdaje się być taką chwilą wytchnienia po wszystkich lirycznych spowiedziach dziewczyny w czerwieni. Swoją drogą trwają one bardzo krótko. 33 minuty mijają błyskawicznie i pozostawiają z lekkim niedosytem, choć z drugiej strony tę zwartą formę można również uznać za atut, gdyż nie ma tu zbędnych wypełniaczy.
Oczywiście te wszystkie tematy związane z miłością i zdrowiem psychicznym, które porusza w swoich tekstach Girl In Red, nie są obecnie czymś odkrywczym, ale w sposób, w jakie je podejmuje, nie pozostawia złudzeń, że mamy do czynienia z kolejnym istotnym głosem młodego pokolenia generacji "Z". Nie powinno więc nikogo dziwić, że po premierze tego krążka ta cudownie utalentowana Norweżka zbiera pochwały ze strony koleżanek z branży, na czele z samą Taylor Swift! Mając takie wsparcie, Girl In Red może pomalutku myśleć o nowych marzeniach, bo te, które sobie wcześniej wyśniła, zaczynają się właśnie spełniać.
PEŁNA RECENZJA W TYM MIEJSCU!
7. DES ROCS – "A REAL GOOD PERSON IN A REAL BAD PLACE"
6. THE SNUTS – "W.L."
"W.L." rozpoczyna się balladowym, emocjonalnym kawałkiem "Top Deck", przy którym ma się wrażenie, że ożywa melancholijna okładka, na której członkowie zespołu spacerują po pustej ulicy miasta, które za chwilę okryje się ciemnością. Wiadomo, że takie przechadzki mogą przeradzać się w imprezy życia. I trochę właśnie ten album jest odzwierciedleniem takich sytuacji. Łączy refleksyjnie snujące się melodie z tymi podbitymi adrenaliną zabawy. I to jest też pewien problem tego albumu. Nie do końca wiadomo jakim zespołem chce być ostatecznie The Snuts. Przykład z środka albumu. Utwór "Sombody Loves You" jest średnim produktem zbytnio zbliżającym się do popowej estetyki, ale za chwilę chłopaki skutecznie atakują wzniosłą gitarową solówą i stadionowymi ambicjami w kapitalnym "Glasgow", po czasem zarzucą czymś na miarę przyjemnej oasisowej ballady "No Place I'd Rather Go". A mamy jeszcze na tym krążku choćby próby uderzenia w ostre punkowe klimaty ("Don't Forget It (Punk)"), czy uwodzenie fanów Arctic Monkeys za pomocą "All Your Friends". Inspiracji i pól gitarowych, które chłopcy odhaczają na tym albumie jest mnóstwo i całość wydaje się trochę niepotrzebnie rozdęta, ale... Ratują ten album swoim szczerym, energicznym podejściem i wyczuwalną radością grania, która wypływa prosto z środka ich serc wypełnionych niezaprzeczalną miłością do gitar. Ostatnio tak mocne poczucie obcowania z takim bezpretensjonalnym i żarliwym podejściem do indie-rocka miałem przy stykaniu się z twórczością Kiwi Jr., których albumy cenię w tym momencie nieco wyżej, ale to The Snuts mają większą szansę na mainstreamowy sukces i największe sceny muzycznych festiwali.
5. QUEEN'S PLEASURE – "WORDS TO LIVE BY, SUITS TO DIE IN"
4. DRY CLEANING – "NEW LONG LEG"
Odsłuch tego krążka mógłbym porównać do wcielenia się w rolę dyskretnego obserwatora, który przerywa spacer po miejskim parku, wygodnie usadawia się na ławeczce i przypatruje się wszelkim detalom otaczającej przyrody oraz zachowaniom innych spacerowiczów, co skłania go do snucia metafizycznych przemyśleń.
"New Long Leg" nie porwał mnie z krzesła, ale skutecznie mnie na chwilę zahipnotyzował i pozostawił właściwie trudne do zapomnienia wrażenia.
3. OLIVIA RODRIGO – "SOUR"
And I'm so sick of seventeen
Where's my fucking teenage dream?
If someone tells me one more time
"Enjoy your youth", I'm gonna cry
Ta szczerość i otwartość liryczna Olivii jest jej chyba największym obecnie atutem. Ale skoro sama przyznaje się, że wzoruje się w tym aspekcie również na Phoebe Bridgers (znakomity wybór!), to nie może być inaczej! Dodatkowa ma całkiem niezłe warunki wokalne i choć może nie jest posiadaczką barwy, która powodowałaby przypływ ciarek, to jej głos jest bardzo przyjemny w odbiorze. Charakter i charyzma to cechy, które w tym momencie dopiero się u niej rozwijają, ale sprawia wrażenie sympatycznej dziewczyny. Weryfikacja jej gwiazdorskiego potencjału przyjdzie z czasem, ale jestem ciekawy jej kolejnych kroków i tego, jak po latach będzie odnosiła się do emocji, które obecnie towarzyszą w jej życiu. Teraz z tym bardzo udanym debiutem, który mnie porwał i właściwie nie znajduję tam słabszych momentów, Olivia Rodrigo ma swoje pięć minut! I jestem dobrych myśli, że w przyszłości będzie nas dalej pozytywnie zaskakiwała.
2. NATALIE BERGMAN – "MERCY"
PEŁNA RECENZJA W TYM MIEJSCU!
1. ARLO PARKS – "COLLAPSED IN SUNBEAMS"
Wyróżnienia:
- Inhaler – "It Won't Always Be Like This"
- Low Island – "If You Could Have It All Again"
- The Lathums – "How Beautiful Life Can Be "
- Squid – "Bright Green Field"
- Maple Glider – "To Enjoy is the Only Thing"
- Celeste – "Not Your Muse"
-
Airways – "Terrible Town"
- Easy Life – "Life's A Beach"
➖➖➖➖➖
Polskie Debiuty 2021
8. SARAPATA – "EP1"
7. JULIA POŚNIK – "EGOISTKA"
6. SYNDROM PARYSKI – "MAŁE POKOJE W DUŻYM MIEŚCIE"
5. JAGODA KRET – "O SAMYM BRAKU STABILNOŚCI"
4. THE CASSINO – "CZĘŚCI"
3. ROZEN – "ROZEN"
Poszczególne emocjonalne tony zostały odpowiednio zagnieżdżone we wspaniałej instrumentalnej warstwie tego albumu. Oj, jak tu jest obficie, bujnie i melodyjnie! Od stonowanych, oszczędnych, balladowych temp, po kompozycje zachwycające swoją zadziornością, żwawą energią i popową przebojowością ("Lepszy Ląd"). A gdy do gitary elektrycznej, skrzypiec, wiolonczeli i perkusji dołączają dodatkowe instrumenty dęte, robi się wręcz marzycielsko! Szczególnie wyróżniam tu drugą, fleetfoxową połowę wzruszającego utworu "Tylko cisza" – to jeden z moich (wielu) ulubionych momentów tego krążka. Do tych komplementów dodajmy jeszcze koniecznie wokal Andrzeja, który skutecznie ogrzewa serducho swoją ciepłą barwą.
Rozen wytwarzają wokół siebie tę folkową magię i duchowość, która sprawia, że chce się z nimi spędzić kilka klimatycznych wieczorów i w przyszłości wspólnie pośpiewać na koncercie! Takiej muzyki na naszym rodzimym podwórku nigdy nie za dużo! Piękny debiut, który mam nadzieję, za chwilę zacznie wypełniać przestrzeń wielu domostw i klubów muzycznych! Ta grupa na to zasługuje!
2. ATLVNTA – "ATLVNTA"
1. WALUŚKRAKSAKRYZYS – "ATAK" [EX AEQUO]
1. KAŚKA SOCHACKA – "CICHE DNI" [EX AEQUO]
Wyróżnienia:
- Kamil Kowalski – "Dom"
-
Kolory – "Chcieliśmy tylko coś poczuć"
- Natalia Zastępa – "Nie Żałuję"
Polskie Albumy 2021
10. MISIA FURTAK – "WYBORY"
9. CZESŁAW ŚPIEWA – "#IDEOLOGIAMOZILA"
8. MARTA BIJAN – "SZTUKA PŁAKANIA"
7. BRODKA – "BRUT"
6. MUCHY – "SZARORÓŻOWE"
5. OXFORD DRAMA – "WHAT'S THE DEAL WITH TIME"
4. HANIA RANI, DOBRAWA CZOCHER – "INNER SYMPHONIES"
3. KRÓL – "DZIĘKUJĘ"
Po raz kolejny błądzenie po muzycznej planecie Króla okazało się dla mnie ogromnie satysfakcjonujące! To prawdziwa uczta dla uszu, umysłu, ciała i serducha!
2. KWIAT JABŁONI – "MOGŁO BYĆ NIC"
Największe wrażenie wywarła na mnie pierwsza połowa tego albumu. Utwory takie jak (pomijam już znane dwa świetne single, które otwierają cały materiał) "Drogi proste", "Byle jak", "Nie ma mnie", i zwłaszcza emocjonalna "Kometa" są rewelacyjnie skonstruowane po każdym względem! Z drugiej części najbardziej charakterystyczny i stojący w opozycji do całości jest finałowy "Przezroczysty świat", który swoim elektryczno-klubowym charakterem będzie na pewno hitem przyszłych koncertów! Każdy kawałek z tego albumu niesie ze sobą odpowiednią dawkę przyjemności!
"Mogło być nic" to wspaniały album, który przypłynął do nas z nadętymi żaglami wypełnionymi podmuchami pozytywnych zmian!
1. PATRICK THE PAN – "MIŁO WSZYSTKO"
Wyróżnienia Specjalne:
4. ARS LATRANS – "SZTUKA MIŁOŚCI"
3. MIUOSH, ZESPÓŁ PIEŚNI I TAŃCA ŚLĄSK + GOŚCIE – "PIEŚNI WSPÓŁCZESNE"
2. ORGANEK – "OCALI NAS MIŁOŚĆ"
1. RALPH KAMINSKI – "KORA"
Wyróżnienia:
-
Hania Rani – "Music for Film and Theatre"
- Organek – "Na razie stoję, na razie patrzę"
- Fisz Emade Tworzywo – "Ballady i Protesty"
- Leski – "Supersam"
- Tęskno – "Ginczanka (tęskno gra poezję)"
- Paula & Karol – "Lifestrange"
- Plastic – "Space"
-
Niemoc – "Kilka Najlepszych Dni w Życiu"
-
Kuba Kawalec – "Ślepota"
- Tomasz Mreńca – "Echo"
- Bass Astral x Igo – "Satellite"
Koncertowy Album 2021
1. DAWID PODSIADŁO – "LEŚNA MUZYKA (LIVE, CZYLI NA ŻYWO)"
Zagraniczne Albumy 2021
21. THE PRETTY RECKLESS – "DEATH BY ROCK AND ROLL"
Oczywiście wciąż warto zadać sobie pytanie, czy The Pretty Reckless to dziś nadal zespół, który co najwyżej potrafi czerpać najlepsze wzorce z legend rocka, czy może to już zespół, który dobija się do tej ligi bandów, które będą inspirować młodsze pokolenia? Pytanie to pozostawiam jeszcze otwarte.
20. THE KILLERS – "PRESSURE MACHINE"
19. VALERIE JUNE – "THE MOON AND STARS: PRESCRIPTIONS FOR DREAMERS"
Wszystkie muzyczne tekstury na tym krążku zostały zbudowane z pajęczą skrupulatnością i przepełnione ponadczasową ambicją. No i do tego TEN wokal! Ostry, przenikliwy, manieryczny głos Valerie jest jedyny w swoim rodzaju! I ona wykorzystuje ten dar w nieziemskim stylu, spajając przy tym wszystkie swoje artystyczne pomysły. Może nie ma we mnie teraz takiego zachwytu z odkrycia czegoś wyjątkowego, jak miało to miejsce cztery lata temu, ale nadal pozostaję pod wrażeniem jej ekspresyjnych umiejętności wokalnych.
Muzyczne opowieści Valerie na "The Moon And Stars: Prescriptions for Dreamers" krążą wokół wytrwałości, przetrwania i akceptacji – tematów, które bliskie są czarnoskórej społeczności. Valerie z wdzięcznością i uśmiechem spogląda w gwiazdy, które tworzą jej portret, ale nie zapomina o wyboistej drodze, która doprowadziła ją do tego momentu. To artystka świadoma, jakiemu wciąż bolesnemu uciskowi poddawana jest jej społeczność, ale paradoksalnie jej orężem w tej walce staje się muzyka przepełniona kolorami nadziei i radości.
Album – poprzedzony wartymi wspomnienia, bo znakomitymi kompozycjami "Why The Bright Stars Glow" i "Home Inside" – kończy się w bardzo ambientowy sposób: śpiew ptaków, gongi powietrzne, delikatnie uderzenia w fortepian i dmuchnięcia we flet dopełniają poczucie obcowania z bardzo inspirującym, uduchowionym, medytacyjnym krążkiem, który urzeka swoim blaskiem, niczym tarcza księżyca w czasie pełni!
18. BIRDY – "YOUNG HEART"
Birdy na czwartym albumie przepracowuje swój pierwszy zawód miłosny. Doświadczenie, które zawsze mocno wstrząsa człowiekiem, ale też czyni go silniejszym. Birdy dojrzała jako artystka i kobieta. Nowe doświadczenia przekształciła w zachwycające, wspaniałe kompozycje. Na pierwszy plan wysuwa się elokwentna narracja, która prowadzi nas wyboistą ścieżką za złamanym sercem. Podróż ta została urozmaicona eleganckimi kompozycjami, które zatrzymują nas przy sobie na dłuższą chwilę. A do tego jeszcze ten emanujący siłą i niezwykle przepiękny wokal Birdy! Wszystko składa się na konsekwentną, cudną muzyczną opowieść.
16 utworów to jednak trochę ciut za dużo i w drugiej połowie ten krążek traci impet, ale koniec końców warto przy jednym posiedzeniu (najlepiej z towarzystwem kocyka i herbatki) przesłuchać całość, choćby dla finału w postaci pięknie rozbudowanego instrumentalnie "New Moon" i poruszającej kompozycji "Young Heart". Niewiele albumów oferowało taką dawkę romantycznego ciepła w 2021 roku!
Czarujące dzieło!
17. MANCHESTER ORCHESTRA – "THE MILLION MASKS OF GOD"
Twórczość tej grupy poznałem w 2017 roku, gdy wydawali przełomowy w swojej karierze piąty krążek "A Black Mile To The Surface". Ich wcześniejsze pozycje były przyjmowane pozytywnie, ale dopiero przy tym krążku udało im się wskoczyć na zupełnie inny poziom dostarczania muzycznych emocji i znaleźć odpowiednią drogę. Ileż tam było wielowymiarowych gitarowych tekstur muzycznych, przemiennych pejzaży z kojącymi promieniami słonecznymi i rozdzierającymi piorunami. Nastrojowo i energicznie. Monumentalnie i delikatnie. Wspaniale. A finałowa kompozycja "The Silence" po dziś dzień wywołuje u mnie ciarki i jest jedną z tych, które pragnę kiedyś doświadczyć na żywo.
Poświęcam sporo uwagi ich poprzedniej płycie nie bez powodu, ponieważ "The Million Masks Of God" jest godną kontynuacją tamtych emocji na poziomie muzycznym i lirycznym. Manchester Orchestra trzymają się niemal identycznej trajektorii. Proponują gitarową, folkową kruchość, którą od czasu do czasu burzą piętrzącymi się emocjami. Jest to elegancka oferta bogata w kinowe doznania. Epicki dramat eksplorujący tematy narodzin, śmierci tego, co kryje się za zasłoną ziemskiego życia (napisany zresztą po śmierci ojca gitarzysty Roberta McDowella z powodu raka). Złożony, z wielowarstwowych, progresywnych aranżacji, z którymi świetnie rezonuje niesamowity, harmonijny, ciepły, przejmujący wokal Andy'ego. Cały materiał jest bardzo przemyślanie skonstruowany, tak by w pewnym sensie oddać przypływ i odpływ życia. Od impulsywnych, energicznych doznań do wyciszonych, introspektywnych chwil.
Manchester Orchestra dysponują mocnymi argumentami i zachwycają dojrzałym rzemiosłem – trudno obojętnie przejść obok ich umiejętności plecenia emocjonalnych nici. Weźmy dla przykładu utwór "Dinosaur", który w pierwszych chwilach zapowiada się na delikatnie stąpająca po ziemi balladę, by z czasem przerodzić się w potężne trzęsienie. Po prostu: WOW! Teatralność tej oraz pozostałych kompozycji potrafi obezwładnić i przenieść w strefę rozkoszy.
Manchester Orchestra po szesnastu latach działalności jawi się teraz jako w pełni ukształtowany zespół, który po mistrzowsku łączy symfoniczny indie-rock, folk oraz poetycką lirykę i przekształca te składniki w ambitne, wzniosłe, olśniewające muzyczne dzieła.
Obawiam się tylko, że ten album pozostaje trochę niedoceniony, ale mam nadzieję, że Wy dacie mu szansę!
16. ST. VINCENT – "DADDY'S HOME"
15. SAM FENDER – "SEVENTEEN GOING UNDER"
14. TASH SULTANA – "TERRA FIRMA"
13. MDOU MOCTAR – "AFRIQUE VICTIME"
12. AMYL AND THE SNIFFERS – "COMFORT TO ME" [EX AEQUO]
12. TURNSTILE – "GLOW ON" [EX AEQUO]
Twórczość tego amerykańskiego zespołu z Baltimore z jednej strony w swoim fundamencie oczywiście cechuje się charakterystycznymi elementami hardcoru i przywołuje brzmienie Rage Against The Machine, ale z drugiej strony Turnstile w niezwykły i płynny sposób przełamują wszelkie bariery i zaskakują na każdym kroku. A to pojawią się eksperymentalne, etniczne wtrącenia perkusyjne, klawiszowe wstawki, to za uszy złapie nas melodyjny refren, uderzy punkowa zadziorność, która za chwilę skręci w alternatywny rock, a przy niespodziewanym udziale Blood Orange klimat nagle ucieknie w dziwne rejony marzycielskiego r'n'b. Te wszystkie eklektyczne rozwiązania zostały naprawdę genialnie wplecione w hardcorową energię i płomieniste riffy, sprawiając, że jest to album niezwykle przystępny dla fanów wszelkiej maści form szarpania w gitary. Niemal wszyscy podkreślają, że dla hardcore'u to dzieło innowacyjne i wytyczające nowe ścieżki rozwoju tego gatunku – nie sposób się nie zgodzić. Dla fanów to obietnica ognistej zabawy w mosh-pitach! Dla mnie jedno z największych zaskoczeń roku! Gdyby "Glow On" trafił do moich głośników wcześniej, to bardzo możliwe, że zawędrowałby w tym rankingu nieco wyżej.
11. SUFJAN STEVENS, ANGELO DE AUGUSTINE – "A BEGINNER'S MIND"
10. CHVRCHES – "SCREEN VIOLENCE"
9. KIWI JR. – "COOLER RETURNS"
Szczerze? Trochę nie wierzyłem, że uda im się powtórzyć sukces, wciąż niedocenianego, debiutu "Football Money" z 2020 roku. Bałem się, że nie udźwigną presji związanej z nagrywaniem dla legendarnej wytwórni Sub Pop. Kompletnie niepotrzebnie! Panowie dalej zachwycają indie jangle-popową energią, dodając do debiutanckich inspiracji sporo niuansów. A to pojawi się harmonijka ustna, a to zachwyci wstawka na organach Hammonda, jeszcze więcej tu harmonii wokalno-instrumentalnych, a kapitalne, haczykowate riffy gitarowe w strokesowym stylu co chwila pociągają nasze uchy! Ileż tu jest takiego popowego sprytu i niesamowitej lekkości! Czekałem na jakiś kawałek, na którym się wyłożą, ale... Tu nie ma słabego utworu! Od początku łapie się pozytywne flow, które nie znika do ostatniej sekundy! Pomaga w tym także warstwa liryczna, która, podobnie jak na poprzedniku, wypełniona jest kpiącym, bezkompromisowym, spostrzegawczym humorem wyśpiewanym charakterystycznym wokalem Jeremiego Gaudeta.
8. LITTLE SIMZ – "SOMETIMES I MIGHT BE INTROVERT"
7. BIFFY CLYRO – "THE MYTH OF THE HAPPILY EVER AFTER"
6. ILLUMINATI HOTTIES – "LET ME DO ONE MORE"
5. LUCY DACUS – "HOME VIDEO" [EX AEQUO]
5. JULIEN BAKER – "LITTLE OBLIVIONS" [EX AEQUO]
Przyznam się, że chyba jednak ciut bardziej cenię sobie Julien w oszczędniejszym wydaniu, ale doceniam kunszt, z jakim poskładała w całość tę instrumentalną mozaikę. Dokonała przy tym wręcz czegoś niemożliwego, ponieważ te masywne dźwięki wciąż brzmią jakby były jej osobistym szeptem. Zresztą nie porzuciła ostatecznie swojej charakterystycznej delikatności, której ślady pozostały w oszczędnych i pięknych trzech kompozycjach: "Crying Wolf", "Song in E", "Ziptie". A skoro o subtelnościach mowa, to nie można pominąć urzekających harmonii wokalnych w "Favor", które użyczają oczywiście jej przyjaciółki z boygenius: Phoebe i Lucy.
Strona muzyczna "Little Oblivions" jest warta pochwał, ale kluczem do piękna tego albumu są przede wszystkim teksty! Julien dalej porusza tematy związane z uzależnieniem, depresją, toksycznymi związkami, bagażem nastoletnich doświadczeń, religijnością (Julien jest chrześcijanką i lesbijką). Zagłębia się w swoją psychikę i wydobywa na powierzchnię problemy, które otaczają jej życie, niczym ten podstępnie czyhający wilk, widniejący na okładce trzeciego albumu. Baker zadaje nieskończoną ilość pytań o sens życia i szuka sposobów na bezbolesne przeskakiwanie kłód nieustannie rzucanych pod nogi przez los. Zdaje jednak sobie sprawę, że nie ma prostych odpowiedzi. Te autodestrukcyjne opowieści są pewnym procesem godzenia się ze współistnieniem bólu i nadziei. W jej tekstach są momenty, które chwytają za gardło. Przykłady? I'll wrap Orion's belt around my neck / And kick the chair out – mroczny obraz składanej przysięgi samobójstwa w "Heatwave". Na długo zostanie ze mną także prowokacyjny refren finałowego "Ziptie": Good God, when're you gonna call it off / Climb down off the cross and change your mind?. Celny jest również wers uwypuklony na okładce albumu: There's no glory in love / Only the gore of our hearts ("Bloodshot"). Tak naprawdę można spędzić godziny na analizie lirycznej poszczególnych utworów. Julien jest niesamowitą tekściarką i wiarygodnym głosem swojego pokolenia! "Little Oblivions" nie rozbłysło tak jak "Punisher" Phoebe Bridgers w 2020 roku, ale wynika to z faktu, że dzieło Baker jest mniej komfortowe, ponure, wręcz kaleczące serce. Ale jest to bez wątpienia dzieło z przebłyskami wybitności. Dewastująca, ale wspaniała i satysfakcjonująca płyta!
4. NICK CAVE, WARREN ELLIS – "CARNAGE"
Pozostaje stwierdzić, że Nick Cave i Warren Ellis po raz kolejny wznoszą swoje rzemieślnicze umiejętności na mistrzowski poziom! Przepiękna płyta!
3. SNAIL MAIL – "VALENTINE"
Pozostała część materiału nie jest już tak mocna instrumentalnie, ale podobne tropy pop-rockowe są podejmowane jeszcze w takich utworach, jak w cudownie płynącym "Headlock", "Forever (Sailing)" z nastrojowym refrenem (i gościnnym udziałem wokalu Katie Crutchfield), burzliwym "Glory", dramatycznym "Automate" (I could die if I had had the guts) i w rozpaczliwej "Madonnie". W tym ostatnim kawałku nieszczęśliwe miłosne uczucie Lindsey podnosi do poziomu religijnego (I consecrate my life to kneeling at your altar / My second sin of seven being wanting more) i przeszywających serce wyznań: I've come to hate my body / 'Cause now it's not yours, now it's not mine.
Zaskakująco jednak też sporo miejsca znalazło się na tym krążku dla subtelnych, folkowo-akustycznych aranżacji. Wspaniale wybrzmiewa "Light House" okraszone skubnięciami gitary akustycznej i malowniczymi pociągnięciami smyczków. Jeszcze delikatniej zaaranżowana została kompozycja "c. et. al", w której Jordan pochyla się nad pasożytniczym widmem sławy (Even with a job that keeps me moving / Most days I just wanna lie down). Najpiękniej jednak taką pastoralną dramaturgię podbija finałowy utwór "Mia", w którym tęskno snująca się gitara elektryczna zderza się ze skromnymi uderzaniami w klawisze i imponującą orkiestralną formą. To kojąca i zarazem rozdzierają serce romantyczna ballada, w której pada chyba najbardziej emocjonalny wers na całej płycie: Mia, don't cry. I love you forever / But I gotta grow up now.
Co by jednak dobrego nie mówić o stronie instrumentalnej i lirycznej, to wszystko blednie przy wywierającym największe wrażenie, odmienionym wokalu Lindsey Jordan. Chrapliwy, nasączony bólem, udręką, charakteryzujący się szeptanym krzykiem i dziwną formą wyczerpania. Ta zadziwiająca metamorfoza sprawia, że kolejne melodramatyczne opowieści o dekonstrukcyjnej sile nieodwzajemnionej miłości są wyjątkowo emocjonalne, przekonujące i angażujące. Wokal dźwiga ciężar cierpień z ostatnich lat i sprawia, że tej dziewczynie nie sposób nie zaufać!
2. LONDON GRAMMAR – "CALIFORNIAN SOIL"
Fundamentalnie mamy wciąż do czynienia z rzewnym, ciepłym, relaksującym dream-popem, ale momentami te świeże dla London Grammar, pulsujące, elektroniczne melodie zaskakują, oszałamiają i wyzywająco zapraszają do tańca.
"Californian Soil" to dla London Grammar może nie rewolucyjny, ale bardzo znaczący krok naprzód w artystycznym dojrzewaniu, który dalej zapewnia im miano jednego z najważniejszych zespołów współczesnej alternatywy i prawdopodobnie wyniesie na największe sceny festiwalowe, gdy tylko zapomnimy o pandemii.
Bądźcie oczywiście świadomi, że na moją ocenę tego krążka wpływa ogromne uczucie, jakim darzę ten zespół, a wokal Hannah, która nieustannie olśniewa swoją anielską barwą, emanując przy tym teraz nową, odrodzoną, wyzwoloną energią, za każdym razem przyspiesza bicie mego serducha i przyprawia mnie o ciarki na całym ciele. Jest jak narkotyk, bez którego moja dusza nie istnieje. I być może ta miłość trochę zaślepia mi pewne mankamenty ich twórczości (sugerują to dość rozbieżne recenzje i opinie), ale każdy z nas ma przecież taki zespół, któremu jesteśmy w stanie wybaczyć więcej. Mnie pozostaje na tę chwilę wybaczyć London Grammar ponowne zasadzenie w mej duszy nasion, z których kiełkuje piękno o terapeutycznych właściwościach. No i zdominowania wszelkich moich statystyk, bo "Californian Soil" to album, do którego powracałem najczęściej w ostatnich miesiącach, ale wyróżnienie za najlepszy album roku wędruje jednak do...!
Płyta Roku 2021
1. WOLF ALICE – "BLUE WEEKEND"
Biję się w geście pokory w serce, ponieważ nie wierzyłem, że uda im się wznieść na muzyczne szczyty... A tu proszę! Wykonali zdumiewający skok w muzyczną nadprzestrzeń! O ile wcześniej nieśmiało pukali do drzwi ekstraklasy rocka, to teraz je wyważyli z hukiem!
Od pierwszej do ostatniej nuty czułem odpowiednią adrenalinę! Ten krążek niezaprzeczalnie urzeka intensywną emocjonalnością i oszałamiającymi kierunkami muzycznymi. Wolf Alice zgrabnie i z mistrzowskim natchnieniem prześlizgują się między folkiem, garażowym rockiem, punkiem, alt-rockiem i shoegaze'em. Niby nie powinno to się kleić w jedną całość, a jednak jakimś cudem udało im się wygenerować bardzo spójne emocje i balansującą energię! Właściwie dzięki tej różnorodności trafili w każdy czuły punkt mojego muzycznego serca. To album przejmujący i melodyjny, hałaśliwy i ostry jak brzytwa, a także wypełniony paletą pozostałych emocji, mieszczących się między tymi skrajnymi impresjami. Genialnie nieprzewidywalny! Strzeliste refreny zapierają dech w piersiach, a konfesyjna liryka zaprasza do refleksji. Do tego pod względem produkcyjnym jest to płyta wypolerowana z jubilerską precyzją. A frontmanka Ellie Rowsell potrafi swoim cudownym wokalem i tworzonymi wielogłosami roztopić i skraść serducho. Ach, mógłbym tak dalej płynąć w tych zachwytach nad każdym elementem "Blue Weekend"!
Wyróżnienia (kolejność nieco przypadkowa):
- Balthazar – "Sand"
- JMSN – "Heals Me"
-
Damon Albarn – "The Nearer the Fountain, More Pure the Stream Flows"
- Silk Sonic – "An Evening With Silk Sonic"
- Parcels – "Day/Night"
- The Vaccines – "Back In Love City"
- Lord Huron – "Long Lost"
- Tom Rosenthal – "Denis Was A Bird"
- The Black Keys – "Crawling Kingsnake"
- Clairo – "Sling"
- Big Red Machine – "How Long Do You Think It's Gonna Last?"
- Kills Birds – "Married"
- Middle Kids – "Today We're The Greatest"
- Kings Of Convenience – "Peace Or Love"
- Modest Mouse – "The Golden Casket"
- Jordan Rakei – "What We Call Life"
- James Blake – "Friend That Break Your Heart"
- Lorde – "Solar Power"
-
Bleachers – "Take The Sadness Out of Saturday Night"
-
Black Honey – "Written & Directed"
- Foo Fighters – "Medicine At Midnight"
- Kaleo – "Surface Sounds"
- Angus & Julia Stone – "Life Is Strange"
- Jungle – "Loving In Stereo"
- Oh Wonder – "22 Break"
- Billie Eilish – "Happier Than Ever"
- Lana Del Rey – "Chemtrails Over The Country Club" / "Blue Banisters"
- The War On Drugs – "I Don't Live Here Anymore"
- Elbow – "Flying Dream 1"
- Japanese Breakfast – "Jubilee"
-
Jade Bird – "Different Kinds of Lights"
- Durand Jones & The Indications – "Private Space"
-
Nathaniel Rateliff & The Night Sweats – "The Future"
- Noah Gundersen – "A Pillar Of Salt"
- Nick Cave & The Bad Seeds – "B-sides & Rarities (Part II)"
- The Staves – "Good Woman"
- Jose González – "Local Valley"
- Garbage – "No Gods No Masters"
- Smith & Burrows – "Only Smith & Burrows Is Good Enough"
- The Paper Kits – "Roses"
- Roosevelt – "Polydans"
- Julia Stone – "Sixty Summers"
- Island – "Yesterday Park"
-
Imagine Dragons – "Mercury - Act 1"
- Twenty One Pilots – "Scaled And Icy"
- Leon Bridgers – "Gold-Diggers Sound"
- Chet Faker – "Hotel Surrender"
-
The Gardener & The Tree – "Intervention"
- Marina – "Ancient Dreams In A Modern Land"
- Tom Odell – "Monsters"
- Moby – "Reprise"
SPOTIFY + LAST.FM
Wasze wybory + Zakończenie + Playlisty 2021
Z roku na rok komentarzy ubywa, ale jak zawsze Wasze wybory były bardzo różnorodne i inspirujące!
Czego życzę sobie i Wam na ten rozpoczynający się rok 2022? By nie zabrakło zdrowia i wytrwałości w realizacji planów życiowych, by artyści raczyli nas premierowymi, pięknymi dźwięki, by jak największa ilość zaplanowanych koncertów się odbyła, by nie zabrakło okazji do wspólnych spotkań i zabaw pod scenami, bym dostarczał Wam regularnie nowych treści, by nie zabrakło funduszy na wszystkie muzyczne podróże i by… By był to po prostu niezapomniany i szczęśliwy Nowy Rok! Taki, o jakim marzycie!
Na zakończenie, wzorem poprzedniego roku, dwie playlisty! W pierwszej kolejności playlista 200 moich najczęściej odsłuchiwanych utworów roku 2021 na podstawie statystyk Last.fm, z przyjęciem zasady, że z danego albumu maksymalnie wyróżniam 5 utworów.
I nie zapominajcie...
♫ ♫ ♫
Sylwester Zarębski
06.01.2022
PM