W Chełmnie, moim rodzinnym mieście, Walentynki są od wielu lat obchodzone iście hucznie. A to dlatego, że w chełmińskiej farze znajdują się relikwie Świętego Walentego i stąd Chełmno obwołane zostało Miastem Zakochanych. A tam, gdzie miłosne przyjemności, nie może również zabraknąć muzyki. Przez lata gościliśmy wiele gwiazd z szeroko pojętego mainstreamu (Kamil Bednarek, Lemon, Margaret, Zakopower, Łzy...), a dwa lata temu nastąpił pewien przełom, gdy na Rynku o wspaniałe muzyczne emocje zadbała Julia Marcell, zespół Sorry Boys i Fisz Emade Tworzywo! Walentynki w klimatach alternatywnych? Spełniło się moje skromne marzenie! W zeszłym roku impreza odbyła się z mniejszym rozmachem z powodu oczywiście szalejącego koronawirusa, a w tym zaplanowane były dwa dni koncertowe: niedzielny występ legendy polskiej sceny, czyli zespołu Voo Voo w Kinoteatrze Rondo oraz poniedziałkowe szaleństwo na Rynku z Patrick The Pan, zespołem Muchy i formacją Enej. Na jakie koncerty sam wyczekiwałem? Chyba nie muszę przekonywać. Ostatecznie jednak z powodu niepewnej sytuacji związanej z omikronem impreza pod chmurką została odwołana, koncert zespołu Enej przeniesiony na lato, a z Patrick The Pan i Muchami spotkaliśmy się w kinoteatrze! I ja na taki obrót spraw właściwie nie narzekałem! Oto krótkie relacje z tych koncertów:
Voo Voo, 21. Walentynki Chełmińskie, Kinoteatr Rondo, 13.02.2022
Moje ostatnie spotkania z muzycznym projektem Wojciecha Waglewskiego miały
miejsce w roku 2017. Zachwycałem się wówczas koncertem Voo Voo w ramach Blues
Na Świecie Festival oraz ich występem przed Patti Smith w Dolinie Charlotty.
Sporo czasu minęło od tamtych wydarzeń, ale Voo Voo nie obniża koncertowych
lotów i ciągle można im wystawić gwarancję niezwykłych doznań. Przekonała się
o tym liczne zgromadzona publiczność w chełmińskim Kinoteatrze Rondo.
Już sam fakt, że ta wielce zasłużona dla naszej muzycznej sceny grupa
przyjechała do mojego rodzinnego miasta to spełnienie marzeń. Dwa lata temu na
chełmińskim Rynku rozgrzewałem nóżki przy twórczości młodszego pokolenia
Waglewskich, czyli oczywiście przy Fisz Emade Tworzywo, a teraz przyszedł czas na
występ głowy rodu. To oczywiście odmienny muzyczny świat, oferujący wybitną
mieszankę improwizowanego rocka z elementami jazzu i folku. Trafiając nawet
przypadkowo na występy Voo Voo, trudno nie wyjść z nich pełni podziwu dla
umiejętności instrumentalnych całego zespołu i dla tych emocjonalnych – trochę
mrocznych, trochę pogodnych – tekstów Waglewskiego. Pan Wojciech odezwał się
tylko na początku, żartując, że w planach był repertuar złożony tylko z samych
przebojów, ale wtedy koncert trwałby tylko 10 minut. Potrwał oczywiście
znacznie dłużej i przez blisko dwie godziny przemawiała już tylko muzyka! I to
w iście poetycki sposób! Nie sposób było nie zachwycać się dojrzałym,
charakterystycznym wokalem pana Wojciecha połączonym z instrumentalną maestrią
jego kolegów: Michała Bryndala za perkusją, Karima Martusiewicza na basie i
Mateusza Pospieszalskiego, który sięgał po wszelkie instrumenty dęte, klawisze
i zdumiewał swoimi popisami wokalnymi. Szczególnie na długo zapewne każdy
zapamięta zabawne droczenie się Pospieszalskiego z publicznością w trakcie
utworu "Nim Stanie Się Tak, Jak Gdyby Nigdy Nic". A skoro już o tym utworze
mowa, to jego rozbudowana forma z porywającą, tanecznie energiczną końcówką
powaliła mnie tego wieczoru na kolana! Trudno też było wysiedzieć w miejscu
podczas ognistej wersji "Się Poruszam 1". Przewagę jednak stanowiły utwory (na
czele z przecudowną kompozycją "Gdybym"), którym towarzyszyły kontemplacyjne
emocje. Co tu więcej opowiadać: to była wspaniała uczta muzyczna! Czapki z
głów i ukłon do samej podłogi!
Dodam jeszcze na koniec, że to był kolejny koncert Voo Voo w ramach
świętowania 35-lecia istnienia i życzyć pozostaje, by ta przygoda dla zespołu
i dla nas słuchaczy trwała jak najdłużej!
Patrick The Pan, 21. Walentynki Chełmińskie, Kinoteatr Rondo, 14.02.2022
W zeszłym roku Patrick The Pan odwiedził Chełmno w czerwcu w ramach Secret Garden na tydzień przed premierą przełomowego pod wieloma względami albumu
"Miło Wszystko". To była niepowtarzalna i jedna z pierwszych szans usłyszenia
nowych kompozycji na żywo. A dla mnie osobiście było to pierwsze spotkanie z
artystą, którego twórczość niezwykle doceniam od wielu lat. Nie minął rok, a już ponownie
Piotr Madej zawitał do mojego rodzinnego miasta! Tym razem już na imprezę o
większym prestiżu i już w blasku sukcesów swojej ostatniej płyty. Dość
powiedzieć, że następnego dnia śmigał do Warszawy, by prezentować się na
ściance gali Bestsellerów Empiku. Dla mnie album "Miło Wszystko" to jedna z
najlepszych ubiegłorocznych polskich płyt i bardzo cieszyłem się na to ponowne
spotkanie.
Piotr z kolegami z zespołu (Kuba Duda na gitarze, Adam Stępniewski na perkusji i gościnnie Michał "Mamut" Sarapata na basie i elektronicznych cudach) dostarczył publiczności zgromadzonej w Kinoteatrze
Rondo bardzo pozytywny ładunek energii! Czuć, że niezwykle ciepły odbiór
nowego albumu przekłada się na wyśmienitą formę koncertową krakowianina. Ten
poprzedni koncert w Chełmnie był sprawdzianem i przecieraniem szlaków dla
nowych kompozycji, a teraz miałem poczucie, że to był taki właściwy koncert,
zagrany z przytupem, kurek energii odkręcony na maksa, a i publiczność
wydawała się już zaznajomiona z jego twórczością, która swoją drogą przeszła niemałą
rewolucję i stała się przystępniejsza dla odbiorców w każdym wieku. Widok
dzieciaków, które tańczyły pod sceną i ekscytowały się na popularny utwór "Nie
chcę psa" sprawiał, że pojawił się na mojej twarzy bananowy uśmiech. Ten utwór
spodziewanie był najbardziej porywającym momentem koncertu i zagranym na
życzenie dwukrotnie. Podczas bisów Piotr zachęcił do wspólnego klaskania oraz
tańców i śmiałków do wstania z miejsc nie brakowało! Repertuar zdominowany został
oczywiście przez album "Miło Wszystko", ale nie obyło się bez pewnych
niespodzianek. Za takową należy uznać utwór "Zmiany, zmiany", w którym Piotr
brawurowo wykonał rapowe wstawki Mikołaja Kubickiego (Meek, Oh Why). Zaskoczył
mnie także pozytywnie finał w postaci utworu "Pn-pt, 10-18" z albumu
"trzy.zero"! Generalne cały koncert złożony był z bardzo miłych emocji!
Podśpiewywałem i bawiłem się doskonale! Możecie to nawet sami sprawdzić, bo
zapis występu jest dostępny na fanpejdżu Chełmińskiego Domu Kultury. Dodam
jeszcze, że ze strony Piotra padło też kilka pięknych zdań odnośnie przyjaźni
i miłości, a po koncercie każdy chętny miał szansę się z nim spotkać, zakupić
płytę, zdobyć autograf, strzelić fotkę.
Miło było znów się spotkać z Patrick The Pan w Mieście Zakochanych!
Muchy, 21. Walentynki Chełmińskie, Kinoteatr Rondo, 14.02.2022
Zeszłoroczny koncert Much w toruńskim NRD sprawił mi ogrom frajdy, więc na
to kolejne spotkanie przebierałem nóżki z niecierpliwością, a znakomita
płyta "Szaroróżowe" nie opuszczała mojego samochodowego odtwarzacza od
dobrych kilkunastu dni! Może nawet dziś uplasowałbym ją nieco wyżej w
zestawieniu ulubionych polskich płyt 2021 roku... Ale do koncertowego
sedna.
Na żywo panowie ponownie potwierdzili, że są "w gazie"! Generowaniu
potężnego ładunku gitarowej energii nie przeszkodziła nawet niedyspozycja
wokalna Michała Wieszaki, który zmagał się w tym dniu z zapaleniem krtani.
Z utworu na utwór jego gardło jednak wyczuwalnie się rozgrzewało, a
koledzy z zespołu pomagali tam, gdzie tylko to było możliwe. Szkoda tylko,
że z tego powodu z setlisty wypadł utwór "Notoryczni Debiutanci", który z
hukiem otworzyłby ten koncert i zapewne od razu zmusiłby mnie do powstania
z miejsca. Przy utworach "Fototapeta", "Zapach Wrzątku", "22 godziny"
jeszcze się opierałem, choć nóżka już energicznie wybijała rytm, a przy
porywającym utworze "Zamarzam" nie wytrzymałem i wystrzeliłem w górę! Ach,
na takich rockowych koncertach miejsca siedzące powinny być zakazane! Przy
"Psach miłości" przybyło śmiałków do rock'n'rollowego tańca pod sceną,
aczkolwiek muszę z lekkim smutkiem odnotować, że ostatecznie zespół
dopingowała zaledwie garstka fanów. Chyba chełmińska publiczność nie była
przygotowana na tak szalony wieczór... Ja zaś bawiłem się kapitalnie,
zdrowo potańczyłem i totalnie zdarłem sobie gardło! Chłopaki z zespołu też
nie oszczędzali swoich sił! Z niezwykłą przyjemnością obserwowałem tę
niepowtarzalną, żywiołową, sceniczną chemię w zespole i zaczerpnąłem od
nich lawinę pozytywnej energii! Kilka chwil szczególnie utkwiło mi w
pamięci. Taneczne wygibasy wspierającego skład Much od zeszłego roku
Piotra Kołodyńskiego (Terrific Sunday, Oysterboy) podczas wyśmienicie
rozbudowanego wstępu kompozycji "Szaroróżowe" były imponujące! Albo ten
moment, w którym do Szymona Waliszewskiego za perkusją podszedł z gitarą
Stefan Czerwiński i z furią testował wytrzymałość desek sceny
chełmińskiego kinoteatru... Czysty ogień! Wspaniałym fragmentem okazała
się również końcówka utworu "Nie tak", gdy wspólnym wysiłkiem zespół
spiętrzył potężną ścianę dźwięku, Michał szarpał za struny na klęczkach,
pozostali koledzy otoczyli go, a w ostatnich sekundach Stefan, już
niemalże leżąc na scenie, krzesał z gitary płomienie! Wow! "Miasto Doznań"
na bis dopełniło obraz rock'n'rollowego szaleństwa i wręcz miałem ochotę
wskoczyć na scenę, by wykrzyczeć razem z zespołem "Tylko mało i mało"! Bo
chciałoby się jeszcze więcej i więcej!
Koniec końców jednak z ogromną satysfakcją starłem pot z czoła. Ten
poniedziałkowy wieczór zamienił się dla mnie w gorączkę sobotniej nocy!
Świetna mieszanka niestarzejących się indie-rockowych przebojów z
poprzednich płyt oraz tych wspaniale dojrzałych kompozycji z płyty
"Szaroróżowe", często prezentowanych w rozbudowanych aranżacjach, na żywo
wypadła po raz kolejny dla mnie fe-no-me-nal-nie! To była fantastyczna
zabawa! Dzięki Muchy!
Sylwester Zarębski
PM
21.02.2022