Tym razem bez zbędnego wstępu! Zapraszam do odkrywania moich muzycznych faworytów z marcowych premier!
ALBUMY
NILÜFER YANYA – "PAINLESS"
Nilüfer Yanya w 2019 roku zadebiutowała albumem "Miss Universe" i od razu została okrzyknięta objawieniem alternatywnej sceny! Jej eklektyczną twórczość trudno było zdefiniować. Mieszanka m.in. R&B, popu, soulu, jazzu, trip-hopu, lo-fi, soft, indie rocka okazała się nadzwyczajnym powiewem świeżości. Yanya stworzyła autorskie, charakterystyczne brzmienie, a debiutancki krążek był pełen krętych kompozycyjnych ścieżek i zaskakiwał na każdym kroku. Na swojej drugiej płycie "Painless" turecko-angielska songwriterka stosuje delikatnie prostsze metody, które sprawiają, że ten materiał jest bardziej spójny i zwięzły. Jedni uznają to za zaletę, drudzy może będą trochę kręcić nosem, ale wszyscy jednak powinni zgodzić się, że Nilüfer wciąż eksploruje i porusza się po intrygujących, różnorodnych muzycznych inspiracjach, które luźno przywołują na myśl najważniejsze zespoły gitarowe z lat 90. Ponure i dwuznaczne piosenki o miłości, refleksje nad wieloaspektowością bólu i samotności oraz przemyślenia nad procesem naprawy własnej samoświadomości ubrane zostały w zgrabne, zwiewne melodie, w których pewność zderza się z niepokojem, zdecydowanie z zawadiactwem, a cisza prowadzi w objęcia intensywnej burzy. Najbardziej reprezentatywną kompozycją dla tych panujących na całym albumie zmiennych nastrojów jest kapitalny, centralny singiel "Midnight Sun", w którym delikatna akustyczna gitara zmienia się w brudne przestery. Tego grunge'owego brudu zresztą całkiem tu sporo ("L/R", "The Dealer", "Chase Me") i to mi przypadło do gustu. Ale tam, gdzie Yanya wpada w melancholijne tempo, uduchowiony stan, jest równie przepięknie. Instrumentalne tło jest różnorodne, ciepłe (ten saksofon w końcówce dramaturgicznego "Belong With You"!), wyraziste i zdumiewająco precyzyjne (galopujące gitary i perkusja w "Stabilise" – sztos!). Dech w piersiach zapierało mi jednak najczęściej pod wpływem wokalnych popisów Nilüfer. Niemalże w jednym wersie potrafi otulić delikatnością, poruszyć przejmującym załamaniem głosu i zaskoczyć nagłą zmianą tonu. Jej zdolność do takiej płynności jest nieziemska!
Wbrew tytułowi zagłębianie się w sedno jej subtelnych, szczerych, introspektywnych opowieści bywa bolesne, ale z drugiej strony Yanya czyni wszystko, by znaleźć w tej podroży komfort, nadzieję i odzyskać pewność siebie. Znakomite i kunsztowne dzieło! Nie ma wątpliwości, że Nilüfer Yanya jest piekielnie uzdolnioną artystką i przed nią widnieje horyzont nieograniczonych możliwości!
PLACEBO – "NEVER LET ME GO"
Po latach milczenia formacja Placebo, obecnie oficjalnie jako duet Brian Molko i
Stefan Olsdal, powróciła! I to w fantastycznym, nienagannym stylu!
Stęskniłem się za ich gitarowym chłodem, mrokiem, katastroficzną
energią i charakterystycznym wokalem Briana.
Wydany w 2013 roku album "Loud Like Love" miał swoje momenty, ale wtedy odniosłem wrażenie, że niebezpiecznie staczają się w strefę gitarowego lukru i obawiałem się, że za chwilę ich pomysł na siebie stanie się
karykaturalny. Znamienne, że w latach 2016-2017 wyruszyli w trasę typu greatest hits z okazji dwudziestolecia istnienia, ale ona niemalże okazała się dla nich samych destrukcyjna (choć ostatni koncert w Warszawie, wedle wielu opinii, był kapitalny – do dziś nie potrafię odżałować, że nie pojawiłem się na Torwarze). Na szczęście Brian i Stefan znaleźli sobie w siłę na tworzenie nowych kompozycji i choć proces ten przez pandemię się wydłużył, w końcu możemy cieszyć się z ich nowego dzieła!
Jestem pewny, że fani czują ulgę i są zadowoleni.
Lirycznie to bardzo melodyjny komentarz do problemów współczesnego
świata, muzycznie – satysfakcjonujący balans między balladowymi,
synthowymi kompozycjami ("Beautiful James") i dramaturgicznym szarpaniem
w struny jak za starych czasów ("Twin Demons" i "Hugz"!). Interesującym zabiegiem okazało się również wykorzystanie orkiestrowego tła w utworze "The Prodigal" – aż chciałoby się więcej takich eksperymentów. Generalnie
podczas odsłuchu "Never Let Me Go" można z przyjemnością cofnąć się do pierwszej dekady XXI wieku, ale z
drugiej strony sporą niesprawiedliwością byłoby rzec, że ten krążek gra wyłącznie na nutach nostalgii. To
jest po prostu świetne, wciąż na swój sposób osobliwe, rockowe
rzemiosło!
Niebezpiecznie tylko w końcówce ten album się wycisza (świetna
finałowa kompozycja "Fix Yourself"), tak jakby Brian i Stefan
zamierzali znów zamilknąć... No oby jednak nie, bo pokazali, że
dojrzałe Placebo, to znakomite Placebo.
BAND OF HORSES – "THINGS ARE GREAT"
Po długiej przerwie doczekaliśmy się nowego albumu od formacji
Band of Horses! To jest jeden z tych przykładów zespołu, który
konsekwentnie trzyma się obranego stylu, niewiele kombinuje, nie
zbacza z obranej ścieżki, a jednak "dowozi" bardzo satysfakcjonujące melodie. I nijak nie można im zarzucić braku progresu. Czas spędzony z "Things Are Great"
był dla mnie niezmiernie zadowalający! Charakterystyczny,
przejmujący wokal Bena Bridwella wciąż celnie uderza w serducho, a umiejętności zespołu do kreślenia malowniczych i po prostu wpadających w ucho kompozycji są ponadprzeciętne! Pomimo warstwy lirycznej przepełnionej nostalgicznymi, smutnymi emocjami, ten album jest niezwykle urzekający i ciepły.
ROSALĺA – "MOTOMAMI"
Połączenie tradycyjnego flamenco z mainstreamowym popem
zastosowane przez hiszpańską artystkę Rosalíę okazało się
zjawiskowe i zwróciło uwagę całej branży muzycznej. Debiut z
2017 roku przeszedł jeszcze bez większego echa, ale już sukces drugiej
płyty "El Mal Quarer" wydanej w roku następnym wyniósł ją do
poziomu najciekawszych i najlepszych wokalistek popowych XXI
wieku. Globalny sukces tego konceptualnego materiału i
zachwyty krytyków sprawiły, że festiwale biły się o możliwość
jej występu. Miałem tę niezmierną przyjemność doznać jej
twórczości na żywo w 2019 roku dwukrotnie.
Po raz pierwszy na Open'erze, w namiocie Tent Stage, w którym
temperatura zogniskowanych emocji podniosła się do niebezpiecznego poziomu. To było
doskonałe show pod każdym względem, a wokalne popisy tej
artystki powodowały dreszcze na całym ciele! Dwa tygodnie
później na głównej scenie Colours Of Ostrava Rosalía udowodniła, że jest gotowa na rolę headlinerki największych
festiwali.
"MOTOMAMI" to kolejny pokaz jej niezwykłych umiejętności.
Album jest zderzeniem kobiecej siły i kruchości. Z jednej
strony mamy tu dynamiczne kawałki ocierające się o popowy
futuryzm, a z drugiej delikatne ballady i wpływy zmysłowego
flamenco. I te emocje potrafią się również ze sobą dziwnie
przenikać. Momentami te muzyczne twory potrafią nawet wywołać
paradoksalnie przyjemny dyskomfort. Twórczość Hiszpanki
przekracza gatunkowe granice, wytyczna nowe i pachnie
innowacyjnością. To nie do końca jest muzyka z mojego świata,
zapewne nie będę wracał do tego albumu w tym roku, ale
szczerze doceniam Rosalię za dbałość o szczegóły, kreatywność,
wizerunek i przede wszystkim za ten niesamowity wokal.
STROMAE – "MULTITUDE"
Stromae wystawił swoich fanów na test cierpliwości, ale w
końcu po 8 latach powrócił z albumem "Multitude". Trudno mnie
zaliczać do ścisłych fanów jego twórczości, ale obok niej po
prostu nie da się przejść obojętnie! I ten krążek jest tego
dowodem. Krótki, bo trwający zaledwie 35 minut, ale wypełniony
po brzegi zjawiskowymi momentami! Niebanalne i różnorodne
ujęcia trudnych społecznych tematów połączone z melodyjnymi i
intrygującymi swoimi formami kompozycjami dowodzą o posiadaniu
przez tego
belgijskiego artystę niezwykłej wrażliwości oraz kreatywności.
Koncert Stromae na Fest Festival będzie prawdziwym
widowiskiem i wydarzeniem!
NATALIA PRZYBYSZ – "ZACZYNAM SIĘ OD MIŁOŚCI"
Po "Korze" Ralpha Kaminskiego otrzymujemy kolejny muzyczny hołd
dla twórczości zmarłej cztery lata temu legendarnej Kory.
Natalia Przybysz podjęła się jeszcze trudniejszego zadania niż
jej młodszy kolega z branży. Na jej warsztacie znalazły się
teksty Kory z książki "Miłość zaczyna się od miłości", które niestety nie doczekały się muzycznej oprawy
za życia Kory. Wyzwanie spore, ale Natalia wyszła z tego
obronnym śpiewem i właściwie nie poszła na większe kompromisy.
Ulokowała te fantastyczne teksty, w których naprawdę czuć
cząstkę ducha Kory (szczególnie wyróżniam utwór "Puste miejsca"
z prostym, a jakże pięknym wersem
Zamknij oczy, kiedy całujesz mnie / Bo kto kocha, oczy
zamknięte ma), w swoim muzycznym świecie, który oczywiście ociera się o
inspiracje rockowe, bluesowe, soulowe i szeroko rozumianą
alternatywę. Kto miał styczność z twórczością Natalii, nie
będzie tu zaskoczony. Jest po prostu bardzo smacznie i
kunsztownie! A dodatkowe dwie autorskie kompozycje Natalii wcale
nie odbiegają od pisarskiego poziomu Kory. Piękny album!
REX ORANGE COUNTY – "WHO CARES?"
Nie ukrywam, że jestem fanem tego wszechstronnie
utalentowanego Brytyjczyka. Niestety muszę jednak stwierdzić,
że na swoim czwartym krążku Alex O'Connor złapał pewną
zadyszkę. Cały czas podtrzymuję zdanie, które padło z mojej
strony przy premierze poprzedniego krążka "Pony", że Rex
Orange County będzie miał na koncie genialny album od
pierwszej do ostatniej minuty, ale na "Who Cares?" tej
muzycznej błyskotliwości wystarczyło tylko na pierwszą połową
materiału. Tak, pierwsza część tego albumu jest absolutnie
ujmująca. Podnosząca na duchu kompozycja "Keep It Up", ciekawa
(kolejna) kolaboracja z Tyler, The Creatorem w "Open A
Window", "Worth It" z bujająca rytmiką okraszoną orkiestralnym
tłem, pozytywna miłosna opowiastka w "Amazing", rozczulające
"One In A Million"... I niby kolejne kompozycje korzystają
dalej z podobnych patentów, ale, poza może słodkim "The Shady",
nie poczułem tej pewnej muzycznej magii i odpowiedniego flow. Ale generalnie to
udany album. Rex Orange County nieźle miesza na tym krążku
jazz, soul, funk, hip-hop, indie pop i dodaje do tej mikstury
odrobinę orkiestralnych form. "Who Cares?" to bardzo dobra wizytówka
jego twórczości, choć może zabrakło tu jakieś odwagi w
przekroczeniu własnej strefy komfortu.
➖ ➖ ➖
DEBIUTY
JAKUB SKORUPA – "ZESZYT PIERWSZY"
Z mojej skromnej perspektywy "Zeszyt Pierwszy" to debiut kompletny i
doskonały! Nikomu innemu nie odbieram na tym etapie roku szans, ale trudno
będzie przebić ten poziom artystycznej odwagi, szczerości, wrażliwości i
mądrości. Co tu wiele mówić: Jakub pozamiatał!
THE MYSTERINES – "REELING"
Tegoroczny singiel "Dangerous" tego rockowego kwartetu z Liverpoolu
całkiem nieźle mnie zelektryzował, więc sięgnąłem po ich debiutancki album
z cichą nadzieją na solidną porcję gitarowej energii. I nie zawiodłem się! Słuchanie tego albumu to przedzieranie się przez spowity gęstą mgłą
cmentarz w poszukiwaniu jasnych promieni słońca. Mroczny, oleisty i dominujący wokal Lii Metcalfe wiedzie nas przez
trzynaście kompozycji, które świetnie lawirują między grungem, bluesem i
garażowym rockiem. Nie brakuje tu przykuwających uwagę melodyjnych
fragmentów i płomiennych refrenów, które sprawiają, że niektóre kompozycje
z miejsca wydają się być idealnie skonstruowane pod festiwalowe występy.
Nie jest bezbłędnie, ale to naprawdę bardzo solidny i obiecujący
debiut!
FERRIS & SYLVESTER – "SUPERHUMAN"
Karierze duetu Ferris & Sylvester przyglądam się już od dłuższego
czasu, a nawet zachwycałem się ich świetnym występem przed Jade Bird w
2019 roku w Warszawie. Wreszcie udało im się spełnić marzenie i wypuścić swój
debiutancki album! W skrócie: to niezła dawka emocjonalnej huśtawki w
blues-rockowej oprawie! Od delikatnych i intymnych form po kompozycje
rezonujące pełnym żarem, rockowymi riffami i festiwalową energią! Jest tu przy tym
zachowany świetny balans. No i głosy Ferris oraz Sylvestra łączą się ze
sobą bardzo wdzięcznie, harmonijnie i czuć między obojgiem emocjonalne
napięcie. Blues to muzyka wypływająca głęboko z serducha i ten solidny
album jest tego przykładem.
➖ ➖ ➖
EP-KI
JANN – "POWER"
Jann właściwie od pierwszego singla został okrzyknięty wielkim
talentem. Kolejne kompozycyjne propozycje tylko to potwierdzały, a
debiutancka EP-ka... No kurczę, to alt-popowa propozycja ma
międzynarodowym poziomie! Jann nie określa tu jednoznacznie
muzycznej ścieżki, którą będzie się kierował, ale pokazuje
uniwersalność swojego talentu i wrażliwości. "Power" rozpoczyna się
z wysokiego C, od kompozycji ustrojonych w taneczny beat, by z każdą
kolejną chwilą miarowo wyciszać się w stronę balladowych, rozległych
pejzaży. W tym całym anturażu zwracam szczególną uwagę na sakralne
wstawki, które brzmią fantastycznie i są też wynikiem chóralnej
przeszłości tego młodego artysty. To idealna wizytówka i wstęp do
kolejnych rozdziałów kariery, o której będzie głośno!
DORA JAR – "COMFORTABLY IN PAIN"
Muzycznym odkryciem okazała się dla mnie Dora Jar z EP-ką
"comfortably in pain". W pewnym sensie nawet mógłbym ją
porównać do Nilüfer Yanyi za nieszablonowe podejście do
muzyki popowej. Miałem poczucie obcowania z czymś może nie
tyle nowatorskim, ile z propozycją po prostu świeżą i ciekawą.
Dominują tu chwytliwe melodie, czarujący wokal, zaskakujące i teatralne
aranżacje. Bawiłem się przez te 12 minut wyśmienicie! Nie
dziwię się, że Billie Eilish zaprosiła ją na kilka koncertów
w roli supportu na swojej tegorocznej trasie po Stanach.
Wkrótce o Dorze Jar może być naprawdę głośno!
➖ ➖ ➖
SINGLE
ARCADE FIRE – "THE LIGHTNING I, II"
Wspaniały powrót Arcade Fire! "The Lightning I, II" to pierwsza zapowiedź albumu "WE", który ukaże
się już 6 maja!
THE BLACK KEYS – "WILD CHILD"
"Wild Child" to pierwszy fragment nowego wydawnictwa "Dropout
Boogie" (13.05) i... jest całkiem niezły! Nie wiem, czy się
zgodzicie, ale gitary przywołują mi tu skojarzenia z Kasabian...
Jest jednakże też zachowany w tym blues-rockowy duch. No i jak
niemal zawsze – teledysk odjechany! Trzymam kciuki, by z promocją
nowe krążka przyjechali do nas!
FLORENCE AND THE MACHINE – "MY LOVE"
Nowy album Florence + The Machine "Dance Fever" ukaże się 13
maja!
FONTAINES D.C. – "SKINTY FIA"
Tytułowy kawałek z nowego albumu, którego premiera już za
chwilę!
PILLOW QUEENS – "NO GOOD WOMAN"
Ależ piękne wokalne harmonie! To świetnie rozpisana rockowa ballada, będąca trzecią zapowiedzią albumu "Leave the Light On", który... już się ukazał 1 kwietnia i totalnie mnie zachwycił! Więcej o tym krążku w kwietniowej odsłonie Aktualnie W Głośnikach!
SANAH – "MAMO TYŚ PŁAKAŁA"
Sanah upichciła muzyczne duety z czołówką polskiej sceny muzycznej.
Nowy album w kwietniu, a do tej pory ukazały się single z Igorem Herbutem, Kwiatem Jabłoni, Arturem Rojkiem, Mięthą i Grzegorzem Turnauem. Szczególnie ta pierwsza z Igorem jest
pod względem emocjonalnym absolutnie genialna! Jak do tej pory unikałem Sanah, tak teraz ten projekt wzbudził moje szczerze zainteresowanie.
SIGRID – "IT GETS DARK"
BEABADOOBE – "TALK"
Beabadoobee również zapowiada swój drugi album "Beatopia", który ukaże się
15 lipca!
SOCCER MOMMY – "SHOTGUN"
Niezwykle chwytliwy indie-pop-rockowy kawałek! Celny strzał!
THE SMILE – "SKRTING ON THE SURFACE"
Ze wszech miar klimatycznie!
DUCKS LTD. – "HEAD ON" (FEAT. ILLUMINATI HOTTIES)
Jangle pop najlepszej próby!
MUSE – "COMPLIANCE"
Muse z zapowiedzią nowego albumu! "Will Of The People" ukaże się 26
sierpnia! Ale kawałek towarzyszący temu ogłoszeniu niestety bardzo
popowy i po prostu słaby.
SUPERORGANISM – "TEENAGER" (FEAT. CHAI & PI JA MA)
Odjechana formacja Superorganism powraca! Krążek "World Wide Pop" ukaże się 15 lipca!
JACK WHITE– "HI-DE-HO"
Jack White z chyba najbardziej szaloną kompozycją w dorobku.
LOW ISLAND – "JUST ANOTHER DREAMER"
Marzycielski singiel i EP-ka w drodze!
COACH PARTY – "WEIRD ME OUT"
Płomieniście!
ROYAL BLOOD – "HONEYBRAINS"
Niespodziewany singiel wrzucony tuż przed startem trasy koncertowej.
EVERYTHING EVERYTHING – "I WANT A LOVE LIKE THIS"
Kreatywność tego zespołu nie przestaje zaskakiwać.
BANKS – "I STILL LOVE YOU"
Balladowe czułości od Banks!
WARPAINT – "STEVIE"
Elegancko!
➖ ➖ ➖
WYDARZENIA MIESIĄCA
KONCERTY
Wciąż było u mnie skromnie z koncertami, ale branża zaczyna się na dobre odradzać i za chwilę będzie bardzo intensywnie! A w marcu uczestniczyłem w cudnym koncercie Kaśki Sochackiej w Grudziądzu oraz po raz pierwszy na żywo spotkałem się z Tomkiem Makowieckim w Chełmnie.
OGŁOSZENIA KONCERTOWE
Wybrane festiwalowe newsy:
OFF Festival: Central Cee, $NOT, DIIV, Romy, Prospa, Arooj Aftab, Ela
Minus, Lex Amor, Duchy!
Orange Warsaw Festival:
Central Cee, $NOT, DIIV, Romy, Prospa, Arooj Aftab, Ela
Minus, Lex Amor, Duchy!
Malta Festival: Beach House, Peszek, Wąsik, Pepol
Salt Wave Festival: RY X, Balthazar, Saint Motel, Lime Cordiale, Łona i
Webber + The Pimps, Mery Spolsky, Zalia
Wybrane pozostałe ogłoszenia:
Sigur Rós, Expo XXI, Warszawa, 24.10.2022
The Pretty Reckless,
Progresja, Warszawa, 10.11.2022
Superorganism,
Praga Centrum, Warszawa, 07.09.2022
Angel Olsen, Palladium, Wrocław, 06.10.2022
Mxmtoon, Praga Centrum, Warszawa, 22.10.2022
Alex Benjamin, Winona Oak, Klub Stodoła, Warszawa, 14.07.2022
Alice Merton, Dolina Charlotty, 16.07.2022 / Tama, Poznań, 5.11.2022 / Palladium, Warszawa, 6.11.2022
POŻEGNANIE MIESIĄCA
25 marca zmarł Taylor Hawkins, perkusista Foo Fighters...
To była absolutnie szokująca i łamiąca serce wiadomość... Tragedia miała miejsce w trakcie trasy zespołu po Ameryce Południowej. Jeszcze kilka dni wcześniej grali na Lollapaloozie w Chile i Argentynie... Koncert na kolumbijskim festiwalu Estereo Picnic nie doszedł już do skutku... Kolejna ogromna strata Dave'a Grohla i całego muzycznego świata.
➖ ➖ ➖
WYRÓŻNIENIA + PLAYLISTA MIESIĄCA
Pozostałe interesujące wydawnictwa w telegraficznym
skrócie:
Dla zainteresowanych songwritingiem o plemiennym posmaku: Xavier Rudd – "Jan Juc Moon".
Dla poszukujących emocjonalności pokroju London Grammar: Arctic Lake – "Side By Side We Lie Awake" (EP-ka).
Dla wielbicieli brytyjskiego indie rocka: Sea Girls – "Homesick".
Dla koneserów nieco wymagającej alternatywy: Destroyer – "Labyrinthitis".
Dla fanów Petera Doherty'ego: Peter Dohetry, Frédéric Lo – "The Fantast Life Of Poetry & Crime".
I oczywiście na koniec zapraszam Was do przejrzenia i
przesłuchania mojej
tradycyjnej playlisty, którą na bieżąco uzupełniałem przez cały miesiąc!
Przypominam, że w pierwszej kolejności wyszczególniam albumy
i EP-ki (do maksymalnie 5 utworów), a w dalszej kolejności
prezentuję single, w tym te, które nie załapały się w moich
powyższych wyróżnieniach, a które są warte sprawdzenia!
Wybory oczywiście skrajnie subiektywne!
PM
03.04.2022