Oczywiście nie udało się przesłuchać wszystkich interesujących kwietniowych premier, ale i tak ten przygotowany zestaw polecanych przeze mnie wydawnictw prezentuje się naprawdę okazale! Nie przedłużam, bo i tak przez majówkę i wyjazd na koncert Arctic Monkeys w Berlinie (relacja wkrótce!) publikacja trochę się opóźniła. Zapraszam zatem, życząc niezmiennie miłej lektury i pięknych doznań muzycznych!
ALBUMY
THE NATIONAL – "FIRST TWO PAGES OF FRANKENSTEIN"
Słabość Matta Berningera do alkoholowych trunków nie była nigdy tajemnicą. Wokalista The National nie ukrywał tej skłonności podczas koncertów, co choćby wyraźnie obserwowaliśmy podczas ostatniego koncertu zespołu w Warszawie w 2019 roku. Bądźmy szczerzy, nawet jeśli sprawiało to, że Matt czuł się lepiej na scenie, to źle to wróżyło na przyszłość. I tak też się w pewnym stopniu się stało. Berningera po trasie promującej album "I Am Easy To Find" dopadła depresja połączona z absolutnym brakiem weny twórczej. Drugi filar zespołu, czy Aaron Dessner, w okresie pandemii oddał się zaś całkowicie producenckim zajęciom i po stworzeniu dyptyku "Folkmore", "Evermore" wspólnie z Taylor Swift stał się niezwykle rozpoznawalny i rozchwytywany. Przyszłość The National stanęła chwilowo pod znakiem zapytania. Na szczęście Matt odnalazł w sobie siłę do odstawienia używek, powrócił na uzdrawiająca ścieżkę życia, a blokadę twórczą pokonał... po przeczytaniu dwóch pierwszych stron klasycznego "Frankensteina" Mary Shelley. Początek powieści zainspirował go do stworzenia przejmującego tekstu boleśnie pięknej kompozycji "Your Mind Is Not Your Friend" i proces powrotu The National został zapoczątkowany. Przy pisaniu nowych tekstów Matta w dużej mierze wsparła go żona Carin Besser, a o odpowiednią oprawę muzyczną zadbali koledzy z zespołu na czele z niezastąpionymi i kreatywnymi braćmi Dessner. Panowie po raz kolejny ulegli pokusie zaproszenia muzycznych gości, ale w przeciwieństwie do poprzedniego albumu, na którym Mattowi niemal nieustannie towarzyszyły dodatkowe żeńskie wokale, tym razem zdecydowano się na incydentalną pomoc. Wpływ Sufjana Stevensa na subtelnie otwierający płytę utwór "Once Upon A Poolside" jest ledwie wykrywalny, aksamitny wokal Phoebe Bridgers w cudnych kompozycjach "This Isn't Helping" oraz "Your Mind Is Not Your Friend", choć niezwykle istotny i pięknie łączący się z barytonem Berningera, to jednak schowany na drugim planie i tylko udział Taylor Swift, wyśpiewującej nawet samodzielnie kilka wersów, w balladzie "The Alcott" jest znaczący, ale nie da się uciec od wrażenia, że podyktowany nieco marketingowymi względami, pomimo oczywistej istniejącej przyjaźni między nią a Aaronem Dessnerem. Ale to kojący wokal Matta Berningera i jego szczere, bolesne, mroczne, naznaczone niepewnością i dramatyzmem opowieści wysuwają się na pierwszy plan. A w tle przepięknie zaaranżowane, sugestywne, nastrojowe pętle muzyczne, które muskają serce fortepianowymi melodiami, oczyszczającymi gitarowymi solówkami Dessnerów, powabnymi smyczkami oraz subtelną elektroniką. Dążenie do eksperymentalnego, wręcz momentami stadionowego brzmienia z ery "Sleep Well Beast" zostało tu stłumione. Wszystko to sprawia, że chyba ostatnio z tak nieukrywaną wielką
przyjemnością słuchałem The National 10 lat temu przy płycie
"Trouble Will Find Me"! Nie twierdzę, że ich kolejne dokonania
były jakoś szczególnie słabe, ale na tym nowym krążku czuć przypływ TEJ
smutnej, ponurej melancholii utkwionej w doskonale znanych stonowanych indie-alt-rockowych wzorcach, za które pokochaliśmy ten zespół! Mam tylko jeden problem z "First Two Pages Of Frankenstein": cała produkcja brzmi dla mnie nieco za sterylnie (czytaj: perfekcyjnie), choć nie da się ukryć, że kolekcja tych jedenastu kompozycji wybrzmiewa w
słuchawkach zacnie! Chciałem w tym miejscu wyróżnić poszczególne piosenki, ale okazuje się, że musiałbym wymienić niemal je wszystkie, może z nieco mocniejszym naciskiem na wszystkie trafnie wyselekcjonowane przedpremierowe single. Po prostu otrzymaliśmy prześliczny i starannie wyrzeźbiony album. The National powrócili w wielkim stylu i dalej dzierżą tytuł jednego z najlepszych najsmutniejszych zespołów świata oraz udowadniają, że nie należy ich skreślać z czołówki współczesnych alternatywnych formacji. Z niecierpliwością zatem czekam na wrześniowy koncert w Berlinie, by przekonać się, jak te nowości wypadną na żywo!
PS Matt Berninger z Phoebe Bridgers powinni razem stworzyć wspólny
poboczny projekt! Rzekłem!
DAUGHTER – "STEREO MIND GAME"
"Stereo Mind Game" to wolno płynący strumyk dźwięków, które
układają się w senne, marzycielskie i krzepiące akwarelowe
warstwy dźwiękowe! Subtelny i epicki album zarazem! Daughter po
kilku latach przerwy nie wymyślają siebie na nowo i fani raczej
tego od nich nie oczekiwali. Słychać oczywiście progres i
ostrożne badanie nowych muzycznych horyzontów, ale to nadal ten
sam zespół, który pokochaliśmy dekadę temu przy debiutanckim
albumie "If You Leave", a szept wokalny Eleny Tonry nieustannie
jest plastrem na sercowe rany.
W domowym zaciszu zapętliłem drugi album "Oryginał" łódzkiego
zespołu Mona Polaski, z którym miałem przyjemność wcześniej zaznajomić się
podczas pobytu w Poznaniu w ramach oficjalnego odsłuchu
połączonego z świetną rozmową Oli Budki z członkami zespołu i
producentem płyty. No i kurna, jakże to świetny kawałek
chłodnego, dojrzałego i szczerego nowofalowego grania!
Emocjonalny wokal Karola Stolarka w połączeniu z poetyckimi, ale
trzymającymi się blisko przyziemnych spraw tekstami sprawia, że
w kilku momentach nieustannie czuję przebiegające przez całe
ciało dreszcze. Ten krążek ma w sobie sporo takiego
przemyślanego brudu i niedoskonałości (może momentami aż za
bardzo), ale nadrabia wszystko bijącą z niego muzyczną prawdą i
melodyjnością łączącą nostalgię za latami panowania Republiki z
nowoczesnymi formami. Stałem się monowcem!
JESSIE WARE – "THAT! FEELS GOOD!"
Krótko: perfekcyjny hołd dla disco-popu w retro stylu. Energia tego albumu roznosi ciało, a nóżki
same rwą się do tańca! Wydawało się to trudnym zadaniem, ale Jessie Ware udało się z niezwykłą gracją przeskoczyć poziom zachwalanego przez krytyków krążka "What's Youre Pleasure?". Przyznaję, że ten poprzedni album nie zdołał przejąć moich głośników, gdyż 2020 roku totalnie porwała mnie Dua Lipa "Future Nostalgią", ale w tym roku to właśnie Jessie ma szansę na mój prywatny laur w kategorii najlepszego popowego wydawnictwa. Chociaż nie zapominam wciąż o doskonałym tegorocznym dziele Caroline Polachek... Niemniej to właśnie nowe kompozycje Jessie w pierwszej kolejności puszczałbym na wszelkich tanecznych imprezach i jestem pewny, że zdałyby egzamin.
➖ ➖ ➖
DEBIUTY
DARIA ZE ŚLĄSKA – "TU BYŁA"
Gdy w minionym roku w eterze pod skrzydłami wytwórni Jazzboy Records
pojawił się świetny i bardzo ciepły przyjęty utwór "Falstart albo faul"
nieco tajemniczej Darii ze Śląska, zapaliła się u mnie lampka
ostrzegawcza: "oho, oto pojawia się artystka, która prawdopodobnie za
chwilę wkroczy na podobną ścieżkę sukcesów, co Kaśka Sochacka". Zresztą
łatka drugiej Kaśki (tudzież kolejnego Korteza w spódnicy) początkowo trochę do Darii przylgnęła, ale miałem to
szczęście dość szybko poddać te porównania weryfikacji, gdyż widziałem jej
jeden z pierwszych solowych koncertów podczas toruńskiego festiwalu Nada.
Obie artystki łączy z pewnością szczera i wrażliwa narracja, ale podają ją
w bardzo odbiegającym od siebie anturażu muzycznym. Dodajmy w tym miejscu,
że Daria nie jest debiutantką, ma za sobą przygodę w elektronicznym duecie
The Party Is Over, któremu jednak nie udało się wypłynąć na szerokie wody.
Potencjał tkwiący w Darii odkryła później Agata Trafalska, która znacznie
przyłożyła się do jej muzycznej metamorfozy. Proces szlifowania talentu, a
także współpraca z różnymi producentami trwała niemalże trzy lata i rezultat jest niezwykle efektowny, klimatyczny oraz spójny. Wręcz
zjawiskowy! Co zachwyca? Fenomenalne, autentyczne
narracyjno-reporterskie teksty, które w dużej mierze ukazują różne oblicza
relacji męsko-damskich, ale nie tylko. Choćby w utworze "Chinatown" w
poruszający sposób dotknięty jest problem alkoholowy w rodzinie Darii.
Podobają mi się również wtrącane wszelkie nawiązania do popkultury:
W mojej głowie syf, masakra / Scena jak z Kill Billa ("Kill Bill"),
ktoś głośno puszcza Peggy Brown,
pięknie jak w Dirty Dancing, 1 z 10 włączę nam ("Chinatown"),
zatańczę dziś jak Gambino ("Gambino"),
Wszyscy mi mówią będzie dobrze / wypijesz parę piw / pooglądasz Meryl
Streep ("Trójka z chemii"). Naprawdę warto samemu skupić się na tych wszystkich walorach lirycznej warstwy, które są wyśpiewywane przez Darię w bardzo spokojny,
wyważony i hipnotyzujący sposób. Brak wokalnych popisów działa na korzyść
w odbiorze całego materiału i potęguje poczucie obcowania z bardzo
melancholijnym dziełem i przede wszystkim uwydatnia – powtórzę –
wyśmienite teksty! A wszystko to utkane w naprawdę miodnych dla uszu
alternatywnych melodiach podszytych ambitną elektroniką i lynchowskim
klimatem. O usypiającym brzmieniu nie ma mowy. Po prostu słucha się tego albumu na jednym wdechu wypełnionym zachwytem!
Nie mam cienia wątpliwości, że na koniec roku wszyscy będziemy mówić o
tym debiutanckim albumie jako o olśnieniu, objawieniu, a muzyczne obiekty
na występach Darii będą za chwilę wypełniać się do ostatniego miejsca! Rzekł Sylwester z Kujaw.
OYSTERBOY – "ODY DO LETNICH DNI"
Oysterboy, czyli Piotr Kołodyński (wokalista zespołu Terrific
Sunday) od 2021 roku konsekwentnie i cierpliwie dążył do
osiągnięcia upragnionego celu: wydania solowej debiutanckiej
płyty. Udało się! Po serii naprawdę świetnych singli z gitarowym,
nostalgiczno-wintydżowym vibem i jeszcze lepszych koncertach, na
których te autorskie kompozycje zyskiwały inną energią, wreszcie
wszyscy możemy cieszyć się tym longplayem! Doskonale pamiętam, z
jakim niesamowitym entuzjazmem Piotrek opowiadał mi o pracach nad
tym krążkiem po koncercie Much w Chełmnie w lutym 2022 roku i
teraz przy odsłuchu czułem tę pozytywną energię, która przelała
się do kręgosłupa tych fantastycznie skomponowanych kompozycji.
Oddajmy tu głos Piotrkowi, który kilka dni po premierze napisał:
"To muzyka płynąca z najprawdziwszych emocji i serca. Przemyślenia
o tym, kiedy wchodzi się w dziwny wiek, o miłości i nienawiści, o
odpuszczaniu, ale też kurczowym trzymaniu się przeszłości, hołd
dla lata, jezior, mórz i oceanów – kocham". Świetny liryzm
połączony z gitarową finezją faktycznie odpływa w rejony bardzo
nostalgiczne o zabarwieniu bedroomowego, indie-popowego lo-fi oraz
przywołuje wspomnienia i wywołuje tęsknotę za beztroskimi
wakacyjnymi dniami z okresu młodości. To bardzo chwytliwy
materiał, który uruchamia piękne szmery w mym serduchu! Brawo
Oysterboy!
BLONDSHELL – "BLONDSHELL"
Sympatycy gitarowych brzmień z lat 90. proszeni są o szczególną
uwagę. Sabrina Teitelbaum stworzyła bowiem solowy album, który
zasługuje na miano alt-rockowej perełki, w której mieszają się
inspiracje od grunge'u po britpop. Dla samej artystki (niegdyś
próbującej tworzyć popowe przeboje) tworzenie tego albumu
było swoistą, katarktyczną terapią, która pozwoliła jej przejść
przez burzliwy okres życia naznaczony nieudanymi i toksycznymi
związkami oraz uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Te
dramaturgiczne i autentyczne aspekty życia przewijają się przez
wszystkie kompozycje i w ostatecznej konkluzji zderzonej z
ekscytacją, towarzyszącą odbiorowi tej rockowej energii, prowadzą do euforycznego
poczucia odnalezienia nadziei i duchowego oczyszczenia. Ten
nieustępliwie szczery i przyjemnie hałaśliwy album zainfekowany
świetnymi rockowymi inspiracjami (wymieńmy choćby Hole, PJ Harvey,
Nirvanę, Blur) jest po prostu fascynujący. Sabrina jest na dobrej
ścieżce do sięgnięcia po tytuł nowej bohaterki kobiecego rocka.
➖ ➖ ➖
EP-KI / MINIALBUMY
ALIX PAGE – "GOOSE"
21-letnia artystka z Kalifornii zachwyciła mnie swoją songwriterską
wrażliwością na zeszłorocznej EP-ce "Old News". Porównywałem wówczas jej
twórczość do dokonań Phoebe Bridgers, Clairo i Gracie Abrams. Na
swojej drugiej EP-ce "Goose" Alix dalej eksploruje
singer-songwriterskie oraz indie-popowe terytoria. Nadal ujmuje
ślicznym wokalem oraz intymnymi, retrospektywnymi opowieściami o
procesie dojrzewania i nierozerwalnie związanymi z nim pierwszymi
miłosnymi uczuciami. To wciąż tylko skromna wizytówka jej talentu, ale wierzę,
że on już wkrótce pięknie rozbłyśnie pośród wielu
muzycznych gwiazd.
WIKTORIA ZWOLIŃSKA – "...NA PODSTAWIE ZAZDROŚCI"
Tegoroczna maturzystka Wiktoria Zwolińska zaintrygowała mnie swoim występem na
poznańskim Next Fest (wystarczył do tego 5-minutowy fragment!),
a jej świeżutka EP-ka zachwyciła połączeniem nowoczesnego
brzmienia w stylu Billie Eilish z wrażliwością Birdy (notabene
jednej z ulubionych artystek Wiktorii). Będzie o niej głośno!
➖ ➖ ➖
SINGLE
FOO FIGHTERS – "RESCUED"
Foo Fighters wracają po tragicznej śmierci Taylora Hawkinsa. Nowy
album "But Here We Are" ukaże się 2 czerwca!
PJ HARVEY
– "A CHILD'S QUESTION, AUGUST"
Powrót wspaniałej PJ Harvey! Klimatyczny singiel "A Child's Question,
August" zapowiada jej dziesiąty album "I Inside the Old Year Dying",
który ukaże się 7 lipca!
JAKUB SKORUPA – "DZISIAJ"
Jakub Skorupa dokłada do swojej twórczości więcej ognia!
OLIVIA DEAN – "DIVE"
Zauroczyłem się w tym singlu!
ROMY – "ENJOY YOUR LIFE"
Enjoy!
ANOTHER SKY – "PSYCHOPATH"
Wow! Niesamowity progres! Unikalny wokal Catrin Vincent w tym
singlu poraża!
BEAR'S DEAN – "EVELYN"
Folkowa przytulanka.
WALUŚKRAKSAKRYZYS – "KAWAŁEK DLA MARCINA P."
Nowa płyta "+ piekło + niebo +" na horyzoncie!
BEN HOWARD – "COULDN'T MAKE IT UP"
Ben Howard ogłosił piąty album "Is It?" (premiera 16 czerwca).
Zapowiada się na to, że na nowym krążku Ben dalej eksperymentuje w
stylu Bona Ivera, ale tym razem jakby wpuścił trochę więcej słońca
do swoich kompozycji. 35-latek zresztą ma za sobą dwa miniudary
(przejściowe ataki niedokrwienne), które mocno wpłynęły na proces
powstawania płyty. Zobaczymy, jaki będzie ostatecznie efekt finalny.
Oby lepszy niż na poprzednim dziele "Collections From The noneout",
które – złapałem się dziś na tym – wyparłem ze swojej świadomości.
BEABADOOBEE – "GLUE SONG" (FEAT. CLAIRO)
Świetne kolabo!
KRYOWAKE, FERAL ATOM
– "FALLING INTO YOU"
Można się rozmarzyć!
AGA BIGAJ – "KIEDYŚ"
Solowy powrót z bardzo wysmakowaną kompozycję!
THE LAST DINNER PARTY – "NOTHING MATTERS"
Debiutancki singiel żeńskiej formacji, która zbudowała
wokół siebie hype w ostatnich miesiącach na Wyspach...
koncertując bez żadnego oficjalnie wydanego materiału!
DAVID KUSHNER
– "DAYLIGHT"
Muzyczny tik-tokowy viral ostatnich trzech tygodni dopadł i mnie.
THUNDERCAT, TAME IMPALA
– "NO MORE LIES"
Stephen Bruner połączył siły z Kevinem Parkerem! Efekt
wielce pozytywny!
ARLO PARKS
– "BLADES"
Arlo w swoim stylu!
BOKKA
– "VIOLET" (FEAT. ZERØ)
Formacja Bokka 10-lecie swojego istnienia uświetni albumem
"Bokka Hits 10", który będzie zbiorem nowych wersji
wybranych dziesięciu kompozycji wzbogaconych dodatkowo poprzez udział wyjątkowych
gości. Kim jest tajemniczy Zerø? Ten głos rozpozna każdy
słuchacz w Polsce ;)
FLORENCE AND THE MACHINE
– "MERMAIDS"
Epicka kompozycja, która zasila kompletną wersję
zeszłorocznego albumu "Dance Fever".
➖ ➖ ➖
WYDARZENIA MIESIĄCA
KONCERTY
Na blogu pojawiła się łączona
relacja z koncertów Damiena Rice'a w Berlinie i
Krakowie, a także obszerne
wrażenia z wizyty na pierwszej edycji Next Fest Music
Showcase & Conference!
OGŁOSZENIA KONCERTOWE
Wybrane festiwalowe newsy:
Open'er Festival:
Central Cee, David Kushner, Domi & JD Beck, Brodka,
Bedoes 2115, Kuban, Kukon.
OFF Festival: King Krule, Dréya Mac, joe unknown, Gurriers, Daria ze
Śląska, ta Ukrainka, aljas.
Fest Festival: Peggy Gou, Asap Ferg, Arón Piper, Joesef, Baby Queen,
Go-A Band, Only The Poets, Baasch.
Orange Warsaw Festival: Martin Garrix, Zara Larsson, Daria Zawiałow,
Jann, Alina Pash, Otsochodzi, Oki, Ralph Kaminski, Vito
Bambino, Jan - rapowanie.
Great September:
Wybrane pozostałe ogłoszenia:
Mando Diao, Proxima, Warszawa, 24.11.2023 / Klub Kwadrat, Kraków,
25.11.2023
City and Colours,
Proxima, Warszawa, 21.10.2023
➖
➖ ➖
WYRÓŻNIENIA + PLAYLISTA MIESIĄCA
Pozostałe interesujące wydawnictwa w telegraficznym
skrócie:
Dla poszukujących ambitnego artyzmu: JFDR – "MUSEUM".
Dla pragnących przyjmnej dawki zróżnicowanego popu z elementami folku, funku, psychodelicznego rocka: JAIN – "THE FOOL".
Dla sympatyków relaksującego songwritingu: FENNE LILLY – "BIG PICTURE".
Dla pożądających intensywnego indie-popowego rollercoasteru: WHENYOUNG – "PARAGON SONGS".
I oczywiście na koniec zapraszam Was do przejrzenia i
przesłuchania mojej
tradycyjnej playlisty, którą na bieżąco uzupełniałem przez cały miesiąc!
Przypominam, że w pierwszej kolejności wyszczególniam albumy
i EP-ki (maksymalnie 5 utworów z poszczególnych pozycji), a
w dalszej kolejności prezentuję single, w tym te, które nie
załapały się w moich powyższych wyróżnieniach, a które
również są warte sprawdzenia! Wybory oczywiście skrajnie
subiektywne!
PM
06.05.2023