Great September: wspomnienia z roku 2022 i zapowiedź edycji 2023!

Już za chwilę ponownie będę krążył przyspieszonym krokiem między łódzkimi klubami w poszukiwaniu muzycznych doznać podczas drugiej edycji Great September! W zeszłym roku ta impreza, pomimo swoich problemów (ostatecznie po falstarcie edycja odbyła się w październiku, a kilka tygodni później na jaw wyszedł konflikt między pomysłodawcami Arturem Rojkiem a Łukaszem Mintą), należycie uzupełniła lukę po upadku poznańskiego Spring Breaka. W tym sezonie sytuacja na showcase'owym rynku ponownie się zmieniła. W Poznaniu narodził się prawdziwy duchowy spadkobierca Spring Breaka – świetnie zorganizowany Next Fest, ale i Łódź nie zrezygnowała z zaproszenia do siebie obiecujących artystów, scenicznych weteranów, delegatów z całej branży i sympatyków polskiej muzyki. Na taki obrót spraw nikt nie powinien narzekać, gdyż istnienie obu takich dużych showcase'ów to korzyść dla nas wszystkich. Podczas takich imprez czuję się jak ryba w wodzie, więc z przyjemnością przyjąłem zaproszenie od organizatorów i zaplanowałem powrót na Great September. Tym bardziej że z pierwszej edycji mam bardzo miłe wspomnienia. Wspomnienia, które... No właśnie. Nie doczekały się one prezentacji na łamach bloga, choć oczywiście relacje na gorąco pojawiały się w moich social mediach. Pozwólcie zatem, że w skrócie przypomnę te najważniejsze muzyczne wydarzenia poprzedniej edycji.

WSPOMNIENIA GREAT SEPTEMBER 2022

Pierwsza myśl związana z Great September 2022 to wyjątkowy koncert uwielbianych przeze mnie dziewczyn z Lor! To właśnie w Łodzi poznaliśmy tytuł ich drugiej płyty "Panny Młode" oraz cały sceniczny koncept stojący za tą nazwą, a także usłyszeliśmy przedpremierowe polskojęzyczne kompozycje. To był piękny, wzruszający i zarazem porywający występ! Moich oczekiwań nie zawiodły również pozostałe koncerty artystów, których już wcześniej spotykałem na swojej drodze. Gitarowy ładunek energii od Oysterboya (solowy projekt Piotra Kołodyńskiego) ledwo pomieścił się na scenie 6 Dzielnicy. Runforrest, czyli solowy projekt utalentowanego i obdarzonego wspaniałym wokalem Grzesia Wardęgi intrygująco rozrósł się do duetu z Kopim, co sprawiło, że jego świetne songwriterskie kompozycje wzbogacone zostały subtelną elektroniką i głębią basu. Midsommar ponownie oczarowali mnie shoegaze'owymi przestrzeniami i pięknym wokalem Valentiny Maslovskiej (drogi chłopaków i wokalistki przez ten rok co prawda się rozeszły, ale do zespołu dołączyła Karolina Micuła i dalej warto wspierać ten zespół, jak również solową karierę Valentiny). Ofelia porwała do tańca, a The Bullseyes... Po tym duecie można spodziewać się wszystkiego, ale wówczas przeszli samych siebie. Do końca w tajemnicy utrzymali absencję sceniczną gitarzysty Darka, ale poradzili sobie z tym problemem porywająco! Były pozorowane łączenia przez Skype, makieta Darka, a kilka riffów wyciął dźwiękowiec Mikołaj Kryszak. A całe show na swoich barkach, czy tudzież na pałeczkach od bębnów uniósł wariat Matt! Nie zabrakło również szczekboardu i tańczącego człowieka-planety! Kto był, ten wie. Kto nie, niech żałuje.

Przede wszystkim jednak na takich wydarzeniach pojawiam się, by szukać nowych muzycznych perełek. I jeśli chodzi o odkrycia, to moją czachę rozsadzili młodzi z zespołu Sad Smiles! To było bezczelnie dobre, pełne żaru i pasji gitarowe granie. Tym występem utorowali sobie drogę do choćby tegorocznego sukcesu w Jarocinie i występu na Głównej Scenie OFF Festivalu. Pięknym emocjonalnie, wysmakowanym instrumentalnie koncertem zaskoczył mnie Kuba Dąbrowski w niesamowicie klimatycznej miejscówce Konkret Pop-up (Muzeum Książki Artystycznej). Sporo przyjemności dostarczyła mi również swoją cudną wrażliwością młoda singer-songwriterka Lia Sky. Przypadkowo trafiłem także na występ Stanislavva, który pozytywnie zaskoczył przyjemnymi, bujającymi alt-popowymi piosenkami. Pojawiły się jednak również delikatne rozczarowania. Ogromnie nadzieje wiązałem z występem młodziutkiej Oli Poskrop, ale... Euforyczna młodzieńcza energia przywieziona prosto z garażowej salki prób na scenie niby się zgadzała, ale warsztatowo to jeszcze przed nią i zespołem sporo pracy. Potencjału nie odmawiam, ale tenże talent wymaga szlifów. Koncert rockowej formacji Ril Anzy kompletnie rozminął się z moimi oczekiwaniami i nie dostarczył mi spodziewanych melodyjnych, porywających kompozycji. Nie zdołała mnie również uwieść poetycka emocjonalność Kathii zawieszona między Melą Koteluk a Kasią Lins, ale w ostatnim czasie wyczuwam, że sporo się w jej twórczości zmieniło i dam jej ponownie szansę podczas... tegorocznego występu w Łodzi.

Pobyt na Great September to były również okazje do pierwszych spotkań z od dawna obserwowanymi artystkami Luną i Helą. Koncert tej pierwszej w Niebostanie przeniósł mnie dosłownie w podniebny gwiazdozbiór wyrafinowanym popowym stylem, a druga w ciągu zaledwie dwóch piosenek, o które zdołałem zahaczyć, wlała indie-folk-popowymi piosenkami mnóstwo pozytywnej energii do mojego serducha.

Ponadto jeszcze miło wspominam słuchany w przedsionku klubu (bez widoku na scenę) koncert Darii ze Śląska oraz kameralny, akustyczny występ Heimy w sklepie Pan Tu Nie Stał.

Sporo czasu spędziłem również w sali konferencyjnej, wysłuchując kilku ciekawych paneli, w tym uczestniczyłem w niespodziewanej wizycie Dawida Podsiadły, który prezentował publiczności swoje demówki.

Jeśli zaś chodzi o aspekty czysto organizacyjne... Muszę przyznać, że jednak Poznań swoim zapleczem scenicznym i rozkładem klubów na mapie miasta miał i ma przewagę nad Łodzią. Niemniej z pierwszej edycji Great September powróciłem z dawką wielu niezapomnianych i do dziś wspominanych koncertów, naładowany dobrą energią po spotkaniach z wieloma znajomymi z branży oraz Podróżującymi i chętny na powtórkę.

ZAPOWIEDŹ GREAT SEPTEMBER 2023

I oto jedenaście miesięcy później jestem w trakcie przygotowywania planu kolejnego muzycznego podboju Łodzi. I tu uwaga do wszystkich. Mimo pewnych zmian i nowych miejsc koncertowych skoncentrowanych głównie wzdłuż ulicy Piotrkowskiej warto wcześniej sprawdzić sobie odległości między klubami, by dobrze rozplanować swój pobyt. Czas spaceru między skrajnymi punktami, to jest konferencyjnym centrum i klubem Przestrzeń w kulturalnym kompleksie Piotrowska 217 a ~~Sceną eBilet w Manufakturze~~ Sceną Rossman Czujesz Klimat? to prawie 50 minut! Poniżej przedstawiam mój wstępny rozkład zabawy, do którego starałem się podejść w miarę rozsądnie. Niektóre obecności na koncertach przewidziane są na dosłownie kilka minut, ale zapewne w rzeczywistości wydarzą się nieoczywiste zwroty akcji. Traktujcie te plany również jako moje muzyczne polecajki (podrzucam na ich podstawie jeszcze specjalną playlistę), ale zalecam przede wszystkim kierowanie się własną muzyczną intuicją.