Wybaczcie stosunkową późną premierę sierpniowej odsłony Aktualnie w Głośnikach, ale ostatnie tygodnie były dla mnie niezwykle intensywne (liczne koncertowe podróże plus domowe imprezy) i tego czasu na spokojne odsłuchy kolejnych premier, nie wspominając już o ich opisywaniu, było jak na lekarstwo... Ale udało się! I niby taki potoczny sezon ogórkowy, a jednak pojawiły się albumy, które powalczą o ścisłą topkę na końcu roku. Mowa oczywiście przede wszystkim o nowych dziełach Nicka Cave'a & The Bad Seeds oraz Fontaines D.C., ale warto również zasłuchać się w solidnych krążkach Beabadoobee i Illuminati Hotties. Polecam dać szansę debiutantom: australijskiej formacji Telenova, naszemu utalentowanemu rodakowi Wiktorowi Waligórze oraz Davidowi Kushnerowi, choć ten ostatni jednak zawiódł oczekiwania. Z EP-ek miłe zaskoczenie sprawił Yannis Philippakis, wypuszczając rezultat wspólnych jammingów z legendarnym Tonym Allenem. Minialbumem zaczarował również duet Wasia Project, a Hozier domknął obecny muzyczny rozdział swej kariery drugą udaną EP-ką. Wydarzeniem miesiąca było również ogłoszenie reunionu Oasis... Działo się! Zatem nie przedłużam i zapraszam do lektury! Przyjemności!
ALBUMY
NICK CAVE & THE BAD SEEDS – "WILD GOD"
Twórczość Nicka Cave'a w ostatnich latach, w wyniku tragicznej
śmierci 15-letniego syna Arthura, przesiąknięta była oczywistą
żałobą i dojmującym smutkiem. Ostatnie dwa albumy nagrane z The Bad
Seeds, "Skeleton Tree" i "Ghosteen", stanowiły swoiste kompendium
stanu bólu i oswajania się ze stratą bliskiej osoby. W tamtych
dziełach tliły się jednakże również iskierki nadziei i pozornie, po
pierwszych zapowiedziach, zdawało się, że na nowym albumie usłyszymy
pogodzonego z okrutnym losem (w 2022 roku zmarł jego drugi syn,
31-letni Jethro Lazenby) i szczęśliwego Cave'a. Nic bardziej
mylnego. Dynamiczna, o kinowym rozmachu muzyczna warstwa co prawda
promieniuje jasnością i zespół w wielu momentach zdaje się porwać
fali szczerej, entuzjastycznej fali euforii i celebracji życia
(wspaniałe orkiestracje, fenomenalne chóry w potężnym, kakofonicznym
"Conversion" i wzniosłym, gospelowym "As The Waters Cover The Sea"),
ale diabeł, tudzież dziki bóg, tkwi w szczegółach...
Nick jest bardzo przewrotny w swoich poetyckich, przenikliwych
tekstach. Tu wciąż do głosu dochodzą mroczne echa przeszłości.
66-letni artysta nie poddaje się jednak w tej krwawej walce z bólem
straty, wręcz zdaje się być w okresie uzdrawiającej terapii,
pogodzony z odejściami bliskich osób, choć wciąż te blizny nie
potrafią się zagoić. Nie rozdrapuje ich – po prostu ma odwagę
dzielić się swoją dojrzałą wrażliwością ze światem, przybliżając tym
samym słuchaczy do pozazmysłowych sfer życia i śmierci. Znamienne w
tym kontekście jest też nienachalne, wręcz ezoteryczne wykorzystanie
nagrania radosnego głosu zmarłej w 2021 roku Anity Lane (dawnej
miłości i przyjaciółki Cave'a) z automatycznej sekretarki w utworze
"O Wow O Wow (How Wonderful She Is)". Ciarki! Zresztą ciarkogenne,
transcendentalne i przytłaczające emocjonalnie stany pojawiały się u
mnie na przestrzeni tego albumu niejednokrotnie. Nick po prostu stał
się wybitnym muzycznym kaznodzieją!
Książę Ciemności na "Wild God" zapalił kolejną świeczkę w hołdzie i
ku pamięci straconych bliskich osób, ale zarazem rozświetlił życiowy
niepokój i chaos odnalezioną życiową nadzieją.
We’ve all had too much sorrow / Now is the time for joy. Kolejny wspaniały album w dorobku Nicka Cave'a & The Bad
Seeds!
FONTAINES D.C. – "ROMANCE"
Po premierze drugiego albumu – chłodnego,
surrealistyczno-melancholijnego "Hero's Death" – twierdziłem, że
przed irlandzką formacją Fontaines D.C. otwierają się kolejne
bramy w drodze do rockowego piedestału i wprost wówczas nie mogłem
się już doczekać, kiedy wpuszczą do swojej surowej gitarowej
twórczości nieco ciepła i światłości. Zachowali jeszcze przed tym
wstrzemięźliwość na kolejnym, bądź co, bądź ich najowocniejszym i
znakomitym albumie "Skinty Fia", ale teraz na "Romance" popłynęli
już, razem ze słynnym producentem Jamesem Fordem, w stronę
romantycznie wschodzącego słońca. Ich brzmienie ewoluowało w
znacznie przystępniejsze, momentami wręcz marzycielskie rejony,
dalece odbiegające od szorstkości poprzedników, ale wciąż trudno
je jednoznacznie sklasyfikować. Fontaines D.C. po prostu wzbudzają szczery podziw
swą eklektyczną kreatywnością, wykraczającą już poza ich
postpunkowy kręgosłup. Co nie znaczy, że brakuje na tej płycie
gitarowej agresywności. Singlowy "Starbuster" miażdży i porywa
swoją gniewną naturą. Grian Chatten w swym przeszywającym,
intensywnym wokalu niemalże wpada tu w hipo-hopowe flow, a
kulminacyjne w refrenie głośne łyknięcia powietrza są po prostu
majstersztykiem z jego strony. Moshpitowy potencjał powraca
później również w brawurowym kawałku "Death Kink". To na dobrą
sprawę jedyne takie żarliwe gitarowe przystanie, które chyba miały
uchronić ich przed oskarżeniami o zwrot w stronę gitarowej
słodyczy, chociaż ta w ich wykonaniu jest niezwykle ujmująca...
Całość jednakże rozpoczyna się nieco przewrotnie złowieszczą,
paranoiczną tytułową kompozycją, w trakcie której Grian ujmująco
wyśpiewuje wers
Maybe romance is a place / For me and you. I ta kwestia
romantyzmu i idealizmu właściwie dalej głęboko przenika przez
kolejne bardzo dojrzałe, uniwersalne i poetyckie teksty oraz
angażujące, rozkoszne melodie. Bo choćby przecież nie sposób nie
zakotwiczyć się na dłużej przy wwiercającym się w głąb serca
niepokojącym klimacie "Here's The Thing" (tu ponownie Irlandczycy
genialnie bawią się z wykorzystaniem głośnych westchnień).
"Desire" oraz "In The Modern World" z cudnie wykorzystanymi
smyczkami roztaczają przed nami aksamitne i dystopiczne gitarowe
pejzaże, przy których aż chciałoby się rozpłynąć. Temperamentny
"Bug" i balladowo sentymentalny "Motorcycle Club" przesuwają
ciężar płyty w kierunku gitarowo-akustycznych uniesień.
"Sundowner" to z kolei wspaniała próba zmierzenia się z
shoegazowo-dreampopowym klimatem. Łagodne, malownicze pociągnięcia
smyczków połączone z akustyczną gitarą ponownie zachwycają w
melancholijnej aurze "Horseness Is The Whatness", która pod koniec
zakłócana przez delikatnie wyłaniający się lodowaty, industrialny
jazgot, który płynnie łączy się dalej ze wspomnianym nirvanowskim
"Death Kink". Finał w postaci rozkołysanego, radosnego,
britpopowego, jang-popowego, podnoszącego na duchu "Favourite"
zaraża słodkimi liniami gitar i pozytywną melodyjnością –
oszałamia niczym napływający szum pierwszej młodzieńczej
miłości.
W piosence "Big" z debiutanckiego "Dogrel" Grian
intensywnie wyśpiewywał
My childhood was small / But I'm gonna be big i wraz
z kolegami z zespołu konsekwentnie wspinają się na gitarowy
olimp. Właściwie mam wrażenie, że za sprawą magnetycznego
"Romance" panowie wsiadają już w kolejkę górską, która tylko
przyspieszy ich realizację marzeń o wielkich rzeczach!
BEABADOOBEE – "THIS IS HOW TOMORROW
MOVES"
Na swoim trzecim albumie Beatrice Kristi wznosi
swoje charakterystyczne połączenie
przesłodzonego dream-popu z gitarowym
przybrudzeniem oraz emocjonalny, introspektywny
liryzm na wysoki i bardzo dojrzały poziom.
Współpraca z legendarnym producentem Rickiem
Rubinem zaowocowała dostarczeniem bardzo
wysublimowanego i krystalicznie błogiego
brzmienia. Beabadoobee przekonuje zarówno w
kruchych melodiach, jak i w rzadszych chwilach
wyrafinowanego gitarowego wzburzenia. Kolejne
kompozycje potrafią chwycić za serce,
rozkołysać, zrelaksować i zachwycić melodyjną
magią. Ocierają się o ponadczasowość. Kariera
Beabadoobee rozwija się wręcz wzorowo i niech
będzie o tej artystce głośniej!
ILLUMINATI HOTTIES – "POWER"
Sarah Tudzin, kryjąca się pod artystycznym
pseudonimem Ilumminati Hotties, pozytywnie
zaskoczyła mnie w 2021 roku zaraźliwym singlem
"MMMOOOAAAAAYAYA" oraz błyskotliwą
mieszanką punka, indie rocka i
inteligentnego, alternatywnego popu na
znakomitym albumie "Let Me Do One More". Po
czterech latach (w tym czasie zmagała się ze
stratą matki w 2020 roku, ale również
doświadczyła miłości i poślubiła w 2023 roku
koleżankę Maddie Ross) powraca z albumem
"Power", który być może nie przyniósł mi
takiej ekscytacji, jak poprzednik, ale dalej
utwierdza w przekonaniu, że Sarah ma smykałkę
do pisania killerowych i poruszających
indiepopowych piosenek z gitarowym, punkowym
zacięciem. Energia, złożoność, lekkość i
melodyjność kolejnych kompozycji uzależniają
niczym garść krówek. Lirycznie Tudzin
przetwarza wspomniane wywracające życie
zmiany, zapewniając emocjonalny rollercoaster,
ale mimo wszystko dominują na tym krążku
promienne refreny i pokrzepiające power-popowe
wzloty. Świetny album!
➖ ➖ ➖
DEBIUTY
TELENOVA – "TIME IS A FLOWER"
Obiecujący zespół Telenova odważnie określa w bio na Spotify swoją muzykę
jako "cinema for your ears". Nie ma w tym jednak większej przesady. Na
przestrzeni dwunastu kompozycji debiutanckiego albumu "Time Is A Flower"
australijska formacja maluje żywe obrazy, które zachwycają altpopowymi
aranżacjami, płynnie lawirując między melodramatycznym napięciem,
marzycielskimi uniesieniami i tanecznymi porywami w klimacie disco. Bogata
paleta dźwięków, zacna gawędziarska warstwa liryczna, chwytliwe refreny,
anielskie wokale. Momentami zdarza im się brzmieć powtarzalnie, ale i tak
ich krystaliczny, hipnotyzujący, nastrojowy popowy styl wzbudził u mnie
sporo emocjonalnej przyjemności. Zdecydowanie zasługują na większy
rozgłos!
WIKTOR WALIGÓRA – "CZEKAM NA ŚWIT"
Kosmicznie dobry debiut! Dwudziestolatek z Krakowa chwycił mnie
za serce swoją wrażliwością, smykałką do tworzenia chwytliwych
melodii (singiel "Kosmos" na zapętleniu!), świetnym wokalem i
dojrzałymi tekstami. Wiktor Waligóra potrafi w tęskne ballady,
potrafi również w szlachetny radiowy pop. Przyszłość przed
nim! Ja już czekam na kolejny album!
DAVID KUSHNER – "THE DICHOTOMY"
Autor viralowego utworu "Daylight" z 2023 roku w końcu
zaprezentował światu swój debiutancki album. Wyróżniam "The
Dichotomy" z pewnym kredytem zaufania na przyszłość, bo chłopak ma
potencjał i powala barytonowym, potężnym wokalem, ale na tym
krążku jeszcze jego atuty nie zostały w pełni wykorzystane. David
po prostu wpadł w pułapkę sensacyjnej popularności "Daylight" i
każda kolejna kompozycja brzmi trochę tak, jakby próbował
skopiować tamtą piosenkę. Co z tego, że jego filozoficzne,
introspektywne liryczne przemyślenia są warte uwagi, skoro w
warstwie muzycznej brakuje różnorodności i często podczas odsłuchu
czułem, że wpadałem na mielizny monotonii. Długość tego materiału
(17 kompozycji, 55 minut) również działa na niekorzyść odbioru.
Więcej aranżacyjnej odwagi panie Davidzie w
przyszłości!
➖ ➖ ➖
EP-KI / MINIALBUMY
YANNIS & THE YAW – "LAGOS PARIS LONDON"
Efekt dwudniowej sesji wokalisty Foals Yannisa Philippakisa i nieżyjącego już legendarnego perkusisty Tonnyego
Allena z 2016 roku sprawił mi mnóstwo frajdy. Zderzenie
intensywnych indierockowych riffów i zapalczywego
charakterystycznego wokalu Yannisa z płynną afrobeatową grą na
bębnach Allena wybrzmiewa iście kreatywnie i ożywczo. Czuć jak na
dłoni, że mimo różnicy pięćdziesięciu lat między oboma muzykami,
obaj błyskawicznie znaleźli wspólny język i po prostu doskonale
rozumieli się podczas swoich jam session. To nie tylko hołd dla
zmarłego w 2020 roku Tonyego, ale też początek projektu Yannisa,
który ma chrapkę na nawiązanie kolejnych tak inspirujących
współprac.
WASIA PROJECT – "ISOTOPE"
Druga EP-ka utalentowanego duetu rodzeństwa Williama
Gao i Olivii Hardy chwyta za serce pięknymi indiepopowymi
kompozycjami doprawionymi szczyptą jazzowej wrażliwości.
Materiał złożony z trzech piosenek i dwóch interludiów
zachwyca spójnością, nostalgiczną liryką, dopracowaną
produkcją, oszałamiającym wokalem Olivii, eklektycznymi
aranżacjami (cudne orkiestracje!) i jest nośnikiem po prostu
pięknych, dojrzałych emocji. Wasia Project to czarujący
duet!
HOZIER – "UNAIRED"
Hozier zacnie domyka swój obecny rozdział muzycznej
kariery kolejną skromną EP-ką. Żadna z nowych
kompozycji raczej nie powtórzy sukcesu singla "Too
Sweat" z poprzedniej EP-ki, ale są one utrzymane na
solidnym hozierowskim poziomie emocjonalnym.
Wyróżnić należy duet z Bedouine w piosence "That You
Are".
➖ ➖ ➖
SINGLE
LONDON GRAMMAR – "FAKEST BITCH"
Czyste piękno!
CONFIDENCE MAN – "SO WHAT"
Banger!
CHARLI XCX, BILLIE EILISH – "GUESS"
Brat summer za nami!
THE KILLERS – "BRIGHT LIGHTS"
Niby patenty znane, ale mimo wszystko wspaniały singiel!
BLONDSHELL – "WHAT'S FAIR"
Rockowy pazur!
THE SMILE – "FOREIGN SPIES"/ "ZERO SUM"
Nieoczekiwanie jeszcze w tym roku otrzymamy kolejny album od tria
The Smile! Album "Cutouts" ukaże się 4 października i jest promowany
dwiema zacnymi kompozycjami.
WIKTORIA ZWOLIŃSKA – "JESTEŚ GŁUPI"
Nie chcę być zmienną w twym popierdolonym równaniu / Możesz mnie
odjąć I dodać myśl o rozstaniu – genialny tekst, wielce emocjonalna piosenka! Wiktorię obserwować
po prostu trzeba!
KAŚKA SOCHACKA – "ZDJĘCIA"
Kaśka nie zawodzi!
JAKUB SKORUPA, DAWID TYSZKOWSKI – "FUSY"
Rewelacyjny duet i piękny, mądry utwór!
LEON BRIDGES – "PEACEFUL PLACE"
Zapowiedź albumu "Leon", który ukaże się 4 października!
PIETRUCHA/ZALEWSKA, KWIAT JABŁONI – "LEKKOŚĆ"
Błogość!
ANGIE MCMAHON – "UNTANGLING"
Piękna zapowiedź EP-ki "Light Sides", która ukaże się 13
października!
NILÜFER YANYA – "MUTATIONS"
Kolejna perełka w jej dorobku.
IKSY – "CIEPŁE LATO"
Premiera albumu "Ostatni raz, kiedy umarłam, miałam na
sobie letnie ubrania" już 20 września!
OSKA
– "MAYBE I LOVE"
Szczypta magii.
MASTER PEACE
– "SAVE ME"
Co za energia!
LADY GAGA, BRUNO MARS
– "DIE WITH A SMILE"
Gwiazdorski duet nie zawiódł. Czy jednak będzie z tego
ponadczasowa ballada?
AMYL AND THE SNIFFERS
– "CHEWING GUM"
Album "Cartoon Darkness" ukaże się 25 października!
HANIA RANI – "IT COMES IN WAVES" (LIVE AT STUDIO 1,
WARSAW)
Zapowiedź płyty live "Nostalgia", która ukaże się już 23
września.
LIVKA – "JESTEM"
Utalentowana Livka zapowiedziała debiutancki album "z
papieru", który ukaże się już 4 października!
ZALEWSKI – "ROBOTY"
Zalewski w formie!
➖ ➖ ➖
WYDARZENIA MIESIĄCA
RELACJE KONCERTOWE
Na blogu pojawiły się relacje z koncertów:
Relacje z koncertów Coldplay, Ty Segalla i Noaha Kahana w
ramach mej wiedeńsko-berlińskiej podróży prawdopodobnie w
drugiej połowie września!
POWRÓT MIESIĄCA
Piekło zamarzło! Bracia Gallagher zawiesili broń
i doczekaliśmy się reaktywacji Oasis! W przyszłym
roku rusza World Tour! Póki co ogłoszono daty na
Wyspach i Irlandii. Jedyne występy w Europie.
Wyprzedane. Niestety nie poszczęściło mi się w
batalii o bilety, o które walczyło podobno prawie
14 milionów chętnych! Szaleństwo!
OGŁOSZENIA KONCERTOWE
Wybrane ogłoszenia:
David Kushner, Torwar, Warszawa, 21.02.2025
➖ ➖ ➖
WYRÓŻNIENIA + PLAYLISTA MIESIĄCA
Pozostałe interesujące wydawnictwa w telegraficznym
skrócie:
Dla poszukujących tętniącej życiem instrumentalnej
rozrywki:
LOS BITCHOS – "TALKIE TALKIE".
I oczywiście na koniec zapraszam Was do przejrzenia i
przesłuchania mojej
tradycyjnej playlisty, którą na bieżąco uzupełniałem przez cały miesiąc!
Przypominam, że w pierwszej kolejności wyszczególniam albumy
i EP-ki (maksymalnie 5 utworów z poszczególnych pozycji), a
w dalszej kolejności prezentuję single, w tym te, które nie
załapały się w moich powyższych wyróżnieniach, a które
również są warte sprawdzenia! Wybory oczywiście skrajnie
subiektywne!
Podróże Muzyczne
10.09.2024