AKTUALNIE W GŁOŚNIKACH: MARZEC 2025

/
0 Comments



Z niemałym wysiłek przyszło mi skonstruować tę marcową odsłonę Aktualnie w Głośnikach, ale udało się! Ostatnie tygodnie upływały mi pod dyktando koncertowych podróży (na blogu ukazało się aż sześć relacji!), ale w międzyczasie starałem się wpuszczać nowe wydawnictwa do swoich głośników i słuchawek. I było warto to czynić! Nie zawiodła mnie Lucy Dacus, emocjonalnie znów szarpnął Tamino, powrotem do korzeni zaskoczyli miło Mumford & Sons, songwriterskim kunsztem oczarował Henry No Hurry, harmonię duszy zapewniła Mela Koteluk, pyszną indie-popową ucztę przygotował zespół Japanese Breakfast, wyrazistym brzmieniem zaintrygowała Sujka, przebłyskami porażającej wrażliwości uraczyła nas na swoim wspaniałym debiucie Wiktoria Zwolińska, rozkosz przyniosła debiutancka EP-ka Zuzanny Malisz, powrócili w udanym stylu chłopaki ze Sonbird, a baśniową koncepcją zjaw i melodyjnymi kompozycjami zachwycił zespół Przebiśniegi! Muzycznych uniesień w marcu nie zabrakło! Zapraszam do lektury i uważnej eksploracji zawartości tej premierowej odsłony Aktualnie w Głośnikach!

ALBUMY

 

LUCY DACUS – "FOREVER IS A FEELING"



Sporo się zmieniło w życiu Lucy Dacus od czasu premiery jej ostatniej solowej płyty "Home Video" w 2021 roku. Mam na myśli oczywiście przede wszystkim triumfalny powrót projektu Boygenius z debiutanckim albumem "The Record" sprzed dwóch lat, który wyniósł członkinie tego składu na nowy poziom rozpoznawalności i popularności. Supergrupa współtworzona przez Lucy Dacus, Phoebe Bridgers i Julien Baker nie tylko odniosła niemalże komercyjny sukces, ale pozostawiła w eterze także przecudowne kompozycje, które stały się ponadczasową odą do szczerej, nieskazitelnej, ponadczasowej przyjaźni. Niespodziewanie to uczucie między Lucy a Julien przerodziło się w silniejsze emocje. Kilka dni przed premierą nowego solowego albumu Dacus przyznała otwarcie w wywiadzie, że obecnie jest w romantycznym związku z Baker! Co za piękna historia! I tym samym zbiór dwunastu kompozycji (plus orkiestrowe preludium) na "Forever Is A Feeling" nabrał zupełnie nowego kontekstu i właściwie nie sposób przekazywanych emocji przez Dacus nie odczytywać jako listów miłosnych wysyłanych w stronę swej ukochanej. Oczywiście 29-latka z Wirginii zagłębia się w różnorodne stany miłości: od jej banalności, gorączkowego zauroczenia, przygnębiającego zwątpienia, przez nachodzące kryzysy, po powagę wizji wspólnej przyszłości, sprawiając, że zręczna liryka ma wymiar bardzo uniwersalny. Uczciwie trzeba przyznać, że Lucy nie wznosi się tu na szczyt swoich narracyjnych umiejętności, ale zarazem te piosenki napędzane i zanurzone w głębokim uczuciu miłości są po prostu koniecznym i bardzo bezpośrednim wpisem do jej życiowego pamiętnika. Liryka liryką, ale ten album najzwyczajniej też wypełnia zmysł słuchu błogą i wysublimowaną przyjemnością! Podstawą brzmienia Lucy pozostaje szeroko pojęty alt-folk i Americana, ale to muzyczne płótno wypełnione jest niezwykle barwnymi szczegółami. Kompozycje są przeważająco utrzymane w powolnym, rozmarzonym, chamber-popowym tempie ("Big Deal" świeci tu przykładem), często wyłaniają się tu piękne partie smyczków ("Ankles", "Modigliani"), wyróżnia się utrzymane w jazzowym i teatralnym klawiszowym stylu "Limerence", nie brakuje subtelnej akustycznej ballady (rozczulające "For Keeps"), milutko kołysze harfa w "Come Out", popowym sznytem za uszy pociąga "Best Guess", pojawiają się powściągliwe zakusy rockowego wzburzenia (chrupiące tekstury gitar w "Talk", wirujące country w "Most Wanted Man", miażdżące gitarowo-perkusyjne crescendo w finale "Lost Time"), przecudownie wybrzmiewa duet Dacus z Hozierem w "Bullseye", a i czujne ucho wychwyci rozproszone wokale Phoebe Bridgers i Julien Baker. Tekstury muzyczne na tym albumie nie są może porywające, ale po prostu mile łechtają serduszko. Lucy Dacus w introspektywnych opowieściach ulokowanych na tle eleganckich aranżacji uchwyciła obraz stanu rozkwitającej miłości i poczęła po prostu pięknej urody album!  
 
 


        TAMINO – "EVERY DAWN'S A MOUNTAIN"


         
        Książę smutku i melancholii powrócił z nowym dziełem! Belgijsko-egipski piosenkarz już na zawsze w pierwszej kolejności będzie mi się kojarzył z dewastującym emocjonalnie koncertem podczas OFF-a w 2023 roku. Przypomnę, że tuż przed występem w Katowicach zmarł jego bliski przyjaciel i mimo powątpiewania w sens wyjścia na scenę w tych okolicznościach, Tamino zagrał tak przejmująco i kunsztownie, że płakała z nim cała Dolina Trzech Stawów. Albumem "Every Dawns' A Mountain" Tamino może nie zabrał mnie w aż tak poruszającą emocjonalnie podróż, jak wówczas podczas OFFa, ale mimo wszystko od pierwszych subtelnych skubnięć w akustyczną gitarę i za sprawą jego charakterystycznego barytonowego wokalnego tonu wyciągnął do mnie dłoń i zabrał na krawędź osobistych przeżyć i emocji eksplorujących tematy straty, zmiany i odnowy. Jego trzeci album ujmuje minimalizmem, stylistyczną spójnością, wszechobecną subtelnością, intymnością i sugestywnością. Songwriterskie kompozycje Tamino wyróżniają się przede wszystkim orientalną, bliskowschodnią esencją, a sam artysta oszałamia swoimi falsetowymi popisami. Ta kolekcja piosenek rezonuje autentycznością i duchowością. Ozdobą tego materiału jest wspaniały duet z Mitski w centralnie umieszczonej piosence "Sanctuary". Tamino stworzył znakomite indie chamber folkowe dzieło przyprawiające o dreszcze i ciarki oraz pochłaniające nastrojową i mistyczną atmosferą. Tego oczekiwałem!      

         


        MUMFORD & SONS – "RUSHMERE"



        Moje relacje z brytyjską formacją Mumford And Sons bywały skomplikowane. Ich pierwsze albumy "Sigh No More" oraz "Babel" były jednymi z tych, które otwierały moje serce na muzykę folkową i do dziś darzę je głębokim uczuciem. Niestety późniejszy zwrot w stronę elektronicznego brzmienia i stadionowej nośności na "Wilder Mind" z 2015 roku totalnie mną nie porwał, a dodatkowo pierwsze w tym samym roku koncertowe spotkanie z Mumfordami na Open'erze również nie zaliczam do najlepszych wspomnień. Kolejny longplay "Delta" z 2018 też nie pobudził we mnie ekscytacji swoim bardziej wypolerowanym, nowoczesnym brzmieniem, choć w międzyczasie doceniłem ich inspirację afrykańskim folklorem na minialbumie "Johannesburg". W kolejnych latach panowie okazjonalnie koncertowali, ich skład pomniejszył się do tria po odejściu Winstona Marshalla, Marcus Mumford wydał solowy album, aż teraz w końcu po siedmiu latach powrócili z nowym dziełem "Rushmere". Już pierwszy tytułowy singiel zapowiadający ten materiał wywołał u mnie pozytywną reakcję: wróciło banjo, wróciła magia z pierwszych płyt! I na szczęście cały ten album został utrzymany w tym spójnym tonie folkowych, kojących i podnoszących na duchu piosenek, nawet jeśli gdzieś tam w liryce czyhają mroczne emocje, wątpliwości, lęki itp. Zresztą sam tytuł jest kluczowy, gdyż odnosi się on do londyńskiego stawu, przy którym przed laty członkowie zespołu wspólnie spędzali czas, snując marzenia o wspólnym zespole. Mamy więc to do czynienia z wielowymiarowym powrotem do korzeni. I ja na ten nostalgiczny haczyk absolutnie się złapałem. Przy tej kolekcji dziesięciu kompozycji traktujących dojrzale tematy miłości, straty, żałoby, nadziei i odkupienia win w końcu czuję to coś, czuję pasję w zespole, wreszcie rezonują we mnie emocje, przywołujące czas spędzany na odsłuchach ich pierwszych albumów. Narastający emocjonalnie wokal Marcusa wybrzmiewa przekonująco, energicznie pędzące banjo przywołuje uśmiech na twarzy, instrumentalne harmonie oraz melodyjne linie gitary i pianina unoszą duszę, nóżka momentami ochoczo przytupuje, a część refrenów po prostu porywa jak dawniej. Ozdobą tego albumu jest też gościnny wokal Madison Cunningham w złożonej lirycznie piosence "Blood on the Page". Na taki właśnie dojrzały i zanurzony w folk-rockowej nostalgii album od Mumfordów czekałem! W listopadzie zaś liczę na koncertową rehabilitację w Berlinie!
         
         



        HENRY NO HURRY – "NA NIEBA CZARNEJ TARCZY"




        Songwriterską wrażliwość i kunszt Wawrzyńca Dąbrowskiego doceniam już od lat i jego kolejny solowy album to dzieło głęboko poruszające. Wzruszające teksty i subtelne, folkowe melodie zanurzone w otaczającym nas współcześnie mroku, niepokoju, niepewności, ale także o potrzebie i sile bliskości oraz wierze w życiowe piękno i nadzieję. Przepiękne, autentyczne dzieło! Jak sam artysta pięknie to określił na swoich social mediach: to jego moje mickiewiczowskie "Ballady i romanse". I podążając tym tropem, śmiało stawiam tezę, że Wawrzyniec jest wyjątkowym współczesnym muzycznym poetą naszej ziemi! Nie przegapcie tej skromnej, ale jakże pięknej muzycznej propozycji w tłumie wielu głośniejszych muzycznych premier!

         



        MELA KOTELUK – "HARMONIA"


         
        Aż trudno uwierzyć, że od ostatniego solowego albumu Meli "Migawki" minęło siedem lat (w międzyczasie oczywiście jeszcze powstał z jej udziałem znakomity krążek "Astronomia Poety. Baczyński")! No nie powiem, zatęskniło serce za wokalem i wrażliwością Meli.  Artystka powróciła w oczekiwanym stylu, pełnym muzycznej przestrzeni, oddechu, wiosennego powiewu, promieniującej energii, kołyszącej melancholii i dostarczającego do duszy tej tytułowej harmonii. Nie sposób nawet wyróżnić tu jednej melodii, bo wszystkie są cudnej urody, ale trzeba przyznać, że duet z Ralphem Kamińskim w piosence "Zobaczyć Siebie" jest niezwykle udany! Wspaniały powrót!

         


         

        JAPANESE BREAKFAST – "FOR MELANCHOLY BRUNETTES (AND SAD WOMEN)"



         
        Michelle Zauner z zespołem znów dowiozła nam indie-popową ucztę! Co prawda mniej sytą (czytaj lśniącą przebojowością) od poprzedniego albumu "Jubilee", ale i tak w ten zbiór nieco bardziej ponurych, wolniejszych nastrojowych, melancholijnych, romantycznych piosenek zanurzyłem się z przyjemnością. Każda kolejna kompozycja jest misternym pociągnięciem dźwięku, który maluje emocjonalny portret Zauner. Piękne, smukłe i kruche ballady mieszają się tu z mglistymi indie-alt-rockowymi kompozycjami w odcieniach shoegaze'u i gotyku. Po prostu przepyszny album. 
         



         

        SUJKA – "2"



        Nowe dzieło Sujki aka Iwony Król to album zaskakująco rockowy, z grunge'owym vibe'em, mocno osadzony w brzmieniach z lat 90. i okraszony poetyckimi wydzierankami o generalnym przesłaniu pragnienia złudnej życiowej utopii, o poszukiwaniach tożsamości i kobiecości, o przeszłości i przyszłości...  Warto jednam samemu zmierzyć się z liryczną warstwą, bo, tak jak w przypadku twórczości jej męża Błażeja Króla, zawiłe treści na tym albumie można swobodnie interpretować. Pewną przeszkodę może stanowić samo brzmienie tego materiału, które niekoniecznie bywa miłe dla ucha. Hałaśliwe, chaotyczne, zgryźliwe, ale zarazem dla mnie było niezwykle intrygujące i paradoksalnie zachęcające do uważnej eksploracji. Ostatecznie uważam, że warto zmierzyć się z tym dziełem Sujki!

         

        ➖ 
         

        DEBIUTY


        WIKTORIA ZWOLIŃSKA – "PRZEBŁYSKI"



        Wiktoria Zwolińska zwróciła moją uwagę swoim występem na Next Fest w 2023 roku (wystarczył do tego 5-minutowy fragment!), a wydaną chwilę później EP-ką "...na podstawie zazdrości" obiecała, że w przyszłości dowiezie głęboko poruszające i wspaniałe dzieła. I stało się! Pierwszy longplay Wiktorii "Przebłyski" już ogłaszam jako mocnego kandydata do tytułu polskiego debiutu roku! Każda kolejna kompozycja na tym dziele to przebłysk porażającej wrażliwości tej młodej istoty. Poruszające i poetyckie teksty, fenomenalna produkcja, piękny wokal. Debiut totalny i złożony z tych emocji, które poruszają bez wyjątku każdy atom serca. I jakże skrzętnie pośród tej pięknej poezji Wiktoria przemyciła swoje introspektywne przeżycia. Pierwsza połowa tego albumu opiera się na chaotycznych i bolesnych wspomnieniach związanych z przeżyciem dramatycznego samochodowego potrącenia, pobytem w szpitalu, a także ze stratą bardzo bliskiej osoby (poruszające "kropelki"), z kolei w drugiej części Zwolińska balansuje ten emocjonalny poziom opowieściami i swoimi jeszcze urokliwymi dziewczęcymi spojrzeniami na proces zakochiwania się i leczenia złamanego serca. Wiktora zabiera w nas w niezwykle turbulencyjną autobiograficzną podróż, która chwyta i ściska za serce. Te emocjonalne teksty zostały zaś osadzona na tle bardzo intrygujących, alternatywnie eksperymentalnych aranżacji. Właściwie ta instrumentalna warstwa tego krążka jest dla mnie takim idealnym przykładem współczesnego połączenia akustycznego indie z producenckim zmysłem pokroju Finneasa i Billie Eilish. No i do tego Wiktoria ma doskonałe wyczucie co do muzycznych kolaboracji. Powściągliwym wokalem zaskakuje Wiktor Dyduła w "będę czekać", w utworach "co się stało" i "bilet beze mnie" pięknie wyłania się stonowany głos Dybińskiego, wspólnie z dziewczynami z Loru Wiktora świetnie przełamała nastrojowy klimat całego materiału za sprawą folk-popowej przebojowej kompozycji "siódme – nie kradnij", a duet z Livką w "nie płacz dziewczyno" cechuje się niemalże siostrzaną wrażliwością. Naprawdę znakomity oraz dojrzale w swojej lirycznej i muzycznej formie przemyślany debiut!
         
          


        ➖ 

        EP-KI / MINIALBUMY

         

        ZUZANNA MALISZ – "POMIĘDZY"



        Cudowną wrażliwość i artystyczną duszę Zuzanny Malisz odkryłem w zeszłym roku podczas łódzkiego Great September i od tamtej pory śledzę uważnie jej poczynania. Single wypuszczane w kolejnych miesiącach zachwycały i w końcu otrzymaliśmy je zebrane na debiutanckiej EP-ce "Pomiędzy". I podobnie jak w Łodzi Zuzanna oczarowała mnie swoimi tęsknymi, smutnymi, zawiłymi emocjonalnie, indie-pop-folkowymi kompozycjami. To jest dzieło z rodzaju tych, w których totalnie się przepada i zanurza. Swoim ciepłym, sennym, pięknym wokalem Malisz uwodzi i toruje ścieżkę do głębin serca. Rozkosz z odsłuchu można porównać do przyjemności przemierzania górskich polan!
         
         


        SONBIRD – "EP25"


         
        Doczekaliśmy się! Chłopaki ze Sonbird, obecnie już jako trio, powrócili z nowy materiałem i... pozostawili spory niedosyt! Na EP-ce otrzymaliśmy tylko cztery utwory... Ale za to jakże doskonale napisane! Odczytuję ten materiał jako rozliczenie się z emocjami z ostatnich lat, zmierzenie się z przemianami, okresem dojrzewania tego ludzkiego i artystycznego. Skoro o tym ostatnim mowa, to oczywiście dominują tu gitary, ale panowie też pozwalają sobie na więcej kombinatorstwa i wypływania na alternatywne szerokie wody. Jest emocjonalnie, jest wrażliwie, jest także energicznie. Wszystko u Sonbird się zgadza i to skromne dzieło zaostrza apetyt na nowy longplay, który prawdopodobnie ukaże się już jesienią.  
         
         


        PRZEBIŚNIEGI – "ZJAWY"




        Przebiśniegi nie zwalniają tempa! Po premierze niezwykle ciepło przyjętego debiutanckiego albumu "Letnie Myśli" trio (Markus Żamojda, Jan Bąk, Joanna Jewuła)  rozkwitło do kwartetu, oficjalnie zapraszając w swoje szeregi perkusistę Jana Borysa i już w takiej zespołowości zabrało się za napisanie nowego materiału. Skromną EP-ką "Zjawy" podnoszą sami sobie artystyczną poprzeczkę! Otrzymujemy tu intrygujący koncept skąpany w baśniowym klimacie. Cztery mityczne historie, cztery maski, cztery zjawy... I przede wszystkim cztery zgrabne, miłe dla ucha, niezwykle melodyjne, organiczne i przestrzenne kompozycje z niezmiennie fascynująco przenikającymi się trzema wokalami Markusa, Jana i Joanny. Warto zagłębić się w te niezwykle metaforyczne muzyczne opowieści!  
         
         


          ➖ 

        SINGLE

         

        SUNFLOWER BEAN – "NOTHING ROMANTIC"

        Świetny klip, fenomenalny singiel! Sunflower Bean ostatnimi muzycznymi nowościami i wyśmienitym koncertem przed Cage The Elephant przedzierają się coraz śmielej do mojej tegorocznej muzycznej świadomości. Czekam na krążek "Mortal Primetime" (25.04) z niecierpliwością! 
         
         


        ALEXANDRA SAVIOR – "UNFORGIVABLE"

        Wyczekiwany powrót w jakże kinematograficznym stylu! Czekamy na cały nowy album Alexandro! 




        HAIM – "RELATIONSHIPS"

        Siostry Haim powróciły! "Relationships" to pierwsza zajawka nowego albumu! Szczegółów ich czwartego wydawnictwa jeszcze nie znamy. Czekam na koncert dziewczyn na Primaverze, ale z pewnością możemy liczyć wkrótce na więcej dat.




        BON IVER – "IF ONLY I COULD WAIT" (FEAT. SYLVIE KREUSCH) / "WALK HOME"

        Kolejne miodne zapowiedzi nowe wydawnictwa! 






        VESNA, LOR – "THE SILENCE & THE STORM"

        Niezwykłe połączenie czesko-polskiej folk-popowej wrażliwości muzycznej! 
         



        DURAND JONES & THE INDICATIONS – "BEEN SO LONG"

        "Been So Long"! Durand Jones & The Indications z nową kompozycją i zapowiedzią albumu "Flowers" (27.06)!




        FERAL ATOM – "IT NEVER HAPPENED"

        Horyzontalnie!




        YUNGBLUD – "HELLO HEAVEN, HELLO"

        Yungblud ze swoją rockową epopeją. Solidną!




        THE BLACK KEYS – "BABYGIRL"

        Porywająco!




        SAMIA – "HOLE IN A FRAME" / "PANTS"

        Songwriterski artyzm!
         




        JULIEN BAKER, TORRES – "DIRT"

        To będzie moja ulubiona country płyta tego roku!




        JADE BIRD – "WHO WANTS"

        Jade z emocjonalną pieśnią!




        THE SWELL SEASON – "PEOPLE WE USED TO BE"

        Cudowny duet!




        CHAPPELL ROAN – "THE GIVER"

        Country w modzie! 
         



        MATT BERNINGER – "BONNET OF PINS"

        Matt błogim singlem zapowiedział drugi solowy album "Get Sunk (30.05)!




        VALERIE JUNE – "SWEET THINGS JUST FOR YOU" 

        No słodko przyjemny ten singiel!




        CHLOE QISHA – "SEX, DRUGS & EXISTENTIAL DREAD"

        Proszę zapisać sobie w notesach tę artystkę! Dziewczyna ma smykałkę do chwytliwych piosenek i za moment jej kariera wybuchnie! 




        VALERIA STOICA – "HAZY"

        Moja ulubiona rumuńska artysta! I nic to, że innych wokalistek z tego kraju nie znam! Valerię znać warto!




        CHEAP TOBACCO – "OT TAK"

        Rozczulający emocjonalnie singiel i ten wokal Natalii! Och i ach!




        MILEY CYRUS – "SOMETHING BEAUTIFUL"

        No to pani Miley nas zaskoczyła! W takim awangardowym stylu jeszcze nam się nie prezentowała. Intrygująco.   



        WYDARZENIA MIESIĄCA



        RELACJE KONCERTOWE


        Na blogu pojawiły się relacje z koncertów:
         
           
          OGŁOSZENIA KONCERTOWE
           
          Wybrane festiwalowe newsy:
           
          Open'er Festival: ...
           
          OFF Festival:  Fat Dog, Soft Play, The Hellp, Two Shell, Panchiko, Seun Kuti And Egypt 80, Iglooghoost i Sunnbrella, Benny Sings, Los Campesinos!, Bad Boy Chiller Crew, Ralphie Choo, Berlin Manson, Omasta plays Madvillany, .bHP,  ||ALA|MEDA||! Poznaliśmy również skład nowej sceny mBank OFF Jazz Club: Raphael Rogiński plays John Coltrane and Langston Hughes, Kosmonauci, Omasta, midi 4, Deux Lynx, Lumbago, Ninja Episkopat, Hania Derej, daltonists.
           
          Inside Seaside: King Gizzard & the Lizard Wizard z towarzystwem Orkiestry Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, Franz Ferdinand, Sigrid, Altin Gun. 
           
          Orange Warsaw Festival: ...
           
          Salt Wave by Porsche: Warhaus, Elderbrook, Balu Brigada i Margaret
           
          mBank Łódź Summer Festival: London Grammar, Shaggy, Kult, T.Love i inni.
           
          Malta Festival:
           
          21.06.2025 - The Teskey Brothers - Międzynarodowe Targi Poznańskie, Hala nr 6
          23.06.2025 - L’Impératrice - MTP, Hala nr 6
          24.06. 2025 - Róisín Murphy - MTP, Hala nr 6
          25.06.2025 - BADBADNOTGOOD - MTP, Hala nr 6

           
          Next Fest:
           
           



          Wybrane pozostałe ogłoszenia:

          Ethel Cain, Klub Stodoła, Warszawa, 31.10.2025
            
          Tamino, Klub Stodoła, Warszawa, 15.09.2025
            
          Enter Shikari , Progresja, Warszawa, 26.10.2025
           
          ➖ 

          WYRÓŻNIENIA + PLAYLISTA MIESIĄCA


           
          Pozostałe interesujące wydawnictwa w telegraficznym skrócie: 
           
          Dla pragnących narracyjnej nostalgii i synth-popowego, gitarowego sznytu: BLUSZCZ – "HOBBY".
           
          Dla oczekujących popowych bangerów: LADY GAGA – "MAYHEM".  
           
          Dla sympatyków hipnotyzującego, cieplutkiego, syropowego indie-popu: MEN I TRUST – "EQUUS ASINUS".
           
          Dla fanów rozpikselowanych struktur gitarowych: CLEOPATRICK – "FAKE MOON".

           
          I oczywiście na koniec zapraszam Was do przejrzenia i przesłuchania mojej tradycyjnej playlisty, którą na bieżąco uzupełniałem przez cały miesiąc! Przypominam, że w pierwszej kolejności wyszczególniam albumy i EP-ki (maksymalnie 5 utworów z poszczególnych pozycji), a w dalszej kolejności prezentuję single, w tym te, które nie załapały się w moich powyższych wyróżnieniach, a które również są warte sprawdzenia! Wybory oczywiście skrajnie subiektywne!
           
           
           

          Sylwester Zarębski
          Podróże Muzyczne
          08.04.2025


          Polecane

          Brak komentarzy:

          Obsługiwane przez usługę Blogger.